Dziś był twój pierwszy dzień w nowej szkole. Rodzice musieli cię zapisać do niej, gdyż ojciec dostał nową pracę w zupełnie innej części miasta, toteż musieliście się przeprowadzić. Z przeprowadzką wiązała się też zmiana szkoły, bo byłoby głupotą dojeżdżanie do niej z drugiego końca Seulu.
Czując jak drżą ci nogi, udałaś się w stronę dużego budynku, do którego zmierzali prawdopodobnie uczniowie tej szkoły - poznałaś ich po granatowych mundurkach.
Zatrzymałaś się na moment, by podnieść się na duchu, szepcząc do siebie ciche "Hwaiting", gdy to się stało.
Usłyszałaś jakieś szuranie, a potem krzyk:
- Z DROGI!!!
Spojrzałaś w bok przestraszona. Nawet nie zdążyłaś się ruszyć, ba, nawet pomyśleć o ucieczce, bo ktoś wpadł na ciebie. Zabolało.
Nim się zorientowałaś, leżałaś na ziemi. Na szczęście nic ci się nie stało, ale spotkanie z betonem nie było zbyt miękkie... Jęknęłaś z bólu.
- PABO! - zawołałaś ze złością. - Patrz jak chodzisz ty...ty... - urwałaś, spoglądając na osobę, która spowodowała ten wypadek.
Był to chłopak. Chyba w twoim wieku. Zdziwiło cię nieco, że ma przefarbowane włosy, bo przecież nie mogliście tego robić! To zakazane! Leżał na ziemi jak placek z rozciągniętymi rękoma i nogami. Z jednej strony wyglądało to komicznie, ale z drugiej...