.

.
Pierwszy polski blog z k-popowymi scenariuszami.
Wszystkie scenariusze są mojego autorstwa! Kopiowanie i rozpowszechnianie - zabronione!

21 grudnia 2013

EXO-K - Gdy jest numerem jeden (Sehun)



          Biegłaś przed siebie, ile sił w nogach. Nie spoglądałaś do tyłu. Marzyłaś tylko o tym, by wydostać się na zewnątrz i uciec z tego piekła. Niestety, los nie był dla ciebie tak bardzo łaskawy...
          Ledwo wyhamowałaś na zakręcie, już widziałaś wyjście, gdy nagle zostałaś brutalnie pociągnięta w bok. Uderzyłaś plecami o ścianę i zamrugałaś dwukrotnie, bo albo ci się wydawało albo nagle przed oczami zobaczyłaś gwiazdki? Nieważne.
- Myślisz, że możesz nas od tak ignorować?
Przełknęłaś ślinę, nie wiedząc, co zrobić, co powiedzieć, jak zareagować. Przez myśl ci przeszło, że powinnaś się bronić, odezwać się, ale...bałaś się. Jedynie wbiłaś wzrok w podłogę.
- Głucha jesteś?! - syknęła jedna z dziewczyn, szturchając cię w ramię.
- Ani - wychrypiałaś cicho.
- Brawo, a jednak umiesz mówić! - szydziła kolejna. 
Miałaś tego dosyć. Zacisnęłaś zęby, po czym odepchnęłaś swoje szkolne koleżanki, by odejść, ale te nie pozwoliły ci na to tak szybko. Ponownie przyszpiliły cię do ściany.
- Czego chcecie?! - zawołałaś zmęczona już tym wszystkim.
- To proste: dołącz do nas.
- Nigdy... - syknęłaś zła.
- Uważaj - ostrzegła najwyższa z dziewczyn. Rozpoznałaś ją - to była najlepsza uczennica w całej szkole. - Radzę ci dobrze się zastanowić, jeśli chcesz przebrnąć przez to liceum bez szwanku - uśmiechnęła się krzywo. - W przeciwnym razie nie damy ci spokoju, a twoje życie nie będzie usłane różami...

          Rozległy się śmiechy. Tobie jednak wcale nie było do śmiechu. Byłaś przerażona. Patrzyłaś na tę chichoczącą grupkę tych głupich idiotek i miałaś wielką ochotę po prostu je uderzyć. Zgnieść jak robaki... Nie obchodził cię fakt, że jedna z nich była córką jakiegoś bardzo wpływowego polityka czy córeczką bogatego tatusia. Co z tego, że ta czy tamta była zwinna i wysportowana na zajęciach z wychowania fizycznego, wcale nie gorzej niż chłopak albo najładniejszą w całej szkole? Miałaś to gdzieś. I nie chciałaś mieć z nimi nic wspólnego...
- Dawaj kasę - usłyszałaś nagle.
- S-słucham?!
Zanim zdążyłabyś chociaż pomyśleć albo uciec, poczułaś, jak próbują dobrać się do twojego plecaka. Odepchnęłaś je od siebie. Jedna z nich upadła na ziemię - widziałaś w jej oczach chęć mordu. Naprawdę.
- Yah! - krzyknęłaś, szarpiąc się z nimi. - Odwalcie się!
- Znasz nasze warunki! Dopiero wtedy damy ci spokój!
- Nie chcę!
          Zostałaś otoczona. Wiedziałaś, że nie miałaś szans - ich było pięć, a ty jedna. I jak na złość wokół nie było żywej duszy. Czyżby wszyscy wyszli już ze szkoły? Niedobrze...
Broniłaś się jak mogłaś. Kopałaś je, deptałaś. Na próżno. Kto by ryzykował życiem dla głupich pieniędzy? Ty? Chyba każdy, kto miałby średnią pozycję materialną. Twoi rodzice nie byli bogaczami, nie mogłaś pozwolić sobie na rozrzucanie wonów na byle co, chociaż ta szkoła wcale nie była taka tania... Miałaś tak po prostu dać się okraść? Nie miałaś zamiaru! Poza tym, to nie był pierwszy raz...
- Co wy robicie?
          Szamotanina ustała. Spojrzałaś w stronę wysokiego chłopaka o włosach koloru tęczy. Gdyby był "normalnym" uczniem, pewnie już dawno zostałby wyrzucony ze szkoły, ale nie... Spoglądał na Was chłodno, z kompletną obojętnością wypisaną na twarzy. Dziewczyny zamarły, zaś ty spojrzałaś na niego z nadzieją w oczach.
- S-sunbae - wyjąkała jedna nieco podenerwowana.
Chłopak spojrzał beznamiętnie na każdą z nich. Następnie jego wzrok powędrował na twój na wpół otwarty plecak, którego zawartość już leżała na ziemi. Na końcu zerknął na ciebie. Włożył dłonie do kieszeni spodni. Nikt mu nie odpowiedział.
Miałaś wielką ochotę parsknąć śmiechem. Takie wygadane i mądre, a teraz całkowicie stały sparaliżowane, wpatrując się w podłogę. Mogłyby cię przynajmniej puścić. Ręka ci już drętwiała...
- Skoro nie odpowiadacie, to co tu jeszcze robicie? - syknął podirytowany.
Natychmiast poczułaś ulgę, gdy twoja ręka "odzyskała" wolność. Uczennice wyglądały, jakby miały zaraz się rozpłakać.
- Wybacz sunbae! - zaczęły gorączkowo przepraszać. - Już nas nie ma! - i pognały do wyjścia z prędkością światła. Uff! Od razu ci ulżyło.
          Przykucnęłaś i nieco trzęsącymi się rękoma, zaczęłaś zbierać swoje rzeczy. Czułaś na sobie jego wzrok. Podniosłaś głowę, gdy Wasze spojrzenia się spotkały. Jego oczy...były takie puste. Przeraziło cię to. Ten jednak nic nie mówiąc, odwrócił się.
- Kamsahamnida! - podziękowałaś cicho. Zatrzymał się, ale nie spojrzał na ciebie.
- Uważaj, bo następnym razem, możesz nie mieć już szczęścia - mówiąc to, zarzucił sobie plecak na plecy, kierując się do drzwi wyjściowych. Wiedziałaś o czym mówił. Zostałaś sama. 
          Dobrze wiedziałaś, kim był też ten chłopak. To był Oh Sehun. Był o klasę wyżej od ciebie. Był raczej milczącym typem. I choć ci pomógł, to wcale nie był taki święty... Był również jednym z nich. Był członkiem *Iljin i stał na czele ich  grupy. Nic dziwnego, że tamte dziewczyny tak się go przestraszyły, mimo, iż również brały w tym udział.
          Skoro nie miał bogatych rodziców, w nauce był raczej przeciętny i nie wyróżniał się specjalnie jakimś talentem, to dlaczego siedział w tym bagnie? Bo był najprzystojniejszym chłopakiem w całej szkole. W takim razie dlaczego wszystkie dziewczyny kleiły się do niego i nazywały go "białym szczeniaczkiem"? Nie miałaś zielonego pojęcia... Ale czułaś, że szybko się dowiesz.
          Przypomniałaś sobie, jak poznałaś Oh Sehuna. Mimowolnie uśmiechnęłaś się lekko. Czemu miałaś głupie wrażenie déjà vu?

          Biegłaś korytarzem z prędkością światła. Pierwszy dzień w nowej szkole, a ty już spóźniona! Co za pech! Ale czy to twoja wina, że jak na złość autobus się spóźnił, a potem utknął w korku, bo na głównej drodze zdarzył się mały, choć niegroźny wypadek? Nie! Ale nauczyciel i tak tego nie zrozumie. Wylądujesz w kozie jak nic...
          Rzuciłaś szybkie, nerwowe spojrzenie na zegarek. Miałaś siedzieć w sali już pięć minut temu! Skręciłaś w bok i puściłaś się biegiem, czując, że twoja kondycja nie jest zbyt dobra, ale to teraz nie było ważne. Jeszcze kawałeczek, już za tym zakrętem jest twoja klasa... BUM!
          Upadłaś na podłogę. Torba wypadła ci z ręki, a zawartość piórnika rozsypała się dookoła, robiąc niezły hałas. Jęknęłaś, rozmasowując sobie nadgarstek. Niedaleko, chłopak, na którego wpadłaś, podnosił się powoli, klnąc pod nosem. Spojrzałaś na niego.
- Gwenchana? - zapytałaś szybko. - - Przepraszam, to moja wina...
Chłopak wstał, chwiejąc się nieco. Chwycił się za kolano, rzucając pod nosem kilka kolejnych niecenzuralnych słów. Okej, to wszystko przez ciebie, ale to nie powód, by tak okropnie mówić... bez przesady.
- Patrz, jak leziesz! - syknął ostro, zerkając na ciebie.
Zaskoczył cię jego ton. Przecież wcale nic takiego się nie stało. Nie połamał sobie nóg, ani nic z tych rzeczy. Mógł chociaż udawać, że wszystko gra...
- P-przepraszam - wyjąkałaś speszona.
- Myślisz, że twoje gówniane przeprosiny mnie obchodzą?! - krzyknął.
Cofnęłaś się, odrobinę przestraszona. Nie byłaś przyzwyczajona, by ktoś na ciebie krzyczał, więc była to dla ciebie bardzo niekomfortowa sytuacja. Co jeszcze mogłaś zrobić?
- Powiedziałam przepraszam - zaakcentowałaś drugie słowo, siląc się na spokój. I to był chyba błąd...
          Nieznajomy podszedł do ciebie z mordem w oczach. Nachylił się nad tobą, chwytając obiema rękami kołnierzyk twojego mundurka. Zaraz, co on chce zrobić? Nie uderzy cię, prawda? Jesteście w szkole na litość boską!
- Wiesz kim jestem? - zapytał cicho.
Przełykając ślinę, pokręciłaś głową. Chyba trochę zbyt słabo, bo...
- Wiesz kim jestem? - potrząsnął tobą mocno. Byłaś przerażona. Dlaczego akurat ciebie musiało spotkać coś takiego? Zrobiłaś coś złego w poprzednim życiu czy co...
- Ani...
- Jestem najlepszym zawodnikiem w biegu na 100m - syknął. - A teraz cholernie boli mnie kolano! Jeśli przez ciebie nie będę mógł wziąć udziału w zawodach, to gorzko tego pożałujesz! - zagroził.
- Ale...ja...nie...
- Masz szczęście, że jesteś dziewczyną, bo dziewczyn się nie bije - odparł. - I buźkę masz ładną - uśmiechnął się kącikiem ust. - Ale w sumie... - rozejrzał się dookoła. Wokół nie było nikogo - wszyscy siedzieli na lekcjach. - MY nie uznajemy tego zakazu, więc...
          Zamknęłaś oczy, czekając na cios. Na szczęście nic się nie wydarzyło. Rozległ się za to głośny huk - twojego napastnika ktoś zaatakował. Uchyliłaś powieki, dostrzegając kompletnie obcego chłopaka, o włosach w kolorach tęczy, który okładał tamtego pięściami, to w brzuch, to w twarz. Uratował cię. Wypuściłaś powietrze z płuc, czując ulgę.
- S-sunbae! - wycharczał pobity chłopak. Z przerażeniem dostrzegłaś krew, ściekającą mu z ust. Skrzywiłaś się.
- Nie masz co robić? Szkoła ci już nie miła? - zasypał go gradem pytań.
- Ja tylko chciałem...
- Guzik mnie to obchodzi - wycedził obojętnie. - Spadaj stąd.
          Poturbowany chłopak natychmiast pozbierał swoje manatki i z popłochem w oczach, po prostu zwiał. Patrzyłaś na to wszystko zaskoczona. Co to miało być? 
Spojrzałaś na swojego wybawiciela. Serce zabiło ci mocniej. Jego twarz była jasna i gładka, bez jakiejkolwiek skazy, kolorowa grzywka z gracją opadała na czoło, a schludny i czysty mundurek sprawiał wrażenie wzorowego ucznia. Był...idealny.
- Jesteś nowa? - zapytał od niechcenia.
Wyrwana ze swoich myśli, pokiwałaś tylko głową, zaczynając zbierać swoje przybory szkolne. Byłaś lekko otumaniona. Pierwszy dzień w nowej szkole, a ciebie już spotyka coś takiego... Co będzie jutro, pojutrze? Chłopak stanął nad tobą, obserwując cię. Czemu tak się na ciebie patrzył? Mógł ci pomóc, a nie...
- Dałabyś mu się uderzyć?
Te nagłe pytanie sprawiło, że mimowolnie podniosłaś wzrok. Wasze oczy się spotkały. Utonęłaś w jego ciemnych tęczówkach. Nie odpowiedziałaś. Wzdychając, przykucnął przy tobie.
- Taka dziewczyna jak ty, nie powinna być w tej szkole - zauważył. - Będziesz tu przeżywać katusze.
          Jego słowa odebrałaś jako urazę. Za kogo on się uważał, by sądzić, że nie dasz sobie tutaj rady? Twoi rodzice zapisali cię do niej nie tylko dla tego, że posiadała mnóstwo dodatkowych zajęć i wykwalifikowanych nauczycieli, ale też dlatego, że była najlepsza w całym Seulu! To fakt, do tanich nie należała, ale dla twoich rodziców, twoja edukacja była najważniejsza. Poza tym, miałabyś się przejmować takim jednorazowym wypadkiem jak dzisiejszy?
- Nie jestem małą dziewczynką! - wypaliłaś. - Dam sobie radę!
Chłopak przez chwilę patrzył się na ciebie, jakby nie dowierzał twoim słowom. Nie wyglądał też na złego czy obrażonego twoim nagłym wybuchem. Jego twarz pozostawała obojętna.
- Skoro tak uważasz - mówiąc to, wstał i ruszył przed siebie.
- Y-yah! - zawołałaś słabo. Chłopak zatrzymał się, ale nie obejrzał się do tyłu. - J-jak się nazywasz? - może to głupie, ale chciałaś znać imię swojego wybawcy.
- Sehun - usłyszałaś cichą odpowiedź. - Oh Sehun - i już go nie było.
Uśmiechnęłaś się lekko. Oh Sehun. Uratował cię. Pomógł ci. Nikt nigdy czegoś takiego dla ciebie nie zrobił. Komawo...

Wyrwałaś się ze wspomnienia. Wciąż stałaś w pustym korytarzu. Dookoła było cicho jak makiem zasiał. Nie chciałaś kusić losu, by te wariatki znów cię dopadły, więc pozbierałaś swoje manatki i pobiegłaś do domu.
          Przez kilka dni, nic się nie wydarzyło się na szczęście nic, co mogłoby cię zaniepokoić. Ta sytuacja jednak bardzo szybko się zmieniła...Przez ten czas dopiero zrozumiałaś, kim tak naprawdę są *Iljin . "Koleżanki" nieustannie dreptały ci po piętach. I to nie dlatego, że byłaś "zaszufladkowana" jako kujon, bo uczyłaś się średnio, nie byłaś też z biednej rodziny czy po prostu ofiarą, bądź klasowym błaznem. Naprawdę nie wiedziałaś, dlaczego tak bardzo chcą cię w swojej grupie! Czułaś się jak jakaś gwiazda, która nie może czuć się komfortowo i bezpiecznie, bo krok w krok podążają za nim papparazzi. Tylko, że paparazzi nie zmuszają cię i nie nakazują robić tego, czego chcą... 
          Nie rozumiałaś tego. Skoro nie byłaś wzorową uczennicą ani też dobra w jakimkolwiek sporcie czy innej umiejętności, to dlaczego do cholery nie chciały ci dać spokoju?! Nie lubiłaś ich, ba, nawet zaczynałaś nienawidzić, więc czemu chciały, byś do niech dołączyła? Co było w tobie takiego wyjątkowego?
          Godzina WF-u. Nie miałaś ochoty grać. Podparłaś dłonie na biodrach, wzdychając ciężko. Obserwowałaś koleżanki z przymrużonymi oczyma, bo mocno świecące słońce wręcz oślepiało. Prychnęłaś, widząc jak jedna z nich nieudolnie rzuciła piłką, by chwilę potem niemal z płaczem oznajmić całemu światu, że nie będzie grać dalej, bo złamał się jej paznokieć i koniecznie musi iść do swojej manikiurzystki. Wtf, z kim ja jestem w klasie?
          To były ułamki sekund. Nie wiedziałaś, co bardziej cię zaskoczyło: rozwydrzona córeczka tatusia, która nakrzyczała na nauczycielkę, by po chwili ją podrapać po twarzy i fakt, że wszyscy uczniowie zamarli, przypatrując się tej scenie czy może twarz Oh Sehuna, którą nagle wyłowiłaś w tłumie chłopaków, którzy prawdopodobnie jeszcze przed chwilą grali w nogę. Po dłuższej chwili dopiero zorientowałaś się, że starsza klasa po prostu dzieli z wami boisko. Oderwałaś wzrok od jego obojętnej miny, by z niepokojem zerknąć na starszą kobietę. Czekałaś na jej jakąkolwiek reakcję, reprymendę, karę kozy, ale... nie. Nauczycielka nie zrobiła nic. Co jest? Przecież...przecież to nauczycielka...to...to...tak się po prostu nie robi! Nie i koniec! Spojrzałaś bezradnie dookoła, ale nikt nie przejął się tak skandalicznym zachowaniem uczennicy.
- _____... - zaczęłaś cicho, przerażona tą całą sytuacją. Kobieta ruszyła bez słowa w kierunku szkoły.
Twoje oczy jakoś tak odruchowo podążyły w stronę twojego wybawiciela. Drgnęłaś, widząc, że na ciebie patrzy. Nie wiedziałaś czy tylko ci się wydawało, albo chłopak mimowolnie kręcił głową...Co chciał ci powiedzieć?
- Z-zwariowałaś? - wydusiłaś. - To nauczycielka!
BUM!
          Poczułaś mocne uderzenie prosto w czoło. Zamrugałaś dwukrotnie, widząc przed oczami najprawdziwsze żółte gwiazdki. A jednak komiksy nie kłamią... Zachwiałaś się, po czym upadłaś na plecy. Chwyciłaś się za czoło, niemal czując jak pod dłonią wyrasta ci gigantyczny guz. Cholera.
- Nauczycielka czy nie, nie będzie mi mówić, co mogę, a czego nie! - nad tobą pojawiła się sprawczyni tego całego wypadku, uśmiechając się do ciebie jadowicie. - Na drugi raz trzymaj język za zębami! - wycedziła.
          Rozległy się wesołe śmiechy i złośliwe komentarze. Zignorowałaś to jednak. Nie miałaś zamiaru się kłócić i oberwać tak, jak nauczycielka. Uczniowie nagle ożywili się, jakby ten wybryk "przełamał" tę napiętą atmosferę. A ty? Jęknęłaś z bólu i choć wokół ciebie było mnóstwo gapiów, nikt nie kwapił się, by ci pomóc. Gdzie twój Anioł Stróż, gdy go potrzebowałaś?
          Twój "Anioł Stróż" najwyraźniej nie zamierzał ci pomóc. Widziałaś go stojącego wśród kolegów i koleżanek, wytykających cię palcami. Chłopak patrzył na ciebie beznamiętnie, jakby nie zauważył w tym postępku nic złego. Trochę...zrobiło ci się przykro. Po chwili przerwał kontakt wzrokowy z tobą i wrócił do gry. Spuściłaś głowę.
          Gdy tylko weszłaś do szkoły, natychmiast przyłożyłaś czerwone i bolące czoło do zimnej ściany. Przymknęłaś oczy. Co to była za ulga! Chłodna ściana korytarza była jak balsam dla duszy...i czoła. Na szczęście wciąż trwały lekcje, więc nie musiałaś się obawiać, że ktoś nakryje cię jak "obściskujesz" się ze ścianą, lol. Twoje nadzieje zostały jednak szybko rozwiane...
- Gwenchana?
Nie spodziewałaś się czyjegoś towarzystwa. Drgnęłaś przestraszona, czego skutkiem było dodatkowe uderzenie w ścianę. Ała. 
Odsunęłaś się od niej, spoglądając na Oh Sehuna, który przyglądał ci się trochę...zaniepokojony? Zamrugałaś, lekko zbita z tropu. Choć widziałaś go zaledwie kilka razy, nigdy nie okazywał żadnych emocji. Ukrywał się pod jakąś maską?
- _____? - czy on właśnie wymówił twoje imię? Nie, chyba nie. - Gwenchana? - powtórzył. 
          Nie wiedziałaś czemu, ale nagle jego słowa wydały ci się strasznie odległe...i głuche. Przestraszyłaś się. Twój oddech przyśpieszył, a ręce zaczęły się pocić. Jak na zwolnionym filmie, widziałaś jak podchodzi do ciebie i chwyta za ramiona, potrząsając lekko. Zdawało się, że pyta: "Co się dzieje?", "_____, słyszysz mnie?!", patrząc na ciebie z paniką w oczach.
- Ja... - wymamrotałaś cicho, modląc się w duchu, żebyś tylko nie straciła przytomności, bo wszystko wokół ciebie zaczynało wirować - Ja...słabo mi trochę...
Jego reakcja była natychmiastowa. Stanowczo, ale delikatnie popchnął cię w nieznanym ci kierunku. Nogi miałaś jak z waty i chyba tylko dzięki jego mocnemu uścisku, nie upadłaś.
          Kilka minut później już leżałaś na kozetce u szkolnej pielęgniarki. Wcale nie chciałaś tam iść, ale Sehun upierał się, że to konieczne. Przecież wcale nie dostałaś piłką tak mocno, prawda? Prawda? Kogo ty oszukiwałaś...
- I jak? - zapytał cicho, stojąc obok, opierając się o kaloryfer. - Lepiej?
- Ne... - zmusiłaś się do odpowiedzi, bo czoło bolało cię okropnie. - Komawo - posłałaś mu krzywy uśmiech, trzymając przy czole zimny okład.
- Nie ma za co.
          Nagle drzwi gabinetu otworzyły się. Oboje spojrzeliście w tamtą stronę. Do środka weszła nauczycielka wychowania fizycznego, która przed paroma minutami została zaatakowana przez uczennicę. Kobieta zerknęła na ciebie zmartwiona, więc uśmiechnęłaś się niemrawo. Po chwili jej wzrok powędrował na twojego towarzysza. Sehun natychmiast spuścił wzrok. Ta, nic nie mówiąc udała się na pogadankę z pielęgniarką do jej małego pokoiku. Trzasnęły drzwi.
- ... tak dłużej być nie może, robią co chcą...
Nadstawiłaś uszu, chcąc usłyszeć o czym obie kobiety rozmawiały, mimo, iż nie trudno było się domyślić... Chłopak to zauważył, więc podszedł do drzwi, zamykając również i wasze.
- Ej! Chciałam posłuchać! - zawołałaś oburzona, siadając - Otwórz je!
- Nie - odpowiedział krótko, wracając na swoje miejsce.
- Wae?
- Bo to nie twoja sprawa.
Nachmurzyłaś się odrobinkę. Opadłaś na kozetkę, wzdychając cicho. Miałaś już tego dosyć - ręka cię już bolała od trzymania tego głupiego okładu. Zdjęłaś go.
- Nakładaj go z powrotem - rozkazał.
- Nie chcę - burknęłaś zła. - Ręka mi  zaraz odpadnie.
Prychnięcie. Szelest. Ciche: "Posuń się" i chłopak już siedział na skraju kozetki, obok ciebie. Zaskoczył cię. Wiedziałaś, co chce zrobić.
- Nie musisz... - zaczęłaś, ale ten wyrwał ci delikatnie okład z ręki, ostrożnie kładąc go na twoim czole. - ...tego robić - dokończyłaś.
- Shhh - uciszył cię, przytrzymując okład na wypadek, gdybyś znów chciała się go pozbyć.
          Mimowolnie spojrzałaś w górę, napotykając jego wzrok, który w tej chwili nie był chłodny, pozbawiony emocji i obojętny na wszystko i wszystkich dookoła. Był ciepły, pełen troski. Widziałaś w jego tęczówkach jakieś iskierki, które kontrastując z jego jasną cerą i kolorowymi włosami, tylko dodawały mu uroku. Kim tak naprawdę był Oh Sehun? Chciałaś się tego dowiedzieć jak najszybciej...
- Co się dzieje? - zapytałaś cichutko, słysząc coraz to bardziej podniesione głosy, dochodzące zza ściany.
- Nic się nie dzieje - uciął.
- Nieprawda - wiedziałaś swoje.
- Zajmij się swoimi sprawami - naciskał.
Nie zamierzałaś poddać się tak łatwo. Musiałaś dowiedzieć się, dlaczego w tej szkole panują takie idiotyczne zasady? Dlaczego to uczniowie rządzą tą szkołą? Czemu nauczyciele dają sobą tak pomiatać?!
- Albo mi powiesz, albo...
- Albo co? - uniósł brew, spoglądając na ciebie spokojnie. 
- Albo po prostu sobie pójdę! - warknęłaś zirytowana, odpychając jego rękę. Ten spojrzał na ciebie zaskoczony. Już miałaś wstać i zostawić go tutaj samego, ale...
- Zaczekaj.
Spojrzałaś na niego wyczekująco. Sehun westchnął ciężko, po czym ponownie "zaopiekował" się twoim guzem, zaczynając swoją opowieść:
- Ta szkoła rządzi się swoimi prawami - odparł, jakby czytał w twoich myślach. - Nauczyciele się bezsilni, nie mają prawa głosu, nie mają nad nami władzy...
- Dlaczego? - dopytywałaś.
- Nie wiem...Ta sytuacja ciągnie się już latami - wytłumaczył. - Uczniowie są podzieleni na dwa obozy: zwykli uczniowie, no wiesz... i drudzy, którzy uważają się za lepszych...
- Ty też jesteś w tej drugiej grupie?
Chłopak zamrugał, kompletnie zbity z tropu twoim niespodziewanym pytaniem. Zauważyłaś, że zaczął się denerwować. Dlaczego?
- _____...
- Przecież jesteś członkiem gangu - odparłaś smutno, nagle zdając sobie sprawę, że jest tym ZŁYM. Skoro tak, to dlaczego ci pomagał? - Chłopak, który chciał mnie pobić, dziewczyny, które na mnie napadły i ta, która uderzyła mnie piłką - wyliczałaś na palcach. - Oni też...
- Nie jestem taki jak oni - przerwał ci.
- Siedzicie w tym wszystkim razem! - nie słuchałaś go, zbulwersowana. - Szukacie sobie ofiar, by je dręczyć. Nie rozumiem dlaczego to...
- NIE JESTEM TAKI JAK ONI! - krzyknął cicho, ale dosyć wyraźnie, by cię przestraszyć. Zauważył to. - _____ mianhe...nie chciałem...
- Arasso...
- Po prostu... - zastanawiał się, co ci powiedzieć. - Po prostu dołącz do nas, a dadzą ci spokój.
- Mwoh?! - niemal zadławiłaś się własną śliną. Czy on ci właśnie poradził, byś dołączyła do tego ich całego szkolnego gangu? Mowy nie ma! - Chyba oszalałeś... - pokręciłaś głową.
- Nie chcę, żeby spotkało cię coś takiego jak moją... - urwał, zdając sobie sprawę, że chyba powiedział za dużo.
- Coś takiego jak? - natychmiast podchwyciłaś pytanie. 
Twój mózg nagle zaczął pracować jak na pełnych obrotach przez te jedno zdanie. Miał kogoś na myśli? Chyba nikomu nigdy nie stała się jakaś gorsza krzywda niż okradzenie z pieniędzy czy "drobnych" wypadków?
- Nic, nic.
- O kim mówiłeś? - dopytywałaś z czystą ciekawością.
- Zapomnij o tym, co przed chwilką powiedziałem, okej? - odłożył okład na bok, nawet na ciebie nie patrząc. - Twój guz już nie wygląda tak źle.
- Mój guz...co? - ocknęłaś się. - Nie mieniaj tematu, powiedz mi o co chodzi!
Sehun wstał, ignorując twoje prośby. Spojrzał na ciebie. Jego oczy znów były takie jak przedtem - puste i obojętne.
- Mówiłem ci, że to nie miejsce dla ciebie - przypomniał ci. - Albo przystaniesz do nas, albo nie dadzą ci żyć. To twój wybór.
          Nie rozumiałaś już nic. Nie rozumiałaś tej porypanej sytuacji, nie rozumiałaś jego. Po czyjej był stronie? Już zaczęłaś myśleć, że po twojej, ale przecież był w gangu. Ba, nawet był na jej czele. O co tu chodzi?!
- Ty słyszysz, co ty w ogóle mówisz? - wydyszałaś podirytowana. - Nie mam najmniejszego zamiaru być częścią WAS!
- _____... - w jego głosie słyszałaś prośbę. - Zastanów się jeszcze, bo...
- NIE! - krzyknęłaś zła, że dałaś się tak podejść. Zrozumiałaś, że wcale nie jest taki, za jakiego go uważałaś. - Myślałam, że jesteś inny, ale jesteś taki sam!
- Już ci powiedziałem, że nie jestem...
- Nie interesuje mnie to! - rzuciłaś w niego okładem. 
          Zbierało ci się na płacz. To było dziwne. Nie znałaś go zbyt dobrze, ale czułaś, że jest tobie bliski. Był przy Tobie w chwilach, gdy kogoś potrzebowałaś i to zawsze właśnie wtedy zjawiał się ON, niczym rycerz na białym koniu. A może to wszystko to jakiś spisek? Może to właśnie ON miał cię wciągnąć w tę ich przeklętą grupę?! Zaczynałaś być coraz bardziej podejrzliwa.
- _____!
- Naprawdę mi pomagałeś czy tylko udawałeś? - zapytałaś, czując uścisk w gardle.
- _____, co ty mówisz...
- Dlaczego Wam tak bardzo na mnie zależy? - musiałaś zadać to pytanie, które dręczyło cię od kilku tygodni.
- Nie mi - odparł szybko. - Im.
Nastała cisza, która była przerywana tylko teraz już cichymi rozmowami w pokoju obok. Patrzyłaś na Sehuna z mieszaniną zaskoczenia, ale i złości. 
- Wae?
- Nie wiesz?
Zmarszczyłaś brwi, zastanawiając się. Nie. Nie wiedziałaś, dlaczego tak namiętnie próbują cię zwerbować do swojej kolekcji. Nie miałaś zielonego pojęcia... Pokręciłaś głową.
- A wyglądasz na tak inteligentną dziewczynę - na jego ustach wykwitł blady uśmiech.
Nie interesowało cię w tej chwili czy byłaś w jego oczach inteligentna czy nie. Chciałaś wiedzieć.
- Więc powiedz mi - prosiłaś desperacko.
- Radzę ci jutro przyjrzeć się każdemu z nas - poradził krótko. - Zrozumiesz - zaczął się kierować w stronę drzwi. - Wracaj do domu, zanim znów wpadniesz w kłopoty.
- To zwykle one znajdują mnie! - poskarżyłaś się, szybko wstając z kozetki i idąc za nim - Skoro jesteś tym całym "szefem" - skrzywiłaś się odrobinę - to po prostu powiedz im, żeby dali mi spokój!
          Wtem Sehun zatrzymał się i odwrócił, przez co wpadłaś na niego. Wymamrotałaś ciche: "Przepraszam", spoglądając na niego nieśmiało. Oblałaś się rumieńcem, gdy posłał ci dziwne spojrzenie, którego nie mogłaś rozszyfrować. Przez sekundę czy dwie znów widziałaś te ciepło w jego oczach, ale te szybko znów stały się obojętne i niewzruszone.
- Nie mogę - szepnął cicho, unikając twojego wzroku.
- Wae? - jęknęłaś. - Posłuchają cię, prawda?!
- Posłuchaj _____ - rzekł cicho, wlepiając w ciebie swój wzrok. - Długo pracowałem i męczyłem się, żeby być numerem jeden - wyznał. - Nie mogę pozwolić, by przez ciebie to wszystko poszło na marne.
- P-przeze...mnie? - wydukałaś zdezorientowana.
- Tak - odparł ostro.
- Co ja ci zrobiłam?! - zawołałaś, znów nic nie rozumiejąc.
- Odkąd pojawiłaś się w tej szkole, nic tylko ratuję twoją osobę! - był zły. - Powinnaś pójść po rozum do głowy, przystąpić do grupy i mieć kłopoty z głowy, ale nie! Wy, dziewczyny musicie robić wszystko po swojemu! Jesteś irytująca!
- Nie prosiłam cię o żadną pomoc! - syknęłaś rozczarowana jego postawą. Nie sądziłaś, że tak naprawdę myślał o tobie w ten sposób... - Skoro tak to zagraża twojej pozycji, to zostaw mnie w spokoju! - chciałaś go wyminąć i sobie pójść, ale nagle zdałaś sobie sprawę, że zostałaś unieruchomiona - to Sehun trzymał twoje ramiona w stanowczym uścisku.
- Myślisz, że robię to wszystko z przymusu? - zapytał cicho.
- Puść mnie - rozkazałaś, patrząc w bok. Nie miałaś najmniejszego zamiaru dłużej go słuchać.
- Nawet nie wiesz, jakie rzeczy robiłem, żeby się tu dostać - przyznał szczerze, ignorując cię. - Więc nie utrudniaj mi tego jeszcze bardziej, jebal.
- Nie interesuje mnie to - wydusiłaś oschle, tak jak on to zawsze robił. - Ty też nie. Właśnie przyznałeś, że jednak jesteś taki sam - zanim chłopak zdążyłby jakoś zareagować, wplątałaś się z jego uścisku. - Pa Sehun...albo jak wolisz Sunbae... - dodałaś drwiąco i trzasnęłaś drzwiami.

***

          Siedziałaś w jednym najciaśniejszych korytarzy w szkole. Ta "połowa" uczniów, która była narażona na gang, często mówiła o nim, jako o "schronie", bo tylko tam czuli się w miarę bezpieczni i odizolowani. Zresztą ty też.
Był początek weekendu, lekcje skończyły się jakieś pięć minut temu, a jednak ty wciąż nie byłaś w drodze do domu. Dlaczego? Czekałaś, aż twoi prześladowcy opuszczą szkołę, by w spokoju zrobić to samo. Westchnęłaś ciężko.
          Od kilku tygodni nie rozmawiałaś z Sehun'em. Może uznał, że jednak nie powinien się z Tobą zadawać, albo zaś ty sama unikałaś go jak tylko się dało. Miałaś go serdecznie dosyć i nie chciałaś mieć z nim nic wspólnego. Ale...tęskniłaś za nim. Może i nie znaliście się zbyt długo, ale polubiłaś go. Wiedziałaś, że był w tym cholernym, szkolnym gangu, ale wydawało ci się, że tak naprawdę nie był złym chłopakiem. Czułaś to. I dlatego też, zaczęłaś podejrzewać, że jego członkostwo w tej grupie nie jest przypadkowe. Tu chodziło o coś więcej. I miałaś zamiar dowiedzieć się, o co.
          Usłyszałaś śmiechy. Obejrzałaś się do tyłu, przechylając głowę tak, by móc zobaczyć, co się dzieje za oknem. Spojrzałaś w dół. 
Stali tam. Może nie całą grupą, ale byłaś już w tej szkole wystarczająco długo, by wiedzieć, że byli jej częścią. Zacisnęłaś zęby, widząc, jak znęcają się nad swoim nowym obiektem - chudym, przestraszonym pierwszoklasistą, który przyjechał tutaj na wymianę z Chin. Biedak...
Patrzyłaś jak mu słownie dokuczają i nie pozwalają przejść, przez co rozpoczęły się przepychanki. Gdy próbował się przecisnąć, dojrzałaś jego twarz. I już wiedziałaś, dlaczego się z niego naśmiewają...
- Wracaj do Chin, szkaradna pando!
- Spójrzcie tylko na niego! Chyba nie wie, co to fluid!
Było ci go szkoda, naprawdę. Ale czy to jego wina, że ma takie ciemne cienie pod oczami?! Zdecydowanie nie. Ale najwyraźniej ICH to nie obchodziło. Byli tymi LEPSZYMI, a ON był zerem...
- Co tu się dzieje? Zostawcie go.
          Niemal wlepiłaś nos w szybę, słysząc znajomy głos. Grupa na chwilę zamarła, ty zresztą też. Do bandy dołączył Sehun, wraz ze swoimi koleżankami, uczepionymi na jego ramionach. I nagle zrozumiałaś, co chłopak miał na myśli wcześniej...
Nie byłaś bogata ani wzorową uczennicą. Nie miałaś jakiś szczególnych umiejętności. Nie odznaczałaś się zbytnio w tej szkole ani poza nią. Ale miałaś coś, co było, jest i będzie pożądane na tym świecie.
Urodę.
Jego towarzyszki były prześliczne. Piękna buzia, ładne włosy, drogie ubrania. Co prawda ładnemu we wszystkim ładnie, ale jednak...Sehun wśród nich, wyglądał niczym posąg Adonisa. Był po prostu...idealny. Och...i przefarbował się. Na blond.
          Byłaś naprawdę zdziwiona swoim odkryciem. Więc to o to chodziło? Nie chcieli cię w grupie jako osobę, ale jako kogoś o ładnej twarzy? Toż to absurd!
- Zostawcie go? Czy już ci woda sodowa uderzyła do głowy, sunbae? - i znów śmiechy.
Wyrwałaś się ze swoich myśli, powracając do oglądania tej sceny. Sehun wyglądał, jakby ktoś dał mu w twarz. Wpatrywał się ze złością w chłopaka, który chciał cię uderzyć, wręcz zabijali się wzrokiem.
- Zamknij się!
- Wydaje mi się, że nasz sunbae, zrobił się ostatnio jakiś taki...miękki? Znalazł się obrońca chińczy...
Wszystko potoczyło się bardzo szybko. To były zaledwie sekundy. Tylko mrugnęłaś, a tamten już trzymał się za szczękę, wściekły.
- Uważaj na słowa - syknął Sehun. - Następnym razem trafisz do szpitala, obiecuję ci to - dodał tak cicho, że ledwo to usłyszałaś
Rozległy się szmery zaskoczenia i oburzenia, że ktoś śmiał tak naskoczyć na ich "szefa". Sehun nie przejął się tym zbytnio. Jego twarz znów była obojętna - jakby to, co przed chwilą się stało, nie miało miejsca. Podszedł do ucznia z wymiany i od tak po prostu wylał na niego resztę swojej kawy. Rzucił kubkiem w bok.
          Nie mogłaś na to patrzeć. Zamknęłaś oczy, modląc się, żeby to nie była prawda. Przecież mówił, że nie jest taki jak oni, prawda? Prawda?! Zrobił to z przymusu...tak, to tylko dlatego, że ten głupek go sprowokował...
Spojrzałaś po chwili, gdy grupka trochę się oddaliła. Obcokrajowiec zniknął. Sehun wciąż tam stał. Sam. Westchnął, po czym spojrzał w górę, a wtedy wasze oczy się spotkały. Zamurowało go. Pokręciłaś głową rozdrażniona. Chwyciłaś za torbę, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu. Ale ktoś ci na to nie pozwolił... 
Poczułaś mocny uścisk i szelest materiału, przyciskanego do twojej twarzy. I wtedy nastała ciemność.

***

          Obudziłaś się dziwnie obolała. Chciałaś się rozprostować, ale...nie mogłaś. Nie mogłaś poruszyć żadną kończyną. Spanikowana, otworzyłaś oczy.
Wokół było ciemnawo, mglisto - jakby dym okalał całe to pomieszczenie. Nie miałaś zielonego pojęcia, gdzie jesteś. Próbowałaś obrócić się do tyłu, ale skończyło się na tym, że jęknęłaś, czując jak coś boleśnie wżyna ci się w ręce. Byłaś przywiązana. Do krzesła.
- I jak ci się tu podoba?
Pisnęłaś cicho, wystraszona czyjąś obecnością. Serce zaczęło ci bić jak oszalałe. Co to miało być?! To jakiś cholerny żart?!
- To TY! - zawołałaś zła.
Zza chmury dymu wyłonił się ten idiota. Jego szczęka wciąż była czerwona. Kpiący uśmieszek wykwitł na jego wargach, gdy zaciągnął cię papierosem. Już wiedziałaś, skąd ten dym. Skrzywiłaś się, gdy wypuścił go odrobinę w twoim kierunku.
- Pytałem, jak ci się tu podoba? - po jego głosie poznałaś, że świetnie się bawi. - Nigdy tu nie byłaś, prawda? To piwnica. Kiedyś było tu pełno gratów, ale przerobiliśmy ją na palarnię - wytłumaczył spokojnie, jakbyście omawiali wyjątkowo ciekawą książkę. - No ale to miejsce dla specjalnych osób, do których niestety ty się nie zaliczasz.
- Co mnie to obchodzi! - przerażał cię. On był jakiś nienormalny! - Wypuść mnie!
- Przykro mi, ale...nie.
- Wae? - co on sobie wyobrażał? Nie mógł sobie od tak więzić ludzi! To jest karalne! 
          Wtem cię oświeciło. Wtedy, gdy na niego wpadłaś...obiecał ci, że pożałujesz, jeśli nabawi się kontuzji, bo jest sportowcem. Zaraz, zaraz...czy on teraz spełniał swoją groźbę?!
- To nie to, co myślisz - uśmiechnął się z wyższością, jakby czytał w twoich myślach. - Gra jest o zupełnie inną stawkę, niż moja noga - zauważyłaś dziwny błysk w jego oku, który wcale ci się nie spodobał. Przełknęłaś ślinę.
- Jaka gra? - zawołałaś coraz bardziej przestraszona. - Wypuść mnie, rozwiąż mnie! - dodałaś błagalnie.
- Nie zrobię tego - uciął. - Przynajmniej narazie.
- Co? - wydusiłaś.
Chłopak nie odpowiedział. Poszedł na chwilkę, by powrócić z krzesłem. Postawił je naprzeciwko ciebie, siadając tak, że ramionami podpierał się jego oparcia.
- A może tak zadzwonimy do kogoś, co? - zagadał, wyciągając telefon.
Miałaś wielką ochotę rzucić mu wściekłe: "tak, na policję!", ale w ostatniej chwili ugryzłaś się w język. Nie miałaś zamiaru źle skończyć, a czułaś, że ktoś taki jak on, mógłby być zdolny do wszystkiego...skoro cię porwał.
- Nie usłyszałem odpowiedzi - wymruczał.
Spojrzałaś na niego z nieukrywaną złością. Nie miałaś zamiaru odpowiadać. Kolorowy wyświetlacz telefonu odbijał się w jego ciemnych tęczówkach, gdy szukał konkretnego kontaktu. Co on kombinował?
- Jak sobie chcesz. Tylko radzę ci być cicho - ostrzegł.
Przycisnął klawisz i nagle usłyszałaś wybieranie numeru. Po co włączył tryb głośnomówiący?
- Yoboseyo?
Serce na moment ci stanęło, gdy usłyszałaś głos Sehuna. W głowie nagle włączył ci się "tryb natychmiastowej pomocy", więc kompletnie się zapominając, olałaś jego ostrzeżenie.
- SEHUN!
          Szybko pożałowałaś swojego postępku, gdy poczułaś pieczenie na lewym policzku. Jęknęłaś cicho, czując na nim coś ciepłego. Zerknęłaś nad niego spode łba ze łzami w oczach. Uśmiechał się bezczelnie, machając ci dłonią. Na jednym z jego palców, zauważyłaś pierścionek o ostrym, nieregularnym kształcie, którym tak cię drasnął. Eotteoke?
- _____? - zapytał Sehun nieco niepewnie.
- To ja - odezwał się nonszalancko.
- Czego chcesz? - Sehun natychmiast zmienił ton. - Chcesz oberwać jeszcze raz? - chcąc nie chcąc, uśmiechnęłaś się, wyobrażając sobie, jak na twoich oczach twój porywacz znów zostałby pobity przez swojego starszego kolegę.
- Mam propozycję nie do odrzucenia.
- Mam gdzieś twoje propozycje - syknął.
- Naprawdę? - udał zdziwienie. - A mnie się wydaje, że szybko zmienisz zdanie - mówiąc to, pociągnął cię za włosy z całej siły. 
- Z-zostaw! To boli! - zapłakałaś z bólu, jakby wyrywał ci włosy wraz z cebulkami.
- _____? - zapytał ponownie trochę zaniepokojony. - _____! - krzyknął. - Co ty jej kurwa zrobiłeś? - teraz Sehun już całkowicie stracił nad sobą kontrolę.
- Jeszcze nic...
- Odwal się od niej!
- Zrobię to - zapewnił jadowicie, puszczając cię. Łzy pociekły ci po policzkach. Byłaś przerażona.  - Ale mam warunek.
- Czego chcesz? - warknął.
- Nie będziesz już nami rządził - zażądał.
- To nie ty o tym decydujesz - Sehun był wściekły.
- Teraz tak.
          Przysłuchiwałaś się ich wymianie zdań w napięciu. Dym wokół ciebie przyprawiał cię o mdłości. Miałaś wrażenie, że zdrętwiał ci już każdy kawałek ciała. W dodatku tak strasznie chciało ci się pić! I byłaś głodna... Która w ogóle była godzina? Był już wieczór? A może noc?
- Arasso - zgodził się w końcu. - Wypuść ją, ostrzegam cię...
- Jak sobie życzysz - uśmiechnął się zadowolony. - Masz godzinę - zerknął na zegarek. - Na odebranie swojej zguby. Jeśli się nie zjawisz - dodał, spoglądając na ciebie z niebezpiecznym błyskiem w oku. - Dziewczyna jest moja.
Niemal zadławiłaś się własną śliną, słysząc jego ostatnie zdanie. On był naprawdę nienormalny! Za to wściekłość Sehun'a sięgnęła zenitu.
- Niech jej tylko włos spadnie z głowy, a przysięgam, że cię kurwa zabiję!
- Tik-tak, tik-tak - kompletnie go zignorował. - Zostało 59 minut.
          Dźwięk rozłączanego połączenia zabrzmiał dla ciebie upiornie. Przez te kilka minut czułaś obecność Sehun'a nawet jeśli tak naprawdę go tu nie było. A teraz...znów byłaś przerażona. Bałaś się. Bałaś się, że ten wariat posunie się do czegoś głupiego. Czy Sehun przyjdzie cię uratować? Miałaś nadzieję, że tak...
          Czekałaś. Jedna sekunda wydawała ci się być minutami, a każda kolejna minuta ciągnęła się niczym nudna jak flaki z olejem sobota. Siedziałaś przywiązana i czekałaś, by Oh Sehun znów ci pomógł, ocalił. Uśmiechnęłaś się leciutko. Postawa Sehuna bardzo cię zaskoczyła, nie spodziewałaś się, że aż tak gwałtownie zareaguje na wiadomość, że ktoś cię przetrzymuje. Lubił cię. A ty lubiłaś jego. Tak bardzo, ale to bardzo, bardzo.
          Nie miałaś zegarka. Wierciłaś się niecierpliwie, czując, że jesteś zdecydowanie zbyt mocno związana. Czułaś, że zostanie ci po tej akcji niezła blizna...
- Przestań.
- Chociaż mnie rozwiąż... - poprosiłaś.
- Nie.
- Wae?
- Bo nie! - warknął zirytowany, krążąc po pomieszczeniu.
Zastanawiałaś się, ile czasu już upłynęło. Bałaś się jednak zapytać. Sehun, pośpiesz się, jebal.
- Uspokoisz się wreszcie czy nie! - nagle naskoczył na ciebie, ze złością zaciskając pięści na oparciach szkolnego krzesła. 
Przełknęłaś ślinę, przeklinając w myślach swoje zachowanie. To nie twoja wina, że całkiem nieświadomie działałaś mu na nerwy. Wszystko już cię bolało od tego siedzenia!
- Twój kochaś coś się spóźnia - wykrzywił usta w uśmiechu. - Powinienem ci podziękować, że jednak nie dałaś się wciągnąć do grupy. Postąpiłaś lekkomyślnie i teraz poniesiesz tego konsekwencje...
- W tej waszej grupie są same debile, więc cieszę się, że nie jestem jednym z nich! - palnęłaś, nagle czując przypływ odwagi. Wiedziałaś, że możesz tego pożałować, ale to było silniejsze od ciebie.
- Zamknij się! - wycedził, chwytając cię za podbródek. - Dotychczas byłem miły, a wiedz, że mogę być jeszcze "milszy" - mówiąc to, przybliżył się do ciebie, próbując cię pocałować. Szarpnęłaś się do tyłu, ale że chłopak był znacznie silniejszy od ciebie, a ty zdana na jego łaskę i unieruchomiona, zmusił cię do brutalnego pocałunku. Sehun!
BUM!
          Chłopak uderzył plecami o podłogę, bo ktoś go zaatakował. Podniosłaś wzrok, czując ulgę. To był Sehun! Przyszedł cię uratować! Uczucie strachu i niepewności, szybko zastąpiło poczucie ulgi. Ale tylko na chwilę, bo nie mogłaś zrobić nic, podczas, gdy twój wybawiciel obkładał twojego napastnika ciosami.
- Spróbuj ją dotknąć - Sehun wycelował cios w brzuch - jeszcze raz - cios w twarz - a naprawdę cię zabiję! - wykrzyczał złowrogo, uderzając go w sam środek twarzy i mogłabyś przysiąc, że usłyszałaś trzask złamanego nosa.
- Sehun... - szepnęłaś drżącym głosem. 
- Mam ją gdzieś - wysyczał, chybiając, gdy próbował mu oddać. - Nareszcie możemy wyrównać rachunki! 
- MY? - zapytał, po czym pociągnął go w górę i cisnął o ścianę, chwytając za kołnierz. - Myślisz, że dlaczego jestem w tej szkole? Dlaczego jestem numerem jeden?
- Już nie jesteś...
- Zamknij się!
- Sehun... - obserwowałaś tę ostrą wymianę zdań, pełna złych przeczuć.
- Terroryzowałeś moją koleżankę przez cały kurwa rok! Długi i koszmary rok, gdy w końcu skoczyła z dachu tej pierdolonej szkoły! - wrzasnął. - PRZEZ CIEBIE!
- A kogo to obchodzi?!
- Mnie obchodzi! Lubiłem ją, rozumiesz! 
- Nie bądź śmieszny - wyśmiał go. - Miłość w tych czasach nie istnieje...
- Mylisz się - Sehun ponownie cisnął nim o ścianę. - Mylisz się - powtórzył niemal szeptem. Coś zakuło cię w sercu. Spuściłaś głowę, wpatrując się w swoje kolana. - Zrobiłem wszystko, byle tylko się tu dostać - ciągnął dalej. - Robiłem rzeczy, których nie chciałem, mając okropne wyrzuty sumienia, byleby stanąć na czele. Byle cię wreszcie dorwać!
          I nagle wszystko zrozumiałaś. To dlatego Sehun próbował wyperswadować ci tę szkołę. Bał się, że może cię spotkać taki los, jak jego koleżankę. Namawiał cię na przystąpienie do gangu z nadzieją, że dadzą ci spokój i sama będziesz bezpieczna. Nie przystałaś jednak na to i gdybyś wiedziała, że to wszystko tak tragicznie się skończy, dołączyłabyś do tej ich beznadziejnej grupy bez wahania, byleby mieć spokój...
- Sama sobie zgotowała swój los. Mogła mieć wszystko, ale wolała się uczyć i tracić czas... - zaledwie skończył mówić, oberwał po raz kolejny.
- Zamknij się! Nie pozwolę, byś po raz drugi skrzywdził kogoś, na kimś, na kim mi zależy!
Podniosłaś głowę, kompletnie zszokowana. Czy Sehun własnie powiedział, że cię lubi? Bardziej niż lubi? Chyba tak...
- S-Sehun... - wyjąkałaś z szybko bijącym sercem. Miałaś wielką ochotę do niego podbiec i po prostu go przytulić. Niestety, musiałaś wstrzymać się z tym marzeniem. Szkoda...
Sehun obejrzał się do tyłu, spoglądając na ciebie krótko. I to był błąd. Nim zdążyłaś krzyknąć albo jakkolwiek zareagować, porywacz chwycił pierwszą lepszą rzecz, leżącą na jakimś meblu, uderzając nim Sehuna.
Pisnęłaś głośno, gdy padł na zimną podłogę. Zobaczyłaś szkarłatną krew, spływającą mu po skroni, wyglądał na lekko otumanionego, ale wstał, chwiejąc się. Rzucili się na siebie z pięściami.
          Co mogłaś zrobić? Nic. Musiałaś tak siedzieć i przypatrywać się tej walce, a nie było to wcale przyjemne, widząc jak co chwilę Sehun skręcał się z bólu. Jego idealnie ułożone blond kosmyki były teraz w totalnym nieładzie, koszula wymięta, a jego warga rozcięta.
Wyglądało na to, że każdy z nich próbował dopiąć swego. Sehun chciał się odegrać i sprawić, że już nikt inny nie będzie cierpiał tak jak tamta dziewczyna, a tamten...najwyraźniej chciał przejąć pełne dowodzenie w szkole i odsunąć Sehuna na dalszy plan. A przy okazji jeszcze oddać mu za to, że oberwał od niego nie raz...
- Przestańcie! - krzyknęłaś, widząc, jak raz po raz się przewracają, nie chcąc się poddać. Zignorowali cię. Faceci...
Musiałaś coś zrobić. Musiałaś ich rozdzielić, zanim naprawdę dojdzie do tragedii! Nie chciałaś by przez ciebie ktoś ginął...Użyłaś całej swojej siły, żeby wyplątać się z tych więzów, ale te trzymały mocno.
- SEHUN, PRZESTAŃ, JEBAL! - krzyknęłaś ze łzami w oczach, gdy upadł na zagracony stół, który załamał się pod jego ciężarem. I ku twojemu przerażeniu, nie podniósł się.
- SEHUN!
Chłopak roześmiał się głośno, spoglądając na Sehuna z góry. Otrzepał zakurzoną marynarkę, odwracając się w twoją stronę. Cholera.
- I już po wszystkim - uśmiechnął się kpiąco, wycierając krew z nosa.
- Chciałbyś.
          Chłopak padł jak długi, ogłuszony przez Sehuna, który zamarł z doniczką w ręku. Przez chwilę wpatrywaliście się w leżącego z przerażeniem, gdy w końcu wydusiłaś:
- Z-zabiłeś go?!
- Raczej ogłuszyłem - westchnął ciężko, krzywiąc się.
- Nie rusza się! - zaczęłaś panikować.
Sehun spojrzał na ciebie słabo, trochę wystraszony. Odstawił doniczkę na podłogę. Ostrożnie podszedł do chłopaka, dotykając palcem jego szyi. Od razu zauważyłaś, jak z ulga wypuszcza powietrze z płuc.
- Nic mu nie będzie - oznajmił, po czym podszedł do ciebie szybko. - Gwenchana? - dodał, patrząc ci w oczy. Chwycił delikatnie twoją twarz w swoje dłonie, jakby upewniając się, że nic ci się nie stało.
Pokiwałaś tylko głową, nareszcie czując się bezpieczna. Nic ci już nie groziło - Sehun był tutaj z Tobą. Zawsze cię bronił i tym razem też cię nie zawiódł. Byłaś mu za to wdzięczna.
- Uljima - szepnął, ocierając z policzków twoje łzy.
Szczerze? Nawet nie wiedziałaś, kiedy zaczęłaś ronić łzy. Wszystko działo się taks szybko, miałaś wrażenie, że świat, w którym żyjesz zaraz po prostu się skończy... Przez chwilę przyszłość wydała ci się tak niepewna, tak okrutna...
- Mianhe - wyszeptałaś cicho, gdy cię rozwiązywał. - Miałeś rację. Nie powinnam tu być, nie powinnam robić po swojemu, mogłam cię posłuchać i do was przystąpić...tak mi głupio - paplałaś, co ci przyszło do głowy. Wciąż byłaś też trochę roztrzęsiona tym, co się tutaj wydarzyło.
- Nie myśl teraz o tym - uciął, szamocąc się z węzłami - To nie twoja wina.
Nie miałaś zamiaru się z nim kłócić, więc nie drążyłaś tego tematu. Wolałaś zacząć inny...
- Przykro mi... - chłopak zerknął na ciebie krótko z wyraźnym zapytaniem na twarzy, więc dodałaś: - Przykro mi, że twoja koleżanka skończyła w ten sposób...ja nie wiedziałam...
- To nie tobie powinno być przykro - nareszcie cię uwolnił. Momentalnie poczułaś jak krew w żyłach zaczyna krążyć poprawnie. - Przykro mi tylko, że musiałaś to wszystko przeżywać...nie przewidziałem tego, przepraszam.
- Nie przepraszaj - pokręciłaś głową. - Wiele razy mi pomogłeś, więc to ja przepraszam, że zawracałam ci głowę... - nawiązałaś do waszej ostatniej rozmowy.
          Sehun przez moment stał i przyglądał ci się. W końcu przykucnął naprzeciwko ciebie. Spojrzałaś na niego z góry, nie wiedząc, co miał zamiar powiedzieć.
- Już ci mówiłem, że nie robiłem tego z przymusu - przypomniał ci. Zaczerwieniłaś się odrobinę. On naprawdę cię tak lubił, że nie mógł ci nie pomagać i patrzeć jak męczysz się w tej szkole?
- Nie rozumiem... - mruknęłaś, choć zaczynałaś już rozumieć, co miał na myśli.
- Lubię cię _____ - przyznał.
- To znaczy, że nie jestem irytująca? - uniosłaś jedną brew. 
- Aniyo! - zawołał, uśmiechając się delikatnie. - Poniosło mnie wtedy trochę, mianhe - przeczesał palcami swoje blond włosy.
Odwzajemniłaś uśmiech i znów nawiązaliście kontakt wzrokowy - dłuższy niż zazwyczaj, dlatego też poczułaś się jakoś tak...niezręcznie? Dotychczas spotykaliście się w okropnych i nerwowych sytuacjach, a teraz byliście kompletnie sami...rozmawiając zupełnie spokojnie. W pewien sposób...podobało ci się to.
- Okej... - Sehun odchrząknął, po czym wstał. - Zabiorę cię do domu arasso? - nie było to pytanie.
Pokiwałaś głową, trochę rozczarowana. Nie chciałaś się tak szybko z nim żegnać. Kto wiedział, kiedy znów będziecie mogli się spotkać? Czułaś, że przez to, co się stało w tej piwnicy, wszystko się jutro zmieni... Nie chciałaś tego. Bałaś się...
          Blondyn odwrócił się, nie chcąc okazywać swojego podekscytowania. Podenerwowany wypuścił powietrze z płuc, rozluźniając swój kołnierzyk koszuli jak i krawat. Nie wiedziałaś o tym, ale Sehun właśnie w tej chwili bił się z myślami. Lubił cię. Wydawałaś mu się jedyną normalną osobą w tym porypanym budynku, zwanego szkołą. Nie chciał, by wasza znajomość zakończyła się po wyjściu z tej piwnicy, bo wiedział, że będzie tego żałować, toteż widząc, że kierujesz się w stronę schodków, wypalił:
- _____! Co robisz jutro wieczorem?!
Zatrzymałaś się nagle, kompletnie nie spodziewając się takiego pytania. Starałaś się opanować swój entuzjazm, więc odparłaś tylko:
- Nic - wzruszyłaś ramionami. Jutro był weekend. - A co? - dodałaś niewinnie.
- Chciałabyś...chciałabyś może pójść do kina czy coś?
- Czemu nie? - uśmiechnęłaś się słodko, a Sehun'owi wyraźnie ulżyło, że nie dostał kosza od "małolaty". Bał się zapytać, bo sam nie wiedział, czy go lubisz czy może nienawidzisz za to wszystko. Uśmiechnął się promiennie.
          Nic więcej nie mówiąc, wspięłaś się na schody. Obserwował cię, gdy zniknęłaś, po czym przygryzł wargę, szczerząc się jak wariat. Wykonał swój "taniec szczęścia", ale nie trwał on długo...
- Oppa, idziesz czy nie! - zawołałaś zniecierpliwiona, przez co Sehun przywrócił się do porządku, jakby bał się, że zobaczysz, co wyprawia.
- Idę, idę! - odkrzyknął. Rozejrzał się po pomieszczeniu. - Oppa? Robi się ciekawie... - mruknął sam do siebie, po czym włożył dłonie do kieszeni spodni i opuścił to okropne miejsce z wielkim uśmiechem na twarzy.

          Razem z Sehun'em opuściłaś szkołę. Zanim to jednak nastąpiło, zrobiliście wszystko, by ludzie spoza szkoły, zobaczyli, co tak naprawdę się tam działo. Jako, że Sehun nie był już głową grupy, wiedział jednak wiele o jego członkach, więc bardzo roztropnie mógł wykorzystać jakąkolwiek informację, co doprowadziło do tego, że cały gang jak i jego działalność, ujrzała światło dzienne. Niestety, Sehun również poniósł tego konsekwencje, ale jego kara nie była tak surowa, z racji tego, iż indywidualnie "rozwiązał" ten problem.
Cała sprawa zakończyła się procesem w sądzie. Szkoła znów żyła własnym życiem, nauczyciele również. Wasza dwójka mogła pozostać w szkole, podczas, gdy reszta została z niej wydalona, ale nie chcieliście w niej kończyć nauki. Znaleźliście inną, lepszą i znacznie spokojniejszą szkołę. Sehun wciąż był wzorowym uczniem, za którym wzrokiem wodziły wszystkie dziewczyny, ty zaś...byłaś jaka byłaś. 
Praktycznie nic się nie zmieniło, oprócz tego, iż z Sehun'em byliście parą. Ten zaś jakby przeszedł przemianę. Nie był już obojętnym, zimnym Sehun'em, którego poznałaś - był wesołym, uroczym i zabawnym Sehun'em, który był tylko twój. I miałaś nadzieję, że tak pozostanie zawsze.



*Iljin - koreańskie, szkolne gangi. Są to uczniowie, którzy uważają się za najlepszych tzw. "pierwsza klasa" czy "numer jeden". Ich członkami są przede wszystkim uczniowie, którzy są najlepsi w sporcie, tańcu czy śpiewaniu, ale również ci z idealnymi wynikami w nauce, przewodniczący klas czy o nienagannym wyglądzie. Ich celem jest całkowite opanowanie szkoły jak i kontrola nauczycieli, więc ciągle poszukują nowych członków. Uprzykrzają życie innym uczniom, a tym, którzy się im sprzeciwiają, sprawiają, że szkoła zamienia się w piekło.



Shelly - scenariusz dla ciebie! :)
Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać, buu >.< 
Mam nadzieję, że scenariusz przypadł ci do gustu, bo pamiętam, że prosiłaś o angst i żeby akcja rozgrywała się w szkole ;]
Końcówka wyszła jak wyszła, happy end, mimo wszystko >.<  Nie mogłam inaczej, mianhe.



43 komentarze:

  1. Scenariusz bardzo mi się podoba tylko jest jedna rzecz, która kuje mnie w oczy niezmiernie.. Przekleństwa. Wiem, że to Twoje scenariusze, Twoja ciężka praca i nie robisz tego często, ale czy mogłabyś już nie używać przekleństw w swoich scenariuszach? Chodzi mi zwłaszcza o słowo "kurwa", które w takich sytuacjach czasami wygląda absurdalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz :D
      Szczerze, to zwykle nie umieszczam tego typu wulgaryzmów w moich scenariuszach, ale ten był o takiej tematyce, że jakoś tego typu słowo bardzo mi tu wpasowało - chciałam oddać emocje, jakie naprawdę są odczuwane w takich sytuacjach.
      Jeśli cię to razi, to przepraszam, ale nigdy wcześniej ich nie używałam, więc... :)

      Usuń
  2. OMO *-* Jaki śliczny scenariusz, warto było poczekać. Bardzo jestem zadowolona z tego, że wróciłaś! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ja wiem czy wgl. absurdalnie. Moim zdaniem to słowo pasuje idalnie by oddac uczucia danej sytuacji i nie widze w tym słowie nic strasznego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto było się tyle naczekać,nie ma co :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No warto było czekać to fakt. Za taką historię! Świetnie napisane. Ciekawa akcja jak i tematyka. Oby czas ci dopisał by pisać taki cudeńka ^^ Hwaiting ~

    OdpowiedzUsuń
  6. Omo, nie pamiętam kiedy ostatni raz czytałam tak boski scenariusz *O* Strasznie długi, ale warto było przeczytać ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Dokładnie warto było czekać, boski scenariusz i to jeszcze z Sehun'em <3 Szczerze to ze wszystkich scenariuszy najbardziej lubię czytać te twojego autorstwa <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Nawet nie wiesz jak bardzo jest mi miło, dziękuję :*

      Usuń
    2. Heh nie ma za co, ja tylko stwierdzam fakty :D Na tej stronie przeczytałam pierwszy k-popowy scenariusz... :'] Sama niedawno zaczęłam pisać i mam nadzieje, że kiedyś będzie mi to tak świetnie wychodzić jak tobie :]

      Usuń
    3. Życzę ci tego bardzo mocno :*

      Usuń
  8. To było świetne *-* Już wyobrażam sobie ten "taniec szczęścia " xD Warto było czekać ;3
    Pozdrawiam i życzę weny i czasu ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny scenariusz <3 Masz takie "lekkie pióro", że przyjemnie się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję Ci, że wróciłaś <3 warto było czekać! :) Ten scenariusz jest świetny! I był dłuugi ^.^ bardzo umiliłaś mi wczorajszy wieczór :3 Jesteś najlepsza! <3

    Hwaiting! <3
    i zapraszam do siebie ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli jest epilog, to musi być też prolog... logiczne, ale chyba nie dla wszystkich. Poza tym, po co epilog w oneshocie? Dobra...
    Sam pomysł jest bardzo fajny, ale beznadziejnie opisany. Czytając praktycznie nic nie czułam. Wszystko wydawało się takie nijakie, a przecież powinno być na odwrót! Poruszyłaś bardzo poważny problem występujący w szkołach w Korei, ale zrobiłaś to tak nieumiejętnie, że aż szkoda słów. Nie potrafisz budować żadnego napięcia... Wszystko jest takie oczywiste. Już od pierwszej linijki wiem, jak zakończy się scenariusz. Smutne, bo dysponujesz całkiem ładnym słownictwem i gdybyś bardziej się postarała, to mogłabyś stworzyć coś o wiele lepszego.
    Mimo to, nie chcę zniechęcić cię moim komentarzem. Naprawdę cieszę się, że wciąż piszesz. Twórz dalej, ale proszę... Nie przestawaj się rozwijać, bo od jakiegoś czasu wszystkie twoje scenariusze zatrzymują się na tym samym poziomie, a przecież powinny być coraz lepsze, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niby logiczne, ale to tylko oneshot, a chciałam by inni wiedzieli, co działo się potem - nie chciałam zostawiać niedosytu...
      Masz swoje zdanie to fakt, ale skoro innym podoba się moja twórczość, to nie wydaje mi się, abym pisała źle.
      Nie jestem jakimś specjalistą od edukacji, nie byłam również w szkole w Korei, więc nie mam 100% pewności, jak wygląda życie szkolne. Opieram się tylko na filmach i ewentualnie na opiniach jakie krążą w internecie o Iljin. To scenariusz, nie artykuł, więc...

      Usuń
  12. Wow, naprawde bylo co czytac! Widze, ze Twoje prace sa coraz dluzsze i bardziej dopracowane, chwala Ci za to. Ale mysle, ze gdybys pisala je nieco krotrze, nikt by sie nie obrazil a Ty zaoszczedzilabys wiele czasu ;) Wiem, zechcesz zeby scenariusze byly jak najlepsze, ale spokojnie, daj sobie troche odetchnac :)
    To byl chyba najlepsza tematyka scenariusza jaka czytalam. Wszelkie sytuacje super wykorzystane. No i super postawa Sehuna! :D
    Chcialabym Ci podziekowac za to, ze utrzymujesz z nami kontakt, interesujesz sie naszymi spostrzezeniami, odpisujesz na komentarze. Jestes super! :) Do szczescia potrzebny mi jestvtylko nowy rodzial na my story, haha :D Pisz dalej, z niecierpliwością czekamy na Twoje dalsze prace!
    P.S Moglabys podac tytuly filmow czy dram, na ktorych sie wzorowalas? Jestem bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Ale wiesz...jednym może wydawać się zbyt krótki, drugim zbyt długi...ciężko dogodzić obydwóm stronom xD
      Doceniam komentarze jak i miłe słowa od moich czytelników, dlatego też chcę mieć z nimi jakikolwiek kontakt :)
      Drama, która głównie mnie zainspirowała do napisania tego scenariusza to "Boys Over Flowers". Podczas pisania obiła mi się o uszy też jakaś drama "School 2013", ale jej niestety nie oglądałam. Dodatkowo co nieco naczytałam się na ten temat - w internecie jest tego mnóstwo (opisy przeżyć osób z takich szkół czy sami członkowie takiego gangu).

      Usuń
  13. Krystal chylę czoło przed tobą *-* Scenariusz jest wspaniały! Warto było czekać. Moim zdaniem cały czas trzyma w napięciu. Jesteś jedną z blogerek, która umie w pełni wykorzystać swój talent pisarski. Twoje prace zawsze są wspaniałe i nie wiem jak jest u innych, ale mnie chwytają za serducho :3 / mam prośbę, dałoby radę skontaktować się z tobą poza blogiem? Czekam na odpowiedź i gorąco pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Naprawdę? Aww, dziękuję, to okropnie miłe :* Staram się, żeby każdy scenariusz był dobry i w miarę szczegółowy :)

    Skontaktować się ze mną poza blogiem? Jasne, na facebooku:
    U góry, po prawej stronie "K-popowe scenariusze" ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejku to jest cudowne <3 tak jak wszystkie twoje dzieła. Teoretycznie, wszystkie scenariusze z biasami i idolami kpopowymi są jednym słowem denne. A twoje nie! Mają fabułę, piszesz je bezbłędnie...ten blog coś ma w sobie. <3
    Pisz szybciutko coś nowego i mam pytanie, kiedy kolejka będzie otwarta? :3
    Pozdrawiam i weny, hwaiting xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę tak uważasz? Awww, dziękuję :*

      Kiedy kolejka zostanie otwarta? Nie mogę zdradzić - mogę tylko powiedzieć, że nie będę o tym informowała, trzeba po prostu zaglądać od czasu do czasu :)

      Usuń
  16. OMO! Cudny scenariusz, kocham takie klimaty (^_^) no i Sehuna, oczywiście :) jesteś guru, jeśli chodzi o pisanie (^_^) scenariusze, które piszesz są naprawdę różne, ale łączy je wspólna cecha - są wspaniałe ;3
    Życzę weeeeeeeeeny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Matko Święta, co za scenariusz *.* Cud, miód i solone orzeszki
    Jeżyku, co za babsztyle wstrętne, zabrać je sprzed naszych oczu -_-
    Tao-Oppa, co oni ci zrobili?! O^O Spokojnie, Twoje EXOtic Cię przytulą *głaszczu*
    Sehun, omo O.O Jak zawsze supcio ^_^
    Czekam na kolejny scenariusz!
    HWAITING! ^3^

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetnie napisane. Chylę czoła. Bardzo dobrze wszystko opisałaś. Zastanawiam się tylko czemu mi na bloggerze nie pojawiła się informacja o tym, że dodałaś nowy one shot. Sehun jako wybawiciel to coś. Wielkie brawa dla ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Znalazłam się tutaj, ponieważ na jakimś blogu byłaś w "polecane". Szczerze powiedziawszy, jeśli wszystkie tak wyglądają, to chyba odpuszczę sobie następną taką lekturę. Strasznie toporne, bez emocji i wyrazu, a na siłę wciskane przekleństwa nie oddawały żadnych uczuć, ani nie przybliżały czytelnikowi sytuacji i motywów bohaterów, które ich pchały do różnych działań. Ponadto sam motyw Iljin został przedstawiony w bardzo płytki sposób, bez polotu. Widzę tutaj komentarze osób, którym się to podoba. W takim razie dobra robota, rób swoje, ale mnie nie przekonałaś. Może z czasem twoje prace będą coraz lepsze, niestety to nie zachwyciło. Mimo to hwaiting. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie muszę przekonywać na siłę innych do mojej twórczości - wystarczy, że pozostałym się ona podoba.
      Poza tym, nie uważam, by moje scenariusze były pozbawione uczuć.

      Tak czy siak, dziękuję.

      Usuń
  20. Dziękuję ci bardzo :* Kto by nie chciał? ♥

    W wolnej chwili, na pewno cię odwiedzę :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ibwa, no więc tak... Twojego bloga znalazłam dzięki pomocy bloga: kpopowe-love.blogspot.com . Na początku, kiedy zobaczyłam nazwę twojego bloga: "K-popowe scenariusz <3", pomyślałam "Kur** kolejny blog o scenariuszach.. To już się staje nudne, że jest ich tak dużo." <--- za co bardzo cię przepraszam, bo po przeczytaniu 3 lub 4 scenariuszy zazdroszczę ci twojego wspaniałego talentu ^.^ Oczywiście sama mam bloga o takiej tematyce, a sama kurde myślę takie rzeczy >.<" Jednak, kiedy weszłam na twojego bloga i zobaczyłam dość dużo opowiadań z EXO pomyślałam, że to jest normalnie cud, bo przecież jest wiele opowiadań i scenariuszy z EXO, ale dla mnie i tak jest ich mało! A ty piszesz je jeszcze takie DŁUGIE! Dzisiaj zajęło mi czytanie tego OS ponad 30 minut >,< Chora jestem, więc miałam czas na to wszystko. Dopiero nie dawno zaczęłam interesować się k-popem, więc nie orientuje się jeszcze we wszystkich postaciach z którymi robisz tamte opowiadanka.
    Masz u mnie tylko jednego minusa, bo ... Nie masz opowiadania z Tao >.> A ja go tak uwielbiam i z wielką chęcią przeczytałabym coś o nim, a tu dupa >.< Jest ich naprawdę bardzo mało i jest mi z tego powodu smutno. Więc mam do ciebie pewną prośbę (nie wiem czy to zrobisz, ale ok...) Czy nie napisałabyś jakiegoś opowiadania o TAO <3 No, bo wiesz... Taka jest tylko moja prośba, ale ok... Zostawiam to tobie ^.^
    Wybacz mój komentarz będzie "troszkę" dłuższy, to znaczy... Taki przynajmniej powinien być (tak przynajmniej sądzę) [wszystko przez oglądanie Naruto i mienie o nich bloga!]
    Nie wiem, kiedy, ale na pewno kiedyś przeczytam resztę twoich opowiadań, ale na razie nie mam czasu i wszystko mnie boli >.<
    Fajne akcje się tu dzieją (no wiesz chodzi mi o to, że Sehun jest taki "zimny", a Samcia lubić takich typków!) głównie chodzi mi o to, że Sehun mnie uratował =^.^=. Nooo w pewnym sensie mnie xD Podoba mi się jego postawa, a tamtego faceta to tylko chwycić za gardło i urżnąć mu dolną część ciała >.< Tak mnie ten facet zdenerwował, że jest to nie do pomyślenia! Kya! Ale to jak Oh Sehun uratował mnie przed tymi głupimi babsztylami *q* Mój ulubiony momet Hm... Ci nauczyciele to strasznie są dziwni... Boją się uczni, serio? LoL xD A w ogóle jak była mowa o tej "dziewczynie" Sehuna to myślałam, że się popłaczę, bo byłam pewna, że napiszesz, że uratował mnie tylko z litości, bo nie chciał żeby przytrafiło mi sie to samo co tamtej dziewczynie. A ty tu piszesz, że się we mnie zakochał *q* Cud, miód i malinka ^.^ Szkoda tylko, że NIE było końcowego pocałunku >.< Ja tu płaczę TT-TT.
    Mimo wszystko, mam jedna uwagę! Jeżeli nie lubisz krytyki, to nie czytaj, to tylko moje rady. A więc, uwaga :
    Jakim cudem Sehun zakochał się we mnie? Bo ja tego do końca nie ogarniam. Ok rozumiem, że mnie uratował przed tamtym chłopakiem, bo mnie zaatakował. Ale kiedy i dlaczego sie we mnie zakochał? Na przyszłość mogłabyś to trochę bardziej rozpisać (?) To jest jedna mała uwaga ode mnie :) Chyba nie jest aż taka dołująca, prawda?
    Pozdro, Sam ;**

    PS: Wiem, że zraziła cie długość tego komentarza nie martw się mnie też o.O Piszę je takie długie jeśli lubię jakiegoś bloga, więc wiesz ^^ Masz u mnie PLUSA.
    PS II: Proszę cię zrób te opowiadanie o Tao, bo ja za chwilę nie wstrzymam >.<
    PS III: [Przepraszam za SPAM >.< Ale może warto zrobić zakładkę do tego przeznaczoną, co?
    http://exo-story.blogspot.com/
    i
    http://koreanskie-opowiastki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Kurcze, żebym ja tak umiała pisać :) Jeszcze Sehun dla mnie idealny do takiej roli :)

    OdpowiedzUsuń
  23. BOSKIE, BOSKIE I JESZCZE RAZ BOSKIE :3 Jak można mieć taki talent?! ;o

    http://opowiadaniakpopowe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Pisałam już, ale nie dostałam odpowiedzi "(
    Więc się powtórzę. Już dawno czytam te boskie scenariusze i ciągle chce mi się ich przetłumaczyć!
    Otóż znam język rosyjski i oczywiście czytam rosyjskie ficki lub pisze je czy tłumacze z polskiego)))
    A więc pytam o pozwolenie czy mogłabym tłumaczyć Twoje scenariusze? To dla mnie bardzo ważne! Jeżeli nie chcesz tego to chociaż powiedz mi, że nie)
    Swoją odpowiedź zostaw tu, ale jakby co to zostawię tu mojego e-maila: zhang_zaixi@rambler.ru
    Strona z rosyjskimi fanfickami: ficbook.net
    Mój profil na niej: ficbook.net/authors/Gachimika+Notsubishi
    I oczywiście nie zapomnę o linku na tłumaczenia twoich prac, podam Ci, jeżeli mi pozwolisz)))
    Do zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń
  25. Moja droga nominowałam cię do Versatile Blogger Award :* Kocham twoje scenariusze <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://hesperiatastory.blogspot.com/2014/03/kolejna-nominacja.html

      Usuń
  26. Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award :) więcej na moim blogu http://young-k-pop.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. Nominowałam Cię do "The Versatile Blogger Award", szczegóły na: http://ibelong2youu.blogspot.com/2014/04/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  28. Nominowałam cię do Liebster Award
    Szczegóły na : http://bap-my-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. To było boskie... Nie lubię zbyt Sehun'a ale go chyba przerzucę na 4 miejsce... (1.Kai, 2.Tao, 3.Luhan).... Gdybym wiedziała jak cię nominować do Liebster Award, to bym to zrobiła...

    OdpowiedzUsuń
  30. Czytam to chyba z 100 raz a i tak jest wspaniałe. Naprawdę genialnie ci to wyszło! Czekam na nowe scenariusze jak i rozdział Exo! Weny!

    OdpowiedzUsuń
  31. Przyznam, że bardzo przeżywałam tą sytuację. Tak, iż nawet zagryzałam kostki u dłoni z nerwów. "NIE, NIE PODNOŚ TEGO! SEHUN WSTAWAJ!" - między innymi tak to wyglądało. Na całe szczęście nie krzyczałam, bo w takim wypadku nie współczuła bym tylko domownikom, ale i sąsiadom :P

    OdpowiedzUsuń