.

.
Pierwszy polski blog z k-popowymi scenariuszami.
Wszystkie scenariusze są mojego autorstwa! Kopiowanie i rozpowszechnianie - zabronione!

31 grudnia 2012

Super Junior - Gdy wraca z wojska (Heechul)


          Nie mogłaś spać. Budziłaś się co chwilę, zerkając na wskazówki zegara, które po raz pierwszy w życiu tykały niemiłosiernie wolno. Opadłaś zmęczona, ale i zniecierpliwiona na pościel. Mimowolnie dotknęłaś drugiej połowy swojego łóżka, wiedząc, że jutro nie będzie tak chłodne i puste. Uśmiechnęłaś się lekko, po czym zamknęłaś oczy, starając sobie to wyobrazić. I tylko wyłącznie dzięki temu zasnęłaś.
          Przebudziłaś się, gdy zaczęło świtać. W innej sytuacji klapnęłabyś z powrotem na łóżko, ale teraz byłaś zbyt podekscytowana, by to zrobić. Zerwałaś się z łóżka, pędząc do toalety. Twoim drugim przystankiem była kuchnia, a ostatnim lustro. I kolejne spojrzenie na zegarek.
Mimo, iż robiłaś wszystko, co mogłaś, czas wciąż płynął leniwie - jakby nigdzie mu się nie śpieszyło. Za to tobie tak. Pragnęłaś zobaczyć swojego Heechula, który wreszcie po całych dwóch latach, powróci z wojska. Był to szczęśliwy dzień dla ciebie, jak i dla niego. Tylko dlaczego te głupie wskazówki nie mogą poruszać się szybciej?!
          Spędziłaś długie godziny, szwendając się po mieszkaniu niczym zombie. W końcu skończyłaś, siedząc przy oknie i przyglądając się przechodniom na zewnątrz. Każdy śpieszył się do pracy czy szkoły, dzieci przechodziły przez ulicę, trzymając się kurczowo za ręce, podczas gdy nauczycielka je poganiała, zanim zgaśnie zielone światło. Starsi ludzie już wracali do domów z porannych zakupów, dźwigając ciężkie siatki, a jeszcze inni plotkowali pośrodku chodnika.
Westchnęłaś, zamyślając się na chwilkę. Heechul po wyjściu miał widzieć się z fanami. Pewnie niektórzy już od wczoraj koczowali pod tym "świętym" miejscem. Byłaś ciekawa, jak długo to potrwa, bo chciałabyś go zobaczyć jak najszybciej...
          Wpatrywałaś się w szybę, nawet nie zauważając, kiedy przysnęłaś. Miałaś straszne sny. Śniło ci się, że musiałałaś iść obowiązkowo do wojska. Byłaś zszokowana, ale i zachwycona jednocześnie, bo wiedziałaś, że spotkasz Heechula. Jednak, gdy dotarłaś na miejsce, okazało się, że nikt pod nazwiskiem Kim Heechul nie odbywa żadnej służby wojskowej... Ba, nawet ktoś taki nie istnieje...

10 grudnia 2012

SHINee - Gdy idzie z tobą na zakupy (Taemin)


- _____, chodźmy na zakupy! -  zaproponował nagle.
Spojrzałaś na Taemina, unosząc jedną brew do góry.
- Po co? Przecież byliście ostatnio na zakupach, co nie? 
- Tak, ale lodówka jest już pusta... - usłyszałaś cichą odpowiedź.
- Jak to pusta? Przysięgam na Boga, że przedwczoraj nawet lodówki nie potrafiliście domknąć, z szafkami zresztą było tak samo... - mówiąc to, wstałaś i ruszyłaś do kuchni. Chłopak poszedł za tobą najciszej jak się dało.
- _____, ale to było w poniedziałek, a dzisiaj jest już środa... - patrzył za obawą, jak przeglądasz zawartość ich kuchennych szafek, nic nie mówiąc i bez jakiegokolwiek wyrazu na twarzy. Odwróciłaś się w jego stronę zaskoczona.
- Naprawdę? Naprawdę wszystko zeżarliście?! - w życiu czegoś takiego nie widziałaś!
- _____, mieszka tu pięciu facetów, musimy dużo jeść! - oburzył się. - Chcesz, żebym został anorektykiem? - zrobił smutną minkę, chcąc wzbudzić w tobie litość. 
Nie dałaś się na to nabrać. Zmierzyłaś go wzrokiem od dołu w górę, po czym parsknęłaś śmiechem.
- Nie musisz, bo już nim jesteś - pokazałaś mu język, opuszczając kuchnię. 
Za sobą słyszałaś jak marudzi pod nosem, ale zignorowałaś to, uśmiechając się do siebie. 
- To idziemy? - zawołał.
- Czemu ja? - jęknęłaś. - Idź z Onew, Jonghyun'em, Minho albo Key'em!
- Nie chcę! Chodź ze mną, proszę! - nagle pojawił się przed tobą, robiąc słodkie oczy.
- Taemin, to nie zadziała...
- Proszę, proszę, proszę! - pociągnął cię za rękę, ale ty nadal stałaś w miejscu niewzruszona.
Dopiero, gdy zrobił aegyo, poddałaś się.
- Dobra. Wygrałeś - uśmiechnęłaś się szeroko.
Taemin 1 : 0 dla mnie

1 grudnia 2012

SHINee - Gdy jest smutny (Onew)


- Onew? - jęknęłaś błagalnie.
- Hmmm?
          Wygięłaś usta niezadowolona. Od dziesięciu minut siedziałaś na kanapie w dormie SHINee, próbując jakoś zachęcić go do czegokolwiek, ale on był zajęty zupełnie czymś innym. Westchnęłaś cicho.
- Strasznie dziś gorąco na zewnątrz - rzuciłaś w przestrzeń.
- No.
- Dobrze, że macie tu klimatyzację.
- No.
- Ale i tak to nic nie daje...
- No.
- OMG...słabo mi się robi! - palnęłaś nagle, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. 
Ku twojemu zdziwieniu, Onew nadal studiował jakieś papiery. To cię naprawdę zdenerwowało! Głupie pliki kartek były ważniejsze od ciebie?!
- OPPA! - prawie krzyknęłaś zirytowana, przez co chłopak aż podskoczył na krześle.
- _____? Mianhe, nie słuchałem cię - odparł szczerze.
- Mówię do ciebie, że zaraz zemdleję, a ty w ogóle mnie nie... - urwałaś nagle, widząc jego reakcję. - Nie, nie, w porządku! Tylko żartowałam! - dodałaś szybko, bo nagle znalazł się obok ciebie zmartwiony.
- Na pewno?
Po przekonaniu go, że wręcz czujesz się jak na Antarktydzie (bo jest aż tak przyjemnie chłodno), Onew powrócił do swojej poprzedniej czynności. Musiałaś przyznać, że trochę cię to rozczarowało. Nic nie mówiąc, wpatrzyłaś się w telewizor. Po chwili cię to znudziło, więc odwróciłaś się do tyłu, uwieszając się na oparciu kanapy, skąd miałaś dobry widok na NIEGO. Dopiero teraz zauważyłaś, że ma na nosie okulary. Stłumiłaś śmiech, na co Onew posłał ci pytające spojrzenie.

26 listopada 2012

Big Bang - Gdy ulega wypadkowi (G-Dragon)


Biegałaś po domu jak szalona. Wreszcie po kilku tygodniach rozłąki, ty i G-Dragon mogliście spędzić trochę czasu i pójść na randkę. Bardzo za nim tęskniłaś i nie mogłaś się już doczekać, kiedy go zobaczysz.
Teraz też szykowałaś się na spotkanie, wściekając się, że nie kupiłaś tej ślicznej sukienki, którą widziałaś ostatnio na sklepowej wystawie. Po kilkunastu przymiarkach i marudzeniu tak głośno, że słyszeli cię chyba wszyscy sąsiedzi, spojrzałaś ostatni raz w lustro, uważnie lustrując się wzrokiem. Uśmiechnęłaś się do swojej bliźniaczki.
Hwaiting! - powiedziałaś do siebie.
Podekscytowana zerknęłaś na zegarek. Twój chłopak już powinien tu być. Wzruszyłaś ramionami, dopuszczając do siebie myśl, że może się spóźnić. W końcu miał dziś bardzo zawalony dzień. Usiadłaś na kanapie, wzdychając lekko.
Minęło kilka minut, a jego nadal nie było. Zaczynałaś się trochę irytować. Znudzona, włączyłaś telewizor, a po pół godzinie, wyciągnęłaś telefon.
- Żartujesz sobie ze mnie? - jęknęłaś, czekając aż odbierze. 
Niestety nie usłyszałaś jego głosu, jedynie sygnał przerwanego połączenia. Spojrzałaś w wyświetlacz z mordem w oczach. Dlaczego cię ignoruje? Czyżby zapomniał? A może miał inne plany?
Spróbowałaś ponownie, potem drugi raz i trzeci. Zero odpowiedzi.
Yah! Jiyong! - warknęłaś zdenerwowana, patrząc na tapetę na swoim telefonie, a konkretnie na jego zdjęcie. - Co ty sobie wyobrażasz?! Że możesz mnie tak bezczelnie olewać?! 
Po dwóch godzinach, byłaś już całkiem zrezygnowana. Zapomniał. Znowu. Pewnie jak zwykle musiał zostać do późna, nawet cię o tym nie informując... Gdyby chociaż zadzwonił, wysłał wiadomość...

21 listopada 2012

B.A.P - Gdy jest na ciebie obrażony (Zelo)


          Spoglądałaś na drzwi pokoju maknae tak, jakbyś chciała wypalić w nich dziurę. Nie miałaś ochoty wcale tu być, ale zostałaś w to po prostu wrobiona. Zespół wyszedł sobie na miasto, powierzając małego "dzieciaka" w te ręce. W sumie to nie był taki mały, miał już 16 lat...
          Zelo zamknął się w swoim pokoju, zaraz po przyjeździe z występu i nie wyszedł z niego nawet na moment. Spojrzałaś na zegarek.
- Aish... siedzi tam już pół godziny - mruknęłaś do siebie. 
Odniosłaś dziwne wrażenie, że był na ciebie obrażony. Ignorował cię i nie zwracał na ciebie większej uwagi. Nie rozumiałaś dlaczego... Podniosłaś się z kanapy i podeszłaś do drzwi.
- Zelo? - zapukałaś. Usłyszałaś jak przestaje klikać w klawiaturę.
- Idź sobie _____.
Chwyciłaś za klamkę, ale drzwi ani drgnęły. Mądry, zamknął się od środka. 
- Otwórz, proszę - poprosiłaś. - Chcę pogadać.
- Nie chcę.
Zaczynałaś się trochę irytować.
- Choi Junhong! - podniosłaś głos. - Otwórz te drzwi!
Zaledwie to powiedziałaś, rozległo się uporczywe klikanie. Olał cię jak nic. Tupiąc nogą, jak mała dziewczynka, wróciłaś na swoje miejsce.
Zaczęłaś rozmyślać, co jest powodem jego zachowania, ale nic sensownego nie przyszło ci do głowy. Wtem po kilku sekundach, zaświeciła ci się żółta, komiksowa żarówka. Automatycznie chwyciłaś za laptop i zaczęłaś czegoś szukać.
- Nie chcesz ze mną rozmawiać, to porozmawiamy inaczej - zanuciłaś, dumna z siebie.
Weszłaś na jego profil i wtedy dopiero się zaczęło.

18 listopada 2012

B1A4 - Gdy czuje się niepewnie (Baro)



- _____? Widziałaś moją czapkę? - usłyszałaś nagle.
Westchnęłaś trochę zirytowana, po czym spojrzałaś na Baro znad właśnie czytanej książki.
- Którą?
- Tą, którą kupił mi menadżer-hyung...
- Nie widziałam - odparłaś szybko, wracając do lektury.
- Gdzie ona może być?! - jęknął przeciągle, rozglądając się dookoła.
Przewróciłaś oczami, spoglądając na niego.
- Znajdzie się. Nie potrzebujesz jej teraz... - zaledwie to powiedziałaś, chłopak oburzył się na całego.
- Nieprawda! Potrzebuję i to bardzo! _____, dobrze wiesz, że ciągle ją noszę! - odparł coraz bardziej zdenerwowany.
Zacisnęłaś usta nic nie mówiąc. Nie chciałaś przypadkowo powiedzieć czegoś, co mogłoby go obrazić. Wiedziałaś, że jest bardzo przywiązany do tej części garderoby i nosi czapki niemal wszędzie. No oprócz do snu...
- Ale nic ci się nie stanie, jak jej nie założysz - burknęłaś cicho, ale on to usłyszał.
- To CZĘŚĆ mojego ciała! - marudził dalej, a gdy nadal jej nie znalazł, usiadł obok ciebie zmęczony jej poszukiwaniami.
- A konkretnie, to która część ciała? - palnęłaś, nie patrząc na niego.
Baro zignorował to pytanie. Skrzyżował ramiona niczym obrażone dziecko, gdy nagła myśl zawitała do jego głowy. Spojrzał na ciebie, jakby zobaczył cię po raz pierwszy w życiu. Poczułaś to, więc zerknęłaś na niego.
- Co?
- Gdzie ją schowałaś? - zapytał prosto.
- Ja? Hej, hej... - oburzyłaś się. - Nigdzie jej nie schowałam!
- Jasne - prychnął. - _____, wiem, że to ty! - na jego twarzy pojawił się głupi uśmieszek.
- To nie ja, naprawdę! - broniłaś się.
Ktoś pewnie sobie z niego zażartował i schował mu tę przeklętą czapkę, a teraz oskarżenia padły na ciebie...
- Nie ufasz swojej dziewczynie? - zrobiłaś słodkie oczy. Baro roześmiał się cicho, kręcąc głową rozbawiony.
- Ufam! - zapewnił szybko. - Ale nie pomagasz mi swoimi odpowiedziami! - pożalił się. - Wyglądasz jakby ci nie zależało na jej znalezieniu, ba jakbyś była zazdrosna!
Parsknęłaś głośnym, ale nieco sztucznym śmiechem. Tego się nie spodziewałaś!
- Przepraszam bardzo, ale czy ty właśnie mi sugerujesz, że specjalnie schowałam twoją czapkę, bo jestem o nią zazdrosna? - spojrzałaś na niego, nie kryjąc kolejnej salwy śmiechu. - Pabo! - delikatnie uderzyłaś go książką po głowie. 
- Auu! To bolało, wiesz? - skrzywił się.
- No i dobrze - zmrużyłaś oczy, po czym wróciłaś do czytania.
           

14 listopada 2012

Exo-M - Gdy pomaga ci w przeprowadzce (Xiumin)


Dzisiaj był twój najszczęśliwszy dzień na świecie! Wreszcie po kilku tygodniach załatwiania i biegania po urzędach, dostałaś nowe mieszkanie, do którego właśnie się przenosiłaś. Dotychczas mieszkałaś na niezbyt wielu metrach kwadratowych, ale teraz będziesz się mogła czuć o wiele swobodniej. Już nie mogłaś się doczekać!
Z wypiekami na policzkach, obserwowałaś firmę przewozową, gdy po kolei przywozili wszystkie twoje meble. Zajęło to dosyć czasu, ale gdy w końcu skończyli, w twoim mieszkaniu zostały jedynie wielkie pudła z ubraniami, książkami i innymi podobnymi rzeczami.
Twojej radości nie było końca, więc jak na skrzydłach poleciałaś otworzyć drzwi, do których ktoś dzwonił. Musiałaś przyznać, że nieco się zdziwiłaś.
- Niespodzianka! - Xiumin wyszczerzył się w twoją stronę jak wariat.
- Eee, skąd wiedziałeś? - zapytałaś zaskoczona. - Jeszcze nawet nie podałam ci adresu...
- Pracownicy tej firmy przewozili też nasze rzeczy, więc... - wpuściłaś go do środka, a ten od razu zaczął rozglądać się na boki. - Wow! Jest naprawdę ładne! - musiał zajrzeć, do każdego pomieszczenia.
- Komawo - uśmiechnęłaś się, po czym zmarszczyłaś brwi. Chcesz mi powiedzieć, że wypytywałeś tych ludzi o mój adres? - skrzyżowałaś ramiona, powracając do tematu.
- Musiałem, bo mi nie chciałaś powiedzieć! - odparł oburzony.
- Bo chciałam się najpierw rozpakować, a potem cię zaprosić... - odpowiedziałaś spokojnie. Wiedziałaś, że ma hopla na punkcie porządków i sortowania różnych rzeczy, a chciałaś mu zaoszczędzić tego widoku.
- Nie podoba ci się moja niespodzianka? - zapytał smutno. - No to idę, pa - odwrócił się na pięcie.
Yah! Czekaj! Tylko żartowałam! - zawołałaś, biegnąc za nim. Ten zatrzymał się nagle, przez co wpadłaś na niego. - Mianhe... - zaczerwieniłaś się, po czym odsunęłaś się szybko.
Chłopak tylko nieśmiało się uśmiechnął.
-Przecież wiem! - zaśmiał się. - Chodź, pomogę ci się rozpakować! - pociągnął cię za rękę, a ty ponownie spłonęłaś rumieńcem. Dobrze, że tego nie zauważył.

8 listopada 2012

U-KISS - Gdy ratuje cię z opresji (Eli)



Był ciepły, pogodny wieczór. Pół dnia przesiedziałaś u przyjaciółki, oglądając filmy, plotkując i jedząc kolorowe słodkości. Niestety nie mogłaś zostać u niej na noc, więc musiałaś wrócić do domu. Pożegnałaś się z nią, po czym wyszłaś na jasno oświetloną uliczkę.
- Oj, trochę się zasiedziałam - mruknęłaś, spoglądając na zegarek - wybiła 20.
Pomyślałaś o swoim chłopaku. Może mógłby po ciebie podjechać? Nie, przejdziesz się. To tylko kawałek. Poza tym on pewnie ma jeszcze zajęcia. Musi dużo trenować do nadchodzącego comebacku.
Uśmiechnęłaś się pod nosem, po czym ruszyłaś w drogę. Nie miałaś daleko, raptem parę uliczek. Ciemnych uliczek...Przełknęłaś ślinę, widząc jak jedna z latarń zgasła, a zaraz po niej i druga. Nie, żebyś się bała, ale po prostu czułabyś się pewniej, gdyby jednak było jasno. Rozejrzałaś się dookoła. Nie było wcale tak późno, ale mimo to w pobliżu nikogo nie było.
Nagle rozdzwonił się twój telefon.
- Yoboseyo?
- _____? Gdzie jesteś? - zapytał Eli.
- Właśnie wracam do domu - odparłaś.
- Sama?! - w jego głosie usłyszałaś oburzenie. - Czemu do mnie nie zadzwoniłaś? Mówiłem ci, żebyś nie chodziła sama po ciemku, to niebezpieczne!
W sercu poczułaś miłe ciepełko, że tak się o ciebie martwiłale i wyrzuty sumienia. 
- Mianhe... - jęknęłaś. - Nie chciałam cię odrywać od pracy...
- Już i tak skończyliśmy - powiedział. - Gdzie jesteś? Przyjadę.
- Hmm, jestem koło tego starego kiosku, który zamknęli tydzień temu - odpowiedziałaś.
- Zaraz tam będę. Nie ruszaj się stamtąd! - rozkazał, po czym się rozłączył.
Spojrzałaś ze zdziwieniem w wyświetlacz telefonu, wzruszając ramionami. Ostatnio zrobił się dziwnie przewrażliwiony. Ale to byłe miłe z jego strony.
Postanowiłaś na niego zaczekać. Ostatnia latarnia, która oświetlała kawałek ulicy, zaczęła nieprzerwanie migać i błyskać, aż w końcu całkiem zgasła. Zostałaś sama w ciemności i jasnym księżycem nad twoją głową.

5 listopada 2012

BEAST - Gdy zostanie tatą (Yoseob) część 1


Od kilku tygodni nie czułaś się najlepiej. Ciągle czułaś się zmęczona i rozdrażniona. Bóle brzucha dawały sobie znać o każdej porze dnia i nocy, do tego stopnia, że nie mogłaś myśleć o niczym innym. Jednak nie to najbardziej cię nie zaniepokoiło...
Któregoś dnia postanowiłaś wybrać się do lekarza. Przed wizytą stresowałaś się jeszcze bardziej niż przed klasówką, ale gdy wyszłaś z gabinetu, stres zastąpił szok i niedowierzanie.
Byłaś w ciąży. Powinnaś się cieszyć, ale czułaś się...dziwnie. Nie mogłaś uwierzyć, że w tobie właśnie rozwija się życie. Życie, które za 9 miesięcy będzie w twoich ramionach... To było takie nierealne... 
Gdy wróciłaś do domu, od razu chwyciłaś za telefon. Przygryzając wargę, wybrałaś numer swojego chłopaka.
- Yoboseyo? - odezwał się głos.
- Yoseob? Musimy porozmawiać - powiedziałaś to najspokojniej jak tylko potrafiłaś. Niestety z odwrotnym skutkiem.
-Kazumi? C-co się stało?! Zrobiłem coś nie tak?! - w jego głosie usłyszałaś panikę.
Zaśmiałaś się cicho.
- Nie, głuptasie! Chcę tylko z tobą porozmawiać...
- To i tak nadal brzmi poważnie... - wtrącił, cicho się śmiejąc.
Nie chciałaś potwierdzać jego przypuszczeń. Nie teraz.
- O której kończysz trening? Może wpadniesz na kolację?
-Za godzinkę, może być? - zapytał po chwili.
- Jasne! To, do zobaczenia - odparłaś.
- Arasso! Saranghae!
 - Ja ciebie...też... - mruknęłaś, po czym zakończyłaś rozmowę.

3 listopada 2012

SHINee - Gdy udziela ci korepetycji (Key)


        Właśnie wróciłaś ze szkoły po ośmiu godzinach zajęć. Byłaś zmęczona i do tego wściekła jak osa. Jedyne na co miałaś teraz ochotę, to trzaśnięcie drzwiami, zaszycie się w swoim pokoju i słuchanie smutnych piosenek. Ale nie... Ktoś niestety musiał pokrzyżować ci plany.
        Weszłaś do mieszkania, w którym było dziwnie cicho. Wzruszając ramionami, zdjęłaś buty i weszłaś do kuchni.
- Mamo... ? - urwałaś szybko, chwytając się za serce.
- Annyeong! - pomachał ci Key na przywitanie. 
       Siedział sobie przy stole, jedząc zupę tak jakby był u siebie w domu. Nie, żeby ci to przeszkadzało, wręcz przeciwnie, ale to nie jego się tu spodziewałaś...
Yah! Przez ciebie prawie dostałam zawału! - zawołałaś oburzona, próbując się uspokoić. Rzuciłaś torbę na stół, przez co aż wszystko się zatrzęsło. Key spojrzał na ciebie z obawą, przestając jeść. - Co tu robisz? - założyłaś dłonie na biodrach.
- Twoja mama musiała wcześniej wyjść do pracy, a ciebie coś długo nie było, więc pozwoliła mi na ciebie zaczekać - wyjaśnił spokojnie, powracając do konsumpcji.
- I postój obejmuje też obiad, tak? - zapytałaś poważnie.
        Chłopak zmieszał się nieco, po czym zaśmiał się nerwowo. Wyglądał teraz jak dziecko, które przyłapało się na gorącym uczynku. Aż prawie zapomniałaś o swoich zmartwieniach.
- Aniyo! - zaprzeczył szybko, machając rękami. - Twoja mama...
- Taaa...
- Naprawdę! ______? Nie wierzysz mi? - zrobił smutną minę. 
Zaśmiałaś się cicho.
- Spokojnie, wierzę ci - uśmiechnęłaś się.  
       Usiadłaś przy stole, naprzeciwko niego. Rozejrzałaś się teatralnie na boki, robiąc głupią minę.
- A gdzie moja porcja? - zapytałaś niewinnie. Miałaś tylko nadzieję, że nie w jego żołądku... 
       Chłopakowi nagle zrzedła mina. Zerwał się z miejsca, patrząc na ciebie z paniką w oczach. Chyba jeszcze nigdy nie widziałaś go w takim stanie. Nie wiedziałaś czy masz się śmiać czy martwić.
- Nigdzie się nie ruszaj! - powiedział poważnie. - Tylko ci ją odgrzeję i zaraz wracam! - i już go nie było.

30 października 2012

Teen Top - Gdy układa puzzle (Chunji)

     
       Twój dzień nie zaczął się najlepiej... Jechałaś teraz autobusem całkowicie zaspana, bez jakiegokolwiek grama makijażu na twarzy i potwornie głodna. A dlaczego? Bo wielki Lee ChanHee, czyli tak zwany Chunji napisał dziwną wiadomość, której niestety nie mogłaś zignorować. Wiedziałaś, że za pół godziny mają nagranie, toteż głowiłaś się, co mogło się stać.
       Zdyszana i zirytowana wpadłaś do ich garderoby, narzekając pod nosem, że ochrona wciąż nie rozpoznaje, że jesteś przyjaciółką Teen Top. No cóż...
- Już jestem! - oznajmiłaś. - Co się... - zamrugałaś oczami, kompletnie zaskoczona obrazkiem, jaki zobaczyłaś.  
       Chunji siedział na podłodze już ubrany i wymalowany, a dokoła niego leżało chyba z tysiąc kawałków...puzzli. Minę miał niezbyt wesołą. Miałaś wielką ochotę parsknąć śmiechem, bo sposób w jaki był wystylizowany na nagranie, w ogóle nie pasował do tej sytuacji - jak dziecko w dorosłym wydaniu. Po chwili jednak, spojrzałaś na niego nieco zła.
- I to jest ten powód, dla którego zrywasz mnie o 7 z łóżka?! - jęknęłaś. - Chunji, proszę cię! - załamywałaś nad nim ręce.  
Chłopak spojrzał na ciebie z miną zbitego psa.
- Brakuje jednego elementu - powiedział wreszcie.
- Hmmm?
- Nie ma jednego puzzla! - zawołał zawiedziony. - Jak ja mam to ułożyć?!
       Westchnęłaś lekko, zamknęłaś oczy, licząc do dziesięciu. Otworzyłaś je. Nagle coś zauważyłaś. To były te same puzzle, które dałaś mu na jego urodziny. Zrobiło ci się ciepło na sercu.
- Skąd wiesz, że brakuje jednego? Nawet ich nie ułożyłeś... - odparłaś z uśmiechem, kucając obok niego.
- Wiem, bo liczyłem...
- Żartujesz, prawda? - zaśmiałaś się. - Wiesz, że tu jest aż 1000 elementów?
- _____, wiem. Umiem czytać - zażartował, a pudełko nagle znalazło ci się przed oczami. 
       Wiedziałaś, że Chunji uwielbia układać puzzle, a im było ich więcej, tym lepiej. Czasem układał je przed programami i nagraniami albo gdy zwyczajnie się stresował. Teraz stawiałaś na to trzecie. Odłożyłaś pudełko na bok, po czym spojrzałaś na niego.
- Mogłeś się po prostu pomylić w liczeniu - wzruszyłaś ramionami. Zerknęłaś na zegarek. - Masz 20 minut na ich ułożenie, a potem zobaczymy. Ja idę się kimnąć... - wstałaś z zamiarem udania się na najbliższą kanapę, ale zatrzymało cię delikatnie ciągnięcie za rękaw.
- Co?
- Ułożysz je ze mną? - poprosił.
- No nie wiem... - w twojej głowie nagle pojawiła się bitwa: Chunji czy kanapa? Kanapa czy Chunji? 
- _____? No proszę! - jego ayego powaliło cię na kolana i chcąc nie chcąc musiałaś się zgodzić. 
       I tak rozpoczęłaś swój dzień od układania puzzli. Niestety nie miałaś do tego za grosz cierpliwości. Będąc jeszcze w krainie snów, powieki ci ciążyły, a kolory puzzli powodowały prawdziwy oczopląs. 
       Spojrzałaś na Chunji'ego. Jego wzrok był teraz tak poważny, jakby od tego zależało całe jego życie. Czoło, które zawsze było gładkie niczym u dziecka, od nadmiernego myślenia było teraz śmiesznie pomarszczone. Przez dobre kilka minut przypatrywałaś się jego niewinnej twarzy. Do świata żywych, przywrócił cię jego miękki głos.
- ______? Podasz mi ten czerwony kawałek obok ciebie?
- Jasne - zrobiłaś tak jak kazał. 
       Zerknęłaś na puzzle. Jeszcze kilka kawałków i gotowe. Wtem zauważyłaś co przedstawiają puzzle. Zarumieniłaś się lekko, widząc przed wami wielkie serce z nadrukowanym wyznaniem, co prawda jeszcze nie kompletnym... Chunji oderwał wzrok od podłogi, spoglądając na ciebie z otwartymi ustami.
- No co? - wybąkałaś. Tylko tyle byłaś w stanie powiedzieć. 
       Zrobiło ci się głupio. Byłaś pewna, że w sklepie kupowałaś te ze słoneczną plażą... Jak to się mogło stać? Przełknęłaś nerwowo ślinę, powracając do układania. Został ostatni element. Jak na komendę, oboje po niego sięgnęliście. Dotknęliście się palcami i jak oparzeni zabraliście ręce.
Mianhe - mruknęłaś, czując jak serce bije ci jak oszalałe. 
Chunji jedynie się uśmiechnął, wstawiając go w odpowiednie miejsce. Spojrzał na ciebie ze skruchą. 
- Miałaś rację. Przepraszam, że cię obudziłem...Chciałem, żebyś ułożyła je ze mną, bo to ty je dla mnie kupiłaś... - wyznał szczerze. 
       W odpowiedzi uśmiechnęłaś się ciepło, przysuwając się bliżej do niego. Już nie byłaś na niego zła, wręcz przeciwnie. Przez chwilę rozważałaś wszystkie za i przeciw, ale w końcu odważyłaś się to zrobić. Wyciągnęłaś dłoń w jego kierunku, ale zanim zrobiłaś cokolwiek innego, ujął twoją dłoń w swoją i uśmiechnął się słodko. Serce zabiło ci jeszcze mocniej.
- Puzzle powinny być takie jak ja... - zaczął, szczerząc zęby.
- To znaczy jakie? - zaśmiałaś się.
- Atrakcyjne!
 



Prośby o konkretne scenariusze, proszę pisać w komentarzach :)

Lizz~ Następny scenariusz będzie o Key z SHINee ;)
Anonimowa ;)  A jeszcze w następnej pojawi się scenariusz z Yoseobem :)
 

26 października 2012

Super Junior - Gdy idzie do wojska (Leeteuk)


       Siedziałaś samotnie przy stole w kuchni, w dłoniach ściskając kawę, która już dawno wystygła. Nerwowo zerkałaś na zegarek - wskazówki poruszały się teraz tak szybko, że zaczynało cię to przerażać. To był ten dzień. Ten okropny dzień, który zarówno ty jak i Leeteuk odwlekał najbardziej jak się dało - jego wyjazd do wojska. To nie tak, że nie chciał - to był jego obowiązek i jako przykładny obywatel swojego kraju miał zamiar go wykonać. I był dumny z siebie, że może to zrobić.
- Leeteuk, pośpiesz się! - krzyknęłaś, ale brzmiało to raczej jak wołanie o pomoc. - Spóźnisz się! 
       Ze względu na grafik zespołu i funkcję jaką w niej pełnił, nie miał zbyt wiele czasu, żeby się spakować. Na początku nawet mu w tym pomagałaś, ale nie mogłaś znieść tego wszystkiego, widząc jak pakuje wszystkie potrzebne mu rzeczy, wasze wspólne zdjęcia i pamiątki. Czułaś się tak, jakby miał zniknąć niczym bańka mydlana i że nigdy już go nie zobaczysz...
- _____? - poczułaś jak jego ramiona oplatają cię od tyłu. - Nie przejmuj się. Zobaczysz, te dwa lata miną bardzo szybko...
- Wcale, że nie - zaprzeczyłaś smutno. - Wiesz o tym dobrze. 
Wiedziałaś, że dla niego tak wielka rozłąka również będzie bardzo bolesna, ale sam Leeteuk starał się tego nie okazywać. Nie chciał jeszcze bardziej utrudniać swojego wyjazdu. 
- _____, chodź tutaj... - szepnął, pomagając ci wstać z krzesła, po czym obrócił cię do siebie. Miałaś wielką ochotę przytulić się do niego i za nic go nie puścić. - Obiecuję, że będę do ciebie pisać i dzwonić, kiedy tylko będę mógł - zapewnił, patrząc na ciebie z czułością. 
Poczułaś jak w kącikach oczu, zbierają ci się łzy, ale postanowiłaś być dzielna. Dla niego.
- Obiecujesz? - chwyciłaś jego dłonie i spojrzałaś mu w oczy. 
Leeteuk roześmiał się cicho. 
- Czy kiedykolwiek cię okłamałem? 
Pokręciłaś głową nieco rozbawiona.
- Oczywiście, że nie - uśmiechnęłaś się. - Tylko...tylko obiecaj - poprosiłaś, bo wiedziałaś, że bez tej obietnicy nie będziesz spokojna.
- Obiecuję - przytulił cię mocno, a ty wtuliłaś się w niego najmocniej jak tylko potrafiłaś. 
       Nawet nie zauważyłaś, że po policzkach płyną ci łzy. Zauważył to. Otworzył usta, by coś powiedzieć, gdy gdzieś na zewnątrz, rozległ się dźwięk klaksonu. Wiedziałaś, że to po niego.
Razem ustaliliście, że rozstaniecie się w domu, żeby jeszcze bardziej wszystkiego nie komplikować - tak będzie najlepiej.
- Muszę iść... - szepnął cicho. Jego głos drżał.
- Oppa! - zapłakałaś. - Nie idź! - panika chwyciła cię za gardło. 
       Nie odpowiedział, tylko ujął twoją twarz w dłonie i pocałował ostatni raz. Pocałunek był szybki, ale tak czuły i pełny miłości, że przestałaś płakać i pośpiesznie oddałaś pocałunek. Gdy odsunął się od ciebie, zauważyłaś, że ma wilgotne oczy.
- Oppa... - widziałaś smutek i wahanie w jego oczach. Klakson ponownie zabrzęczał. Przyciągnął cię do siebie jeszcze raz.
- Gdy wrócę, będziemy już razem na zawsze... - szepnął ci do ucha. - Czekaj na mnie, arasso? 
Odsunęłaś się szybko od niego i spojrzałaś zaskoczona. Czy on właśnie...
- Leeteuk...co ty... - przyłożył ci palec do ust, uśmiechając się tajemniczo. Jego oczy błyszczały. Klakson zawył  po raz trzeci. 
- Saranghae... - pocałował cię przelotnie w usta, po czym wziął torbę i ruszył ku drzwiom. Już chwytał za klamkę...
- Leeteuk! 
Zamarł, odwracając się zaskoczony.
- Tak? 
- Saranghaeyo...    
Wyszczerzył się w twoim kierunku, mówiąc bezgłośne "I Love You".




 Prośby o konkretne scenariusze, proszę pisać w komentarzach :)

24 października 2012

NU'EST - Gdy boi się kręcić teledysk (Ren)


- To kiedy wydajecie nowy teledysk? - zagadnęłaś Rena podczas kolacji. 
       Reszta zespołu już dawno skończyła i teraz zostaliście sami. Ku twojemu zdziwieniu nie odezwał się ani słowem, choć zawsze podczas posiłków nie mógł przestać mówić. Nawet grzebał pałeczkami w talerzu, podpierając się na dłoni i gapiąc się w makaron.
- Halo! Ziemia do Rena! - pstryknęłaś palcami tuż przed jego oczami, na co ten wzdrygnął się i otrząsnął ze swoich myśli. Wiedziałaś, co zaraz nastąpi.
- Yah! _____ ! Co robisz? - w końcu na ciebie spojrzał.
- Mówię do ciebie, a ty mnie nie słuchasz... - pożaliłaś się. Zrobiłaś smutną minę.
Mianhe - westchnął. - Już cię słucham - jednak jego wzrok wcale nie utwierdzał cię w tym przekonaniu.
- Stało się coś? - zapytałaś prosto.
- Aniyo! - jęknął rozdrażniony.
        Nastała cisza. Wygięłaś usta, ale nic nie powiedziałaś. Nie chciałaś naciskać, bo wiedziałaś, że i tak Ren powie ci wszystko. I nie myliłaś się.
- Chodzi o nasz nowy teledysk "Not Over You"... - powiedział obojętnie. - Moją pierwszą sceną jest jazda na rowerze...
- No i? - zapytałaś, bo kompletnie nie rozumiałaś w czym taki problem.
- Dlaczego akurat rower? - zaczął się denerwować. - Nie mogły by być to rolki albo wrotki? Już nawet deskorolkę bym zniósł...
- Ren, o co ci chodzi? - zaśmiałaś się. - Przejmujesz się takimi drobnostkami? Daj spokój! - starałaś się go pocieszyć. - Wsiądziesz na rower, przejedziesz się kilka razy i gotowe!
Ren wyglądał jakby zobaczył ducha.
- Nie chcę! - pokręcił głową zirytowany, po czym odłożył z hukiem pałeczki, niczym obrażone dziecko. 
       Kompletnie nie rozumiałaś jego zachowania. Nigdy nie widziałaś, by bał się robić cokolwiek przed kamerami, przecież kamera go wręcz kochała! Zamyśliłaś się na moment, ale żaden logiczny powód, dlaczego nie chce wsiąść na rower, nie przyszedł ci do głowy. No chyba, że... Nie. To nie możliwe.
- Nie umiesz jeździć na rowerze? - wypaliłaś, nie wierząc, że powiedziałaś to naprawdę. Chłopak spojrzał na ciebie, wytrzeszczając oczy. Poczerwieniał lekko.
- _____?! C-co ty mówisz? Co to za w-wygłupy? - zająknął się, po czym poczerwieniał jeszcze bardziej.
- Naprawdę nie umiesz? - dopytywałaś, nie wierząc własnym uszom. 
Ren nagle przyłożył dłonie do twarzy, zasłaniając się.
- Przestań! - jęknął błagalnie. - Naprawdę nie umiem, no! Lepiej ci! - zapytał zawstydzony. 
Uśmiechnęłaś się lekko, po czym wstałaś od stołu i podeszłaś do niego
- Nie masz się czego wstydzić - delikatnie odsunęłaś jego dłonie. Ren spojrzał na ciebie zagubionym wzrokiem. - Przygotuj się na jutro. Ósma rano. Nauczę cię jeździć na rowerze - obiecałaś.
- Chincha? - nagle się rozpromienił. Pokiwałaś głową, na co ten uradowany uwiesił się na twojej szyi.
- Komawo! - wtem odsunął się od ciebie. - Tylko ani słowa reszcie, arraso? 
Na potwierdzenie, zamknęłaś swoje usta na niewidzialny kluczyk. 
Arasso!

 

Prośby o konkretne scenariusze, proszę pisać w komentarzach :)

22 października 2012

U-KISS - Gdy próbuje zrobić ci niespodziankę (Soohyun)

 
       Właśnie wróciłaś z zajęć/pracy i byłaś kompletnie wykończona. Nie miałaś czasu nic zjeść, więc gdy tylko przekroczyłaś próg drzwi, marzyłaś jedynie o jedzeniu. Rzuciłaś buty w kąt i powędrowałaś do kuchni, otwierając lodówkę, która...okazała się być pusta.
- SOOHYUN!!! - wydarłaś się na całe mieszkanie. Byłaś wściekła. 
Po chwili chłopak zjawił się w kuchni. Minę miał niezbyt pewną, jakby przeczuwał, o co może ci chodzić.  
- Tak?
- Nie zrobiłeś zakupów?! - spojrzałaś na niego zrozpaczona. Soohyun podrapał się po głowie zakłopotany.
- Późno wróciłem z treningu - zaczął się tłumaczyć. - I maknae znów wymusił na mnie kupno ciasteczek...
- Super! - przerwałaś mu zirytowana. - To znaczy, że teraz, gdy jestem zmęczona, na dworze szaleje przeklęty deszcz i jest ciemno, mam iść do sklepu? Okej, trudno, najwyżej mnie napadną albo coś...
- ______, nie denerwuj się! - poprosił z paniką w głosie, nagle się do ciebie przytulając. - Zamówimy pizzę i problem z głowy, dobrze? ______? 
       Ale już go nie słuchałaś, bo zapatrzyłaś się na podejrzaną reklamówkę, która stała pod stołem. Wyrwałaś się z jego objęć, kucnęłaś i sięgnęłaś po nią. Zacisnęłaś usta, spoglądając na niego prawie z mordem w oczach.
- ______, to nie tak jak myślisz...  
       Otworzyłaś ją i po chwili cała jej zawartość znalazła się na stole: czekoladowe ciasteczka, kolorowe żelki, makaron, paczka ryżu, sos sojowy, puszka coli, zupki w proszku, cebula, orzeszki w czekoladzie i paczka czipsów. 
        Cisza była tak gęsta, że niemal usłyszałaś, jak Soohyun przełyka ślinę. Spojrzałaś na niego ponownie, na co ten, zaśmiał się nerwowo.
- Ja wiedziałam, że jesteś sknerą, ale żeby aż taką... - zaczęłaś, ale chłopak ci przerwał.
- PRZEPRASZAM! - zawołał ze smutną miną. - Chciałem ci zrobić niespodziankę i coś ugotować, ale wróciłaś wcześniej i nie zdążyłem... -  wyjaśnił. - I nie jestem sknerą! - zrobił obrażoną minę. 
Zdziwiona otworzyłaś usta. Nie wiedziałaś, co powiedzieć.
- Chciałeś coś dla mnie ugotować? Co takiego? - zapytałaś zaciekawiona. 
Soohyun przez moment walczył ze sobą, aż w końcu powiedział: 
- Spaghetti. 
Zachichotałaś cicho, ale widząc jego urażoną minę, zakryłaś usta dłonią.
- Przecież ty nie umiesz gotować... - stwierdziłaś, na co ten się oburzył.
- Jak to nie? W "U-KISS Chef" świetnie mi szło... - skrzyżował ramiona, przypominając sobie dawne czasy.
- Nawet jeśli, to zapomniałeś o najważniejszym składniku.
- Niby jakim? Niemożliwe, miałem ze sobą listę i na pewno kupiłem wszystko! - był świecie przekonany, że o niczym nie zapomniał.
- Oppa - słodki uśmiech zagościł na twoich ustach. - Nie wiem czy wiesz, ale podstawą Spaghetti są pomidory...
Soohyun klasnął w dłonie nareszcie uświadomiony. Po chwili przyciągnął cię do siebie.
- ______, co ja bym bez ciebie zrobił? - zaśmiał się, po czym pocałował cię w policzek.
- Jak to co? Pływałbyś w sosie pomidorowym! - oboje parsknęliście śmiechem.


Prośby o konkretne scenariusze, proszę pisać w komentarzach :)

SHINee - Gdy chce cię pocieszyć (Key)

  
    Siedziałaś na kanapie z założonymi rękoma i ze znużeniem spoglądałaś na swojego przyjaciela-divę, który przeglądał się już w lustrze chyba dziesiąty raz. Westchnęłaś, spoglądając na zegarek.
- ______? Coś nie tak? - zapytał, odwracając się.
- Długo jeszcze? - kolejne westchnięcie.
- Już, już.
- Mówiłeś tak 10 minut temu...
- No, ale muszę przecież dobrze wyglądać. Co powiedzą fanki?
- Nawet, gdybyś wyszedł w piżamie, byłyby wniebowzięte - dodałaś mało przekonująco. 
Key spojrzał na ciebie wzrokiem: chyba-postradałaś-zmysły-nigdy-w-życiu! Przejrzał się w lustrze jeszcze raz, zerkając tym razem w twoje odbicie. Jego mina nie wróżyła nic dobrego.
- Czemu się nie przebrałaś? - zapytał zdziwiony. 
Wzruszyłaś ramionami. Tak naprawdę nie chciałaś nigdzie iść. Odkąd rzucił cię chłopak, byłaś w dołku i nie obchodziło cię w czym wychodzisz na miasto. Po co się tym przejmować?
- Po co? Tak jest mi wygodnie... - niepewnie jednak spojrzałaś na wytarty dres i trampki, które nadawały się wyłącznie do wyrzucenia. 
       Chłopak przyjrzał ci się, ale nic nie powiedział. Wiedział, że byłaś przybita, ale nie wiedział, jak ci pomóc. Chciał znów widzieć cię uśmiechniętą, jak dawniej. Niewiele myśląc, poszedł do ciebie, spoglądając na ciebie z góry.
- Koniec! Nie pozwolę ci tak siedzieć i się zadręczać! Gdzie się podziała dawna ______? - nie odpowiedziałaś. - Wyskakuj z ciuchów - rozkazał. 
- Że co, proszę? - zamrugałaś dwukrotnie, kompletnie zaskoczona jego odpowiedzią.
- Słyszałaś, co powiedziałem!
Oblałaś się rumieńcem, nie poruszając się jednak ani o centymetr.
- No ale ja...no...ten tego... - wyjąkałaś speszona. 
- ______! Po prostu przebierz się w coś ładnego, bo w tym dresie wyglądasz naprawdę okropnie! - wyrzucił z siebie zupełnie szczerze. Nie uraził cię tym, bo w duchu przyznałaś mu rację. W końcu kto jak kto, ale Key znał się na modzie.
- Ahaaa - odparłaś mało inteligentnie.
- Czemu jesteś taka czerwona? Co ty sobie pomyślałaś? - roześmiał się nerwowo. Nie widząc jakiejkolwiek reakcji z twojej strony, pokręcił głową, zirytowany. - Aish, co za dziewczyna... - chwycił cię za ręce i po ciągnął w kierunku szafy. 
       Chcąc nie chcąc, pozwoliłaś, by Key grzebał wśród twoich ubrań. Był chyba jedyną osobą, która mogła cię postawić na nogi i byłaś mu za to wdzięczna. Po kilku minutach wcisnął ci do ręki parę rzeczy. 
- Ubierz to.
- Muszę? zrobiłaś słodkie oczy. Rozbawiłaś go tym. Poczochrał delikatnie twoje włosy.
- Poczekam w salonie - uśmiechnął się lekko i już miał wyjść, gdy jednak zrobił coś, co sprawiło, że serce ci stanęło. Przytulił się do twoich pleców, szepcząc ci do ucha: - Uśmiechnij się i zapomnij o tym palancie. Ja cię nigdy nie zostawię - zapewnił, a ty poczułaś miłe ciepło w sercu.


Prośby o konkretne scenariusze, proszę pisać w komentarzach :)