Wrzucałaś ostatnie potrzebne rzeczy do podręcznego plecaka. Lada chwila rodzice mieli odwieźć cię na lotnisko. Chyba tylko dzięki głupiemu szczęściu miałaś okazję być jedną z nielicznych osób, by uczestniczyć w szkolnej wymianie uczniów. Miałaś lecieć do Seulu. Nigdy tam nie byłaś, więc już teraz byłaś podekscytowana. Oby tylko rodzina, która weźmie cię pod swoją opiekę, była fajna.
Podróż nie była długa. W dodatku twoja "nowa" rodzina przyjechała po ciebie, więc nie musiałaś tułać się po obcym ci mieście taksówką. Byłoby naprawdę cudownie i miło, gdyby nie pewien incydent. Przydzielono ci pokój, jadłaś smaczną wieprzowinkę z warzywami i rozmawiałaś z twoimi podopiecznymi. Dowiedziałaś się też, że mają syna, którego jednak obecnie nie było w domu.
- Nie będzie mieć mi za złe, że zajmę jego pokój? - zapytałaś chyba po raz trzeci.
- Nic się nie martw! - uśmiechali się. - Jesteś naszym gościem, nie będziesz mieszkała w salonie! - dodali oburzeni. - Wraca dopiero za tydzień, a wtedy coś wymyślimy! Daehyun nie musi o tym wiedzieć, prawda? - puszczali ci oko. Zgodziłaś się z nimi w duchu, ale i tak czułaś się dziwnie, wchodząc do jego pokoju. Było to małe, ale całkiem przytulne pomieszczenie. I to w dodatku z balkonem! Rozejrzałaś się dookoła. Jak na chłopaka, pokój wydawał się całkiem czysty i uporządkowany. Dostrzegłaś na komodzie zdjęcie, więc od razu wiedziałaś, że to ten Daehyun. Był słodki...