Biegłaś przed siebie, ile sił w nogach. Nie spoglądałaś do tyłu. Marzyłaś tylko o tym, by wydostać się na zewnątrz i uciec z tego piekła. Niestety, los nie był dla ciebie tak bardzo łaskawy...
Ledwo wyhamowałaś na zakręcie, już widziałaś wyjście, gdy nagle zostałaś brutalnie pociągnięta w bok. Uderzyłaś plecami o ścianę i zamrugałaś dwukrotnie, bo albo ci się wydawało albo nagle przed oczami zobaczyłaś gwiazdki? Nieważne.
- Myślisz, że możesz nas od tak ignorować?
Przełknęłaś ślinę, nie wiedząc, co zrobić, co powiedzieć, jak zareagować. Przez myśl ci przeszło, że powinnaś się bronić, odezwać się, ale...bałaś się. Jedynie wbiłaś wzrok w podłogę.
- Głucha jesteś?! - syknęła jedna z dziewczyn, szturchając cię w ramię.
- Ani - wychrypiałaś cicho.
- Brawo, a jednak umiesz mówić! - szydziła kolejna.
Miałaś tego dosyć. Zacisnęłaś zęby, po czym odepchnęłaś swoje szkolne koleżanki, by odejść, ale te nie pozwoliły ci na to tak szybko. Ponownie przyszpiliły cię do ściany.
- Czego chcecie?! - zawołałaś zmęczona już tym wszystkim.
- To proste: dołącz do nas.
- Nigdy... - syknęłaś zła.
- Uważaj - ostrzegła najwyższa z dziewczyn. Rozpoznałaś ją - to była najlepsza uczennica w całej szkole. - Radzę ci dobrze się zastanowić, jeśli chcesz przebrnąć przez to liceum bez szwanku - uśmiechnęła się krzywo. - W przeciwnym razie nie damy ci spokoju, a twoje życie nie będzie usłane różami...