Wracałaś z zakupów trzymając pełne siatki w obu dłoniach. Co chwilkę zerkałaś podenerwowana to na jedną, to na drugą. Miałaś dziwne wrażenie, że w połowie drogi do domu, po prostu nie wytrzymają i pękną, bo były zbyt przeciążone. Miałaś jednak nadzieję, że uda ci się je donieść, bez jakichkolwiek problemów technicznych. Ale nie...
Reklamówki pękły z trzaskiem, tuż przed klatką schodową. Jęknęłaś rozdrażniona. A trzeba było wziąć tę płatną, mocniejszą siatkę, albo nie robić tak dużych zakupów!
Rzuciłaś się w kierunku uciekających jabłek, które potoczyły się we wszystkie strony. Już miałaś jedno złapać, gdy tuż przed nim pojawiła się czyjaś stopa. A dokładnie to trampek...
Spojrzałaś w górę niepewnie. To był chłopak. Jedyne słowo, które przyszło ci do głowy w tym momencie było: "Śliczny". Jego twarz okalały promienie słońca, oczy patrzyły na ciebie zdziwione. Był starszy od ciebie. I to bardzo. Mimo to, twoje serce zabiło szybciej. Był idealny. Miałaś wrażenie, że już go gdzieś widziałaś. Ale...to raczej niemożliwe. To jak strzała Amora...
Chłopak poruszył ustami, ale do ciebie nie docierały jego słowa. Klęczałaś na chodniku, zapominając o zakupach, które leżały dookoła. W końcu schylił się i podniósł czerwone jabłko, które prawie zostało przez niego przydeptane. Wtedy dopiero się obudziłaś.
Zaczęłaś gorączkowo zbierać porozrzucane produkty, śmiejąc się nerwowo.
- M-mianhe... Już się stad zabieram - wydukałaś zażenowana.
- Nic nie szkodzi - ten uśmiechnął się delikatnie, po czym zaczął ci pomagać. - Dobrze, że to nic szklanego! - zażartował.
Niestety dzięki temu żarcikowi, wcale się nie rozluźniłaś. Było ci jeszcze bardziej głupio. Taka wpadka przy kimś tak...pięknym.
- Super - westchnęłaś ciężko, spoglądając na siatki. - Wszystkie dziurawe... - zastanawiałaś się, jak to wszystko przytaszczysz do domu.
Nieznajomy spojrzał na ciebie ze współczuciem. Pogrzebał w swojej torbie, po czym wyciągnął jakiś worek.
- Ja go nie potrzebuję, więc... - podał ci go. - Proszę.
Zaskoczona, zerknęłaś na niego.
- Nie musisz, poradzę sobie - zapewniłaś z uśmiechem, ale wzięłaś oferowaną siatkę. Przez przypadek dotknęłaś jego dłoni, więc zarumieniłaś się.
Podobało ci się jego zachowanie. Był naprawdę miły! Z drugiej zaś strony... Chciałaś pokazać, że nie jesteś małą dziewczynką, ani dziewczyną, która nie potrafi sobie poradzić z rozsypanymi zakupami. Byłaś mądrą, niezależną kobietą, która... no właśnie, która co?
- Pomogę ci - zaproponował.
- Nie, dziękuję - zaprotestowałaś gwałtownie.
- Ale to dla mnie nie problem... - upierał się.
- Nie spóźnisz się nigdzie? - wypaliłaś, obrzucając go ciekawskim spojrzeniem.
- Ani...
Powrzucałaś produkty do worka byle jak, po czym podniosłaś się chwiejnie. Chłopak zamrugał zdziwiony.
- C-chciałem tylko...pomóc. - mruknął zakłopotany, nie wiedząc jak się zachować.
Mama zawsze go uczyła, by szanować innych. Był dobrym i uczynnym chłopakiem. Teraz chciał pomóc, a go zbywano. Dlaczego? Zrobił coś nie tak?
- Komawo! - podziękowałaś i rzuciłaś się w stronę klatki schodowej. Pech chciał, że nie była otwarta i walnęłaś w drzwi. Jęknęłaś z bólu, ale gdy chłopak ruszył w twoim kierunku, by ci je otworzyć, zawołałaś:
- Dziękuję, PORADZĘ sobie!
Ten poddał się, a ty z prędkością światła, wbiegłaś do windy. Boże, co za wstyd! Miałaś nadzieję, że już nigdy go nie spotkasz. Cofnij. Nie, nie. Musisz znów go zobaczyć. Tylko jak go znaleźć?
Wypakowałaś zakupy na kuchenny stół, gdy usłyszałaś dzwonek do drzwi.
- _____, otworzysz? - zawołała mama.
- Arasso...
Spodziewałaś się wszystkiego, ale nie TEGO. To znaczy...JEGO.
Nieznajomy chłopak, który pomógł ci przed kilkoma minutami, stał za twoimi drzwiami. Najwyraźniej również był tak samo zdziwiony jak ty, bo otworzył usta zaskoczony. Zmieszał się nieco, nie wiedząc, co powiedzieć.
Skąd u licha wiedział, gdzie mieszkasz?! Wtem zrozumiałaś. Musiał iść za tobą, gdy wchodziłaś na górę...
- Ch-chodzi o twój worek? - palnęłaś bez namysłu. - Z-zaraz ci go oddam p-przepraszam...
- Aniyo! - zaprzeczył szybko rękoma, a twarz wręcz mu się śmiała. - Nie o to chodzi...
- P-powiedziałeś, że nie jest ci już p-potrzeby, więc... - kompletnie zignorowałaś jego słowa, paplając zestresowana. Serce ci przyśpieszyło, a ręce zaczęły się pocić. Pomocy!
- Mama chciała pożyczyć trochę cukru - przerwał ci.
Momentalnie ucichłaś. Zmarszczyłaś brwi, próbując przetworzyć tę informację. Mama, cukier...on...
- Mwoh? - zawołałaś kompletnie zszokowana.
Chłopak zamrugał dwukrotnie, nie rozumiejąc twojej reakcji.
- Co w tym...
- MIESZKASZ TU?!
- Ne - pokiwał głową speszony.
Poczułaś się tak, jakbyś nagle wygrała szczęśliwy los na loterii. Zapomniałaś już o tym incydencie przed klatką schodową. To już nie było ważne. Ważne było teraz to, że mieszkał w tym samym bloku, co ty! Będziesz widywać go codziennie! Czyż to nie cudowne? Będziecie się mijać na schodach, wasze mamy będą pożyczać sobie rzeczy, a ty może poznasz go bliżej, a wtedy...
- Minseok, kochanie ty moje, proszę.
Krzywiąc się, spojrzałaś do tyłu, gdy twoja mama przekazała nad twoją głową opakowanie cukru. "Kochanie"?
- Ale mama chciała tylko troszkę... - odparł, nie wiedząc jak odmówić.
- Potraktujcie to jako prezent powitalny - zaśmiała się. Chłopak rozpromienił się.
- Kamsahamninda - ukłonił się szybko, posyłając słodki uśmiech.
- Och, jakiś tu uroczy! - zachwyciła się.
Zerknęłaś na swoją rodzicielkę, niepewnie. Jeszcze tylko brakowało, żeby pociągnęła go za policzki jak dziecko... Przyjrzałaś się jego twarzy. Dla ciebie był i przystojny i słodki jednocześnie. I znów to dziwne wrażenie - jakbyś go znała...
- Mamo, przestań... - syknęłaś zła.
- Jeszcze raz dziękuję, do widzenia - pożegnał się, po czym pognał na schody.
Weszłaś do domu, rzucając mamie wrogie spojrzenia.
- Co to miało być?!
- Państwo Kim wprowadzili się dziś rano - oznajmiła, sprawdzając czy kupiłaś wszystko. - Co w tym złego?
Skrzyżowałaś ramiona, patrząc na nią naburmuszona.
- Chodziło mi o to "kochanie" i "uroczy" - skomentowałaś. - Nawet go nie znasz...
- Ale poznam! Pani Kim jest naprawdę miła! - zaznaczyła. - Wydaje mi się, że skądś go znam... - westchnęła błogo. - Szkoda, że nie mam już tych naście lat... Jest taki męski, dobrze zbudowany...
- To umów się z nim - burknęłaś. Ruszyłaś w stronę pokoju obrażona.
- Nie! Nie mogłabym! - zanim zamknęłaś drzwi, usłyszałaś krzyk pełen oburzenia.
Rzuciłaś się na łóżko, chichocząc pod nosem. Przytuliłaś się do poduszki. Przed oczami wciąż miałaś jego twarz. Gdybyś tylko mogła sobie przypomnieć, gdzie go widziałaś...
Twój wzrok mimowolnie przesunął się po ścianie. Oniemiałaś, spoglądając na plakat.
- OMG! - wyleciałaś z sypialni z prędkością światła, omal nie wyłamując drzwi.
- Mamo, jak ten chłopak się nazywa?! - krzyknęłaś głośno, chcąc jak najszybciej otrzymać odpowiedź.
- Nie krzycz, proszę cię _____.
- Jak ma na imię?! - dopytywałaś. Oddychałaś teraz tak szybko, jakbyś brała udział w maratonie.
- Minseok.
- A nazwisko?!
Kobieta zamyśliła się, po czym odparła:
- Kim. Kim Minseok.
To był chyba jakiś głupi żart...
- Co się stało? - zapytała z przejęciem. Twoja mama zamarła z paczką ryżu w ręku.
Starałaś się za wszelką cenę opanować swoje emocje. Tylko jak to zrobić?!
- Minseok...Kim Minseok...to znaczy...Xiumin z EXO. Xiumin z EXO-M... - wybełkotałaś blada jak ściana. Wtem uśmiechnęłaś się sztucznie. - Zaraz wrócę...
Wróciłaś do pokoju, trzaskając drzwiami. Po chwili chyba całe osiedle słyszało twój okrzyk radości.
Kobieta przewróciła oczami, wzdychając ciężko.
- Ach, te nastolatki...
Byłaś w szoku. I to wielkim. Nie mogłaś przestać krzyczeć, ale nagle coś kazało ci się uciszyć. Zamilkłaś, zdając sobie sprawę, że Xiumin mieszka piętro wyżej... Skarciłaś się w duchu przez swoją głupotę. No bo kto normalny mieszka razem ze swoim idolem w tym samym bloku? Jednak to prawda, że głupi ma szczęście...
Od tego czasu widywałaś go codziennie. Ukradkiem oczywiście. Ślęczałaś w oknie swojej sypialni widząc jak wychodzi i jak wraca późnym wieczorem. Grzebiąc w internecie, dowiedziałaś się, że całe EXO ma tydzień wolnego. Pewnie dlatego pomagał rodzicom w przeprowadzce, awww! Jakie to miłe z jego strony! Mimo mieszkania pod "jednym" dachem, wciąż nie odważyłaś się na rozmowę z nim. Musiałaś przyznać, że trochę się bałaś... Wasze kontakty ograniczały się tylko do zwykłego "Cześć" od czasu do czasu. Chciałaś czegoś więcej...
Okazja do bliższego poznania się, nadarzyła się kilka dni po przeprowadzce, gdy twoja mama weszła do twojego pokoju. Akurat uczyłaś się na matematykę. Niestety, nic ci nie wchodziło do głowy.
- Mam nadzieję, że nie masz na jutro żadnych planów...
- Wae? - jęknęłaś rozczarowana.
- Pani Kim zaprosiła nas na podwieczorek - oznajmiła z uśmiechem. - Chce, żebyś ty też przyszła...
- Chincha?! - zawołałaś podekscytowana. - A będzie Xiu...znaczy się Minseok? - zapytałaś z nadzieją.
- Chyba tak - wzruszyła ramionami, po czym wyszła.
Uradowana, rzuciłaś książką w bok, zastanawiając się w co się ubrać i jak zrobić pierwsze dobre wrażenie. Po chwili jednak dotarło do ciebie, że pierwsze wrażenie już było i to niezbyt fajne, drugie zresztą tak samo. Pozostało ci wierzyć, że trzecie będzie bardziej pomyślne.
I też tak było. Ku twojej radości Xiumin był w domu. Niemal od razu się dogadaliście, siedząc przy stole i wcinając pyszne jagodowe babeczki, które zrobiła jego mama. Miałaś jednak jakieś dziwne wrażenie, że zachowuje do ciebie pewien dystans... To dlatego, że byłaś młodsza?
- Dzieciaki, idźcie się pobawić - nie wiedziałaś, która z mam to właściwie powiedziała, ale to nie miało zbytniego znaczenia.
- Mamo, czy ty masz pojęcie, ile my mamy lat? - wyszeptałaś ze złością.
- Umma! - zawołał Xiumin. - Nie jestem dzieckiem! - oburzył się.
- Oczywiście, że nie. - uśmiechnęła się, po czym pociągnęła go za policzek. - Aigoo!
Chłopak wydął usta, a ty próbowałaś powstrzymać śmiech, który cisnął ci się na usta.
- Chodź _____ - Xiumin wstał, udając urażonego. - Pokażę ci mój pokój.
Podążyłaś za nim. Jego pokój był mały, ale przytulny. Musiałaś przyznać, że był naprawdę czysty jak na chłopaka. Pościel na łóżku była starannie ułożona, książki na półkach poukładane. Zazdrościłaś mu, bo w twoim pokoju panował nieustanny chaos.
- Jak tu czysto - zdziwiłaś się. - I ładnie pachnie - do twoich nozdrzy dotarł przyjemny zapach.
- Nie lubię bałaganu - uśmiechnął się lekko.
- I sprzątasz tu sam?
Kiwnięcie głową.
- Naprawdę sam? - wytrzeszczyłaś oczy.
- Ne.
-Niemożliwe - zaśmiałaś się cicho.
- Naprawdę!
Rozejrzałaś się dookoła. Coś przykuło twoją uwagę.
- Och? A co to? - zapytałaś niewinnie, wskazując palcem na plakat EXO.
Minseok zaczął się denerwować. Myślał, że go po prostu nie skojarzyłaś, ale teraz... Sam już nie wiedział.
- J-jestem w zespole - odpowiedział zakłopotany. - Nie poznałaś mnie? - dodał cicho.
I teraz miałaś dylemat. Co zrobić? Bałaś się, że jeśli mu powiesz, że znasz Exo, a jego samego uwielbiasz, to po prostu nie będzie chciał cię znać w obawie, że zaczniesz fangirlować z jego powodu. Z drugiej strony... Mogłaś przecież nic mu nie mówić, prawda?
Zerkałaś to na niego, to na plakat. Nie mogłaś dać poznać po sobie, że coś jest nie tak.
- Wiesz... - zaczęłaś. - Jak tak teraz patrzę...to cię chyba kojarzę - uśmiechnęłaś się delikatnie. - Ale nie mam zbytnio czasu na muzykę, mama ciągle goni mnie do nauki - spuściłaś głowę. - Mianhe...
- To nie twoja wina! - zawołał szybko, podchodząc do ciebie. - To nawet zabawne - zachichotał a tobie zrobiło się ciepło na sercu. - Nawet nie wiesz ile ludzi chce się ze mną przyjaźnić, bo jestem znany...
Nastała cisza. Spojrzałaś na niego. Cóż...Sława ma swoje minusy. Ale ty wcale nie zamierzałaś wykorzystywać tego faktu. Po prostu chciałaś go poznać...
- Ale ty chyba taka nie jesteś, co? - zapytał poważnie.
- No wiesz co? - trzepnęłaś go żartobliwie w ramię. - Czy te oczy mogą kłamać? - wyszczerzyłaś się, mrugając rzęsami.
- Aigoo! - zachwycił się. - Jakaś ty słodka! - on tak serio czy nabijał się z ciebie? Zarumieniłaś się.
- Przestań - mruknęłaś zażenowana. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że takie słowa z jego ust były dla ciebie święte.
- Chyba muszę iść odrobić lekcje... - wydukałaś.
Jeśli ma zamiar ci tak słodzić nawet dla żartu, to nie wiesz jak z nim wytrzymasz w jednym pokoju. Zatrzymał cię jednak przy drzwiach.
- Słyszałem, że nie dajesz sobie rady z matematyką. Może ci pomóc? - zaoferował się.
No tak. Jego ulubionym przedmiotem szkolnym była matematyka.
- Chincha? - zaskoczył cię. - Nie masz jakiś zajęć albo występów? - wymyśliłaś, bo nie chciałaś się narzucać. - Sesja zdjęciowa czy coś...
- Ani - uśmiechnął się. - Chodź, pokaż mi czego nie rozumiesz, arasso?
Nie wiedziałaś, co zrobić. W końcu uśmiechnęłaś się nieśmiało, po czym zaczęliście naukę.
Minęło kilka miesięcy. Zaprzyjaźniłaś się z nim. Co prawda nie mieszkał już blisko ciebie, bo odkąd zespół znów rozpoczął swoją aktywność, mieszkał albo z chłopakami w centrum Seulu, albo wyjeżdżał do Chin. Wciąż jednak mieliście ze sobą kontakt.
Bardzo go polubiłaś. Może trochę nawet za bardzo. Ale przecież od samego początku był twoim numerem jeden. Niestety, podczas krótkich wizyt, musiałaś odciągać go od swojego pokoju, w obawie, że odkryje, że tak naprawdę patrzysz na niego nie jak na kolegę, ale na kogoś więcej. Nie byłaś pewna, czy spodobałoby mu się to...
- Dowiedziałam się dzisiaj od pani Kim, że Minseok jutro przyjeżdża do Korei - twoja mama podzieliła się z tobą tą nowiutka informacją, podczas obiadu. Zastygłaś z kimchi w połowie drogi do ust.
- Mwoh?! - z wrażenia prawie się poplułaś. - Czemu ja nic nie wiem? - zasmuciłaś się.
- Może chciał ci zrobić niespodziankę? - podsunęła.
- Może...
Zrobiło ci się trochę przykro... Dlaczego nic ci nie napisał? Nie zadzwonił? Nie znajdzie chociaż chwilki, by się z tobą zobaczyć? Nazajutrz nieco przybita, wracałaś ze szkoły do domu.
Gdy otworzyłaś sobie drzwi, przywitała cię cisza. Zaskoczona, rzuciłaś plecak w kąt, maszerując do swojego pokoju. W korytarzu, zatrzymałaś się jednak. Drzwi twojej sypialni były uchylone. A głosy, które słyszałaś, w stu procentach należały do twojej mamy i...Xiumina. O nie, tylko nie to...
- Nie wiedziałem, że _____ tak mnie lubi... - wymamrotał zakłopotany.
- Nic ci nie powiedziała? Wielbi cię od samego początku!
- A-ale...mówiła mi, że mnie nie zna...powiedziała, że nie ma czasu na muzykę, bo pani jej zabrania...
- To nie prawda - twoja mama właśnie nie zdawała sobie sprawy, w co cię pakuje. - Jest fanką EXO, chyba nawet jest w waszym fanklubie...
- Ja nic...nie wiedziałem...
- Niemożliwe - kobieta pokręciła głową, robiąc wielkie oczy.
Byłaś załamana. Przecież...on cię teraz znienawidzi! Okłamałaś go!
Czując się tak, jakbyś w każdej chwili miała zemdleć, weszłaś do pokoju. Dwie pary oczu skierowały się w twoją stronę, odrywając wzrok od plakatów, gadżetów czy płyt EXO, które były wszędzie. A twoja kolekcja była naprawdę ogromna...
Zrozpaczona spojrzałaś na Xiumina, który był w niemałym szoku. Nie dziwiłaś mu się, ale nie tak to wszystko miało wyglądać... Twoja rodziciela po prostu cię wsypała. Czy naprawdę nie zauważyła, że jej córka się zwyczajnie zakochała?
- Minseok...ja... - wydukałaś zażenowana.
Kobieta dojrzała rumieniec na twojej twarzy. Zrozumiała.
- Kochanie... ja nie wiedziałam...
Do oczu napłynęły ci łzy. Niewiele myśląc, wybiegłaś z pomieszczenia, a potem z mieszkania. Twoje szybkie kroki odbijały się echem po klatce schodowej. Minęłaś zaledwie kilka schodków, gdy usłyszałaś inne, również zbiegające z góry.
- _____!
Przyśpieszyłaś kroku. Nie chciałaś z nim teraz rozmawiać. Było ci wstyd. Stukot był coraz bliżej. Nie sądziłaś, że jest tak szybki. W przypływie paniki, nacisnęłaś szybciutko guzik windy. Miałaś wrażenie, że nigdy się nie otworzy, ale gdy tylko rozległ się dźwięk otwieranej windy, wskoczyłaś do niej natychmiast, desperacko wciskając pierwszy lepszy guzik.
Drzwi już się zamykały i prawie odetchnęłaś z ulgą, gdy nagle czyjaś ręka przecisnęła się przesz szparę. Chwilę później Minseok był w windzie. Z tobą. Całkiem sami... Poczułaś się jak w klatce. To koniec.
- Nie masz mi nic do powiedzenia? - zapytał cicho. W jego oczach widziałaś rozczarowanie.
- Mianhe... - spuściłaś głowę, łzy potoczyły się po twoich policzkach. To było żałosne, że musiał widzieć twoje łzy.
- Myślałem, że jesteś inna... - to był jak cios w serce. - Myślałem, że się przyjaźnimy...
- Bo jestem! - zawołałaś, zerkając na niego. - Nie chciałam ci mówić, bo bałam się, że mnie nie polubisz - wytłumaczyłaś. - Jak byś zareagował, gdybym ci powiedziała, że Was uwielbiam? Że mam waszą płytę? Że marzę o tym, by pójść na koncert? - rozpłakałaś się.
Jego twarz złagodniała.
- Uljima - poprosił. Podszedł do ciebie, ścierając twoje łzy. Serce na moment ci stanęło. - Też cię lubię - pieszczotliwie potargał cię po włosach.
Niby powinnaś się z tego cieszyć, ale ciężko ci było tłumić w sobie prawdziwe uczucia. Czy nie widział tego, jak na niego patrzysz? Jak lubiłaś przebywać blisko niego i robić razem nawet najzwyklejsze rzeczy?
- Oppa...
- Ne?
- Ale ja cię lubię tak bardziej, no wiesz... - wydukałaś, niepewna jak mu to powiedzieć.
Byłaś jeszcze młoda. Niewiele wiedziałaś o miłości, ale wiedziałaś jedno. Byłaś zakochana na zabój.
Xiumin zamrugał zaskoczony. Odsunął się odrobinkę, patrząc na ciebie zdezorientowany. Nie spodobało ci się to...
- _____ - zaśmiał się nerwowo, po czym wbił wzrok w podłogę. - Jestem od ciebie starszy... - wymamrotał speszony.
- No i co z tego...
- Mam 22 lata, a ty...16 - pokręcił głową, przygryzając wargę. - Nic z tego nie będzie...
- Wae? - jęknęłaś. Myślałaś, że chociaż czuł do ciebie coś odrobinkę, cokolwiek.
- Lubię cię, ale nie w ten sposób - szepnął. Twoje serce rozpadło się na tysiące kawałków. - Jesteś jak moja mała siostra. Gdybym był z Tobą, czułbym się, jakbym popełniał przestępstwo...
Wbiłaś wzrok w bok, nie mogąc na niego spojrzeć. Twoja twarz wręcz płonęła. I po co to wszystko? Po co w ogóle mu to mówiłaś? Dlaczego ta winda tak wolno jedzie?!
- Mianhe...
- Okej, rozumiem - ucięłaś smutno.
Winda się otworzyła. Nie obchodziło cię, na jakim piętrze się zatrzymała. Musiałaś wysiąść. Natychmiast. Ten cię nie zatrzymywał. Sam czuł się okropnie. Naprawdę dawał ci powody, byś sądziła, że lubisz go tak mocno jak ty jego?
Po tym wyznaniu wasze relacje stały się dziwne, trochę odległe. Wciąż nadal byliście przyjaciółmi. Nie mogłaś się pogodzić z tym, że byłaś dla niego "małą siostrą". Co z tego, że miałaś tylko 16 lat? Czy wiek ma naprawdę aż takie znaczenie w miłości?
Postanowiłaś udawać, że nic się nie stało. Jakby ta cała rozmowa nigdy nie miała miejsca. A wszystko po to, by się tym nie przejmował. Żebyście znów mogli spędzać czas, jak kiedyś...
Właśnie szłaś za kulisy pogratulować całemu EXO udanego występu, gdy zobaczyłaś coś, co ci się nie spodobało. Minseok rozmawiał z jakąś dziewczyną. I to z nie byle jaką. Była ładna. Ślicznie ubrana. I z pewnością była z nim blisko. Dyskutowali nad czymś zawzięcie. Postanowiłaś zaczekać, ale w końcu dałaś sobie spokój i już miałaś się odwrócić, by sobie pójść, gdy usłyszałaś znany ci głos.
- _____!
To był Xiumin. Wyglądał na szczęśliwego, że cię widzi. Ciekawe czy naprawdę tak było czy tylko udawał?
- Przyszłaś - uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłaś uśmiech nieco sztucznie.
- Nie chciałam ci przeszkadzać... - twój wzrok mimowolnie powędrował w stronę dziewczyny, która wychodziła. Chłopak pośpieszył z wyjaśnieniami.
- To moja korepetytorka z chińskiego.
- Wygląda młodo... - zauważyłaś.
- Ani - odparł. - Jest w moim wieku. I jest miła.
- Chincha? - uniosłaś brew. - A myślałam, że to ty wyglądasz staro... - dodałaś rozbawiona.
Twój humor znacznie się polepszył, widząc go uśmiechniętego i pełnego energii. Xiumin posłał ci oburzone spojrzenie, po czym szturchnął cię lekko.
- Jestem Baozi - wydął usta. - Swą młodością przebijam nawet Tao! - zachichotał.
Parsknęłaś śmiechem. Gdy się nieco uspokoiłaś, przyjrzałaś się mu. Zmarszczyłaś brwi.
- Oppa...
- Ne? Czemu tak na mnie patrzysz? - speszył się. - Mam coś na twarzy?
Pokręciłaś głową. Dawno go nie widziałaś i musiałaś przyznać, że coś się w nim zmieniło.
- Jesz coś w ogóle? - zapytałaś zmartwiona. - Trochę jakby schudłeś...
Ostatnio przeglądając jego zdjęcia, doszłaś do wniosku, że jego twarz nie jest już tak pulchna. Nie, żeby to było coś złego. Może to przez tę zmianę fryzury? Albo koloru włosów?
- _____, nie martw się o mnie - uśmiechnął się słodko. - Przecież dobrze wiesz, że lubię jeść i nawet dieta mnie przed tym nie powstrzyma - zażartował. - Po prostu ostatnio dużo ćwiczymy...
- Na pewno?
- Nie ufasz mi? - zapytał smutno.
- Ufam, ale...
- Jak mi nie wierzysz, zapytaj Krisa albo Luhana... - odwrócił się w drugą stronę, urażony.
- Minseok! - jęknęłaś, trzepiąc go w plecy. - No Minseok, no!
Obrażony Baozi, to wredny Baozi...
Wszystko wydawało się być dobrze, ale wiedziałaś, że nie jest. A gdy w centrum handlowym zobaczyłaś tę całą korepetytorkę Minseok'a, wiedziałaś jedno. Nie odpuścisz. Co z tego, że uczyła go tylko wtedy, gdy był w Korei?
Wiedziałaś, że to głupie i dziecinne, ale śledziłaś ją i jej koleżanki cały czas, gdy biegały od sklepu do sklepu. Musiałaś się upewnić.
W końcu twoja podstawowa potrzeba dała o sobie znać, więc popędziłaś do łazienki. Wyszłaś z kabiny z prędkością światła, modląc się, aby wciąż mierzyła kolejne dziesięciocentymetrowe szpilki, ale szybko wróciłaś z powrotem do kabiny, słysząc jej głos tuż za drzwiami.
Zamknęłaś się od środka i przykucnęłaś na toalecie, uważnie nadsłuchując. Sekundę później, drzwi otworzyły się z hukiem.
- Mam już dosyć tych zakupów, nic sensownego tutaj nie mają - to była ona.
Skrzywiłaś się na dźwięk jej głosu. Był irytujący! Czy Minseok'owi to nie przeszkadzało? Żadna kabina nie została otwarta, więc pewnie przyszły tu w jednym celu: by poprawić makijaż.
- I jak tam lekcje z tym grubasem? - zagadała jedna.
Wstrzymałaś oddech, zaciskając pięści. Spokojnie, może to nie o niego chodziło...
- Minseok?
- Nieee, ten z tego popularnego zespołu. Oj nie udawaj, przecież wiesz o kim mówię!
- Xiumin? - czy to była drwina w jej głosie? - To jedna i ta sama osoba...
- Ahaaa.
- Wiecie co? On jest taki tępy - odparła, a ty zagotowałaś się ze wściekłości. - Ja rozumiem, że chiński nie jest łatwym językiem, ale po pięciu lekcjach, chyba już powinien coś umieć...
- Myślałam, że nie chodziło ci o coś innego, a nie o naukę...
- Oczywiście - zaśmiała się. - Jest słodki, ale strasznie naiwny - dodała, a ty zamarłaś. Do czego ona zmierzała? - Nie obchodzi mnie. Mam tylko nadzieję, że dzięki niemu zabłysnę, a dziennikarze zainteresują się MNĄ, skoro udzielam mu korepetycji...
Wszystkie dziewczyny się roześmiały, po czym opuściły łazienkę. A ty? Nie mogłaś w to uwierzyć. Nie spodziewałaś się takiego obrotu spraw. Minseok ją lubił, a ona chce mu wbić nóż w plecy... Co powinnaś zrobić?
Nie śledziłaś jej dłużej. Nie miałaś takiej potrzeby. Zaraz po powrocie do domu, zamknęłaś się w swoim pokoju, wykręcając numer do chłopaka. Był teraz w Chinach, ale gdy wróci, z pewnością znów zaczną się uczyć...
Ręce ci drżały, gdy się z nim połączyłaś. W swojej głowie niczym echo odbijały się jego słowa, które kiedyś ci powiedział: "Nawet nie wiesz ile ludzi chce się ze mną przyjaźnić, bo jestem znany"...
- Yoboseyo? - był zmęczony. Słyszałaś to.
- Oppa!
- _____? Co się stało? - momentalnie się ożywił.
Przygryzłaś wargę, nie pewna jak mu to powiedzieć. Zaczynałaś żałować, że w ogóle do niego zadzwoniłaś To chyba nie była rozmowa na telefon...
- _____? Jesteś tam? - dopytywał zaniepokojony.
- J-jestem... - wydukałaś cicho. - Muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego?
Westchnęłaś ciężko. Raz kozie śmierć...
- Spotkałam w centrum handlowym twoją nauczycielkę chińskiego...
Opowiedziałaś mu wszystko. O tym jak go obraziła, jak się z niego śmiały... Ciężko ci było o tym mówić, bo to było okropne, co one mówiły. Chciałaś jednak, by wiedział jaka jest...fałszywa.
- To niemożliwe - usłyszałaś jego niedowierzający głos. - Ona taka nie jest!
- Przecież bym cię nie okłamała - odparłaś, chcąc go przekonać. - Słyszałam to na własne uszy!
- _____, daj spokój - był zły.
- Oppa, dlaczego mi nie wierzysz?! - byłaś bliska płaczu. Przecież mówiłaś szczerą prawdę!
Przez dłuższą chwilę, Minseok się nie odzywał.
- Nie traktuj jej tak, tylko dlatego, że jesteś zazdrosna - wypalił.
- Mwoh? - zawołałaś.
- Przykro mi, że nie mogę ci dać tego, czego szukasz - jego głos był coraz cichszy.
Wiedziałaś, że takie wyznanie kosztowało go sporo wysiłku, bo nigdy więcej od pamiętnego momentu w windzie, nie poruszaliście tego tematu.
- Nie jestem dla ciebie - te słowa raniły cię cholernie mocno. - Poszukaj sobie kogoś w twoim wieku... arraso?
- Nie chcę! - łzy popłynęły z twoich oczu.
Czy on nie rozumiał, że teraz nie obchodził cię fakt, że nic do ciebie nie czuje? Dla ciebie najważniejsze było to, żeby nikt go nie skrzywdził. Dlaczego nie chciał ci uwierzyć?!
- _____ - poprosił cicho.
- Ona cię wykorzysta, uwierz mi.
- Nie sądzę.
Uderzyłaś się dłonią w czoło. Jaki on jest uparty!
- Oppa, jebal...
- Muszę kończyć. Ucz się pilnie - dźwięk zakończonej rozmowy zabrzmiał upiornie.
Co jeszcze mogłaś zrobić? Chyba nic...
Byłaś w dołku. Nie rozmawiałaś już z nim od miesiąca. Czasem dzwonił do ciebie, ale nie chciałaś z nim rozmawiać. Twoja mama nie wiedziała dlaczego, ale nie wtrącała się. Mogła jedynie "spowiadać" mu się, gdy pytał, co u ciebie.
Najgorsze jednak były wizyty jego matki. Za każdym razem chciała wyciągnąć z ciebie, o co się pokłóciliście. Uważała, że zły humor jej syna był twoją winą. Poniekąd to była prawda...
Opuściłaś się w nauce, nie wychodziłaś ze znajomymi, mało jadłaś. Strasznie ci go brakowało. Niemożliwość usłyszenia jego głosu ani jego samego było dla ciebie jakby karą...
PUK, PUK.
- Xiumin prosi, żebyś się odezwała - poprosiła mama. - Napisz do niego wiadomość, wyślij e-maila, arraso? - nie trudno było ci zgadnąć, że przed chwilką dzwonił.
- Okej.
Drzwi się zamknęły, a wtedy chwyciłaś za komórkę. Chce wiadomości, proszę bardzo. Wystukałaś szybko kilka słów, czując, że zaraz się rozpłaczesz. I też tak się stało.
- "Życzę Wam szczęścia" - przeczytałaś na głos i kliknęłaś "wyślij".
Wtuliłaś się w poduszkę, wspominając stare czasy. Tak bardzo tęskniłaś za zwykłym słuchaniem ballad razem z nim. Tęskniłaś też za wspólnym gotowaniem spaghetti, w którym był tak dobry. Brakowało ci wspólnych wypadów do jego ulubionej knajpki czy zwykłego oglądania telewizji. A ile było śmiechu gdy nieudolnie próbował cię nauczyć kilka zdań w języku chińskim! Albo, gdy wygłupiał się, naśladując Tao, który ćwiczył Wushu!
Westchnęłaś ciężko, bojąc się, że już nigdy nie zrobisz tych wszystkich rzeczy. Razem z nim.
Nazajutrz przeklinałaś wszystkich i jego samego. To wina tej głupiej wiadomości, którą mu wysłałaś. Na pewno! Całą noc śnił ci się Minseok i ta głupia idiotka, a gdy rano się przebudziłaś miałaś 38 stopni gorączki. Cudownie...
Twoja mama musiała iść do pracy, więc zostałaś sama. I dobrze. Nikogo nie chciałaś teraz widzieć. Było ci zimno, oczy cię bolały. Poza tym, nie chciałaś, by ktoś patrzył na ciebie w takim stanie...
Dzień dłużył ci się niemiłosiernie. Po kilku godzinach, usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. To pewnie mama. Tylko dlaczego nie słychać stukotu jej obcasów?
Przestraszyłaś się. Skuliłaś się w kłębek, uważnie nadsłuchując. Nie miałaś siły wyjść z łóżka, a nawet gdyby, to po prostu byś się bała. Kroki były coraz bliżej. Obcy był pod twoim pokojem. Nacisnął klamkę...
Pisnęłaś zduszonym głosem, zakopując się w kolorowej pościeli. Bałaś się. Tak cholernie się bałaś, że mimowolnie łzy napłynęły ci do oczu. Słyszałaś skrzypienie podłogi, tuż obok łóżka, a potem...materac ugiął się odrobinę pod czyimś ciężarem. Już po tobie...
- _____, żyjesz?
Słysząc znajomy głos, zamarłaś. Serce zabiło ci szybciej. Przecież to niemożliwe...
Ściągnęłaś kołdrę z twarzy, spoglądając na Minseoka, jakbyś zobaczyła go po raz pierwszy w życiu. Skąd on się tu wziął?
- Co tu robisz? - wymamrotałaś wciąż w gorączce. To nie były omamy, prawda?
Ten nie odpowiedział na twoje pytanie. Przyjrzał ci się zatroskany.
- Jak ty wyglądasz... - westchnął, odgarniając ci włosy z przepoconego czoła.
Przez jego dotyk zrobiło ci się jeszcze bardziej gorąco - o ile to możliwe. Cieszyłaś się, że cię odwiedził, jednak wciąż miałaś mu za złe to, że ci nie uwierzył.
- Idź sobie - mruknęłaś, po czym przekręciłaś się na bok, tyłem do niego. - Nie potrzebuję twojej litości - burknęłaś.
- _____! - jęknął. Gdy mu nie odpowiedziałaś, wdrapał się na łóżko obok ciebie.
- Kto ci pozwolił? Wypad z mojego łóżka - zagroziłaś.
- Nie bądź jak Luhan - odparł.
Nastała cisza. Zastanawiałaś się, kiedy sobie pójdzie. Ale Xiumin najwyraźniej nie zamierzał nigdzie iść.
- Mianhe - szepnął. - Miałaś rację. Chodziło jej tylko o sławę - wyznał. - Próbowałaś mnie przekonać, a ja ci nie uwierzyłem, przepraszam - dodał skruszony.
Było ci smutno z tego powodu, bo wiedziałaś, że tak to się skończy. Co mogłaś mu powiedzieć? Milczałaś.
- _____! - chłopak wydął usta, stukając palcem po twoim ramieniu. - Powiedz coś... Martwię się...
Odwróciłaś się nagle w jego stronę, co go zaskoczyło.
- Teraz jak jestem chora, to się o mnie martwisz... - wytknęłaś mu.
- To nie prawda! - zaprzeczył szybko. - Zawsze się martwiłem...
- Taaa, jasne...
- Martwiłem się o twoje stopnie w szkole, o to czy zjadłaś coś pożywnego... Czy się nie przeziębiłaś albo nie rozchorowałaś od naszego spaghetti...
Zaśmiałaś się cicho. Xiumin widząc, że poprawia ci humor tymi słowami, ciągnął dalej:
- Martwiłem się czy aby dostałaś moją wiadomość, czy nie rozsypałaś znów zakupów przed klatką schodową...
Uśmiechnęłaś się, wspominając wasze pierwsze spotkanie.
- Przestań, to było żenujące - burknęłaś w poduszkę.
- Chyba zabawne! - zachichotał uroczo.
Nie wytrzymałaś. Trzepnęłaś go w ramię, udając urażoną.
- A tak na serio...to po co przyszedłeś? - zapytałaś sennie.
Powieki miałaś strasznie ciężkie i czułaś, że zaraz zaśniesz. Xiumin spojrzał na ciebie z czułością.
- Żeby się Tobą zaopiekować - powiedział całkiem poważnie. Dotknął dłonią twojego czoła. Wzdrygnął się. - Aigoo, jesteś rozpalona! Wzięłaś leki? - zapytał szybko.
- Ne...Oppa?
- Tak?
- Nie musisz tego robić.
- Ale chcę - upierał się. Przybliżył się do ciebie bardziej tak, że teraz twoja głowa spoczywała w zagłębieniu jego szyi. Była gorąca.
- Wae? - nie rozumiałaś.
- Bo mi na Tobie zależy - szepnął cicho. Twoje oczy rozszerzyły się nieco. Nie znałaś go od tej strony...
- A-ale powiedziałeś...że...że..to zbyt duża różnica w-wieku - wyjąkałaś zszokowana.
Czy on aby na pewno zdawał sobie sprawę z tego, co właśnie powiedział?
- No i co z tego - poczułaś, że się uśmiecha. - Traktowałem cię jak siostrę, ale patrzyłem jak na dziewczynę - mruknął. - Tęskniłem za Tobą.
Gdybyś była zdrowa jak ryba, zaczęłabyś chyba skakać po łóżku z radości.
- Co to znaczy? - bałaś się, że tylko żartował, albo że źle usłyszałaś.
- To znaczy, że proszę cię o trochę czasu - przytulił cię delikatnie. - A wtedy na pewno będę mógł odwzajemnić twoje uczucie - mówiąc to, złożył motyli pocałunek na twojej skroni. - Poza tym...
- Poza tym co?
- Nie chcę iść do więzienia... - w jego głosie słyszałaś rozbawienie. - Co się stanie z EXO?
- Oppa! - zaśmiałaś się, po czym zamknęłaś oczy.
- Żartowałem!
- Wiem - mruknęłaś. - Jak się obudzę...to będziesz tu jeszcze? - zapytałaś z nadzieją.
- Tak myślę...
- To będziesz czy nie? - zdenerwowałaś się.
- Będę - pogładził cię po włosach.
- Obiecujesz?
- Obiecuję - zapewnił, uśmiechając się szeroko.
Już miałaś zasnąć w jego ramionach, gdy nagle wypalił:
- _____? Gdzie są NASZE plakaty?!
Ups. Ostatnio byłaś tak na niego wściekła, że zerwałaś je wszystkie i wywaliłaś do kosza. Zastąpiłaś ich plakatami NU'EST, Teen Top czy B.A.P.
- Mianhe...nie gniewaj się...
Chłopak dobrze wiedział, dlaczego on i jego przyjaciele wylądowali w koszu. Nie miał ci tego za złe.
- Wybaczone - wyszczerzył się. - A teraz śpij.
Nie musiał ci tego powtarzać dwa razy. Zasnęłaś z uśmiechem na ustach, nie przejmując się, co będzie jutro. Ważne teraz było to, że Xiumin będzie twój.
I nawet jakaś głupia różnica wieku ci go nie zabierze.
Żeluś - drugi scenariusz dla ciebie :) Trochę się rozpisałam o.O Bez kitu, to chyba najdłuższy scenariusz xD
Tęskniłam za pisaniem i za Wami wszystkimi, więc mam nadzieję, że uda mi się wstawiać scenariusze częściej :)
Kolejka zostanie otwarta w następnej notce. Potrzymam Was trochę, hi hi ;]
Omoo słodkie ~~*.*
OdpowiedzUsuńJakie słodkie ^^ JEŻUNIU! Ach ta mama, wszystkie robią siarę i to jeszcze przy chłopakach. Świetny, świetny, świetny! Ojejejej! Tak mi się podoba, że ojejej! XD.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego scenariusza (i to z wielu powodów)
Pozdrawiam
A.
Nominuję Cię do Liebster Award, więcej na http://zero-strachu.blogspot.com/2013/05/liebster-award.html :)
Usuńzajebisty;D oby takich wiecej i dobrze ze dlugi bo fajnie sie czyta ^^
OdpowiedzUsuńOMO OMO OMO OMO OMO! Geniusz! Nie wiem co powiedzieć, jestem zauroczona tym scenariuszem :D Zdziwiło mnie trochę te 48 stopni gorączki O___o Ogółem wyszło smutno, zabawnie i słodko ^_^ Czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńHWAITING!
Miało być 38 xD
UsuńDzięki :* Już zmieniłam ;)
Chyba napisałaś źle jak by miała 48 stopni gorączki to już by nie żyła ;) Chyba o 38 ci chodziło :D A co do scenariusza jest świetny jak zwykle :3
OdpowiedzUsuńWoow niezła gorączka 48 stopni xD
OdpowiedzUsuńEh scenariusz straszny, ponieważ tak bardzo grał na moich emocjach ^.^ Nie spodziewałam się tego xd Ale no... no nie wiem co powiedziec. Weny ci życzę ;)
Omg <3 Poczułam się jakbym czytała pamiętnik.... jakbym to przeżyła.... jakbym serio znała Xiu !!! Cudowny scenariusz... wiedz, że jak otworzysz kolejkę znów złoże zamówienia :P
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej i dziękuję za ten scenariusz <3
Cuuudee. :D
OdpowiedzUsuńSuper scenariusz, jak zawsze zresztą ;D
OdpowiedzUsuńAlicja w Krainie Czarów ma rację, mamy jak mamy, siara musi być xD
Tekst Xiumin'a ''Gdzie są NASZE plakaty ? '' xD
Omnomnl jakie słodzoachne *-*. Sjjdisnsjsjsjs ♥. Kochamkochamlocham ! Ahhh polubiłam bardziej XiuMina xd.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ! :)
Hwaiting~!
OMO, uwielbiam Twoje scenariusze ! *__* Nie lubię EXO, ale czytając to czułam, jakbym znała Xiumina od lat. Mam dreszcze na całym ciele i nie mogę się uspokoić xD Dziewczyno, co Ty ze mną robisz < 33
OdpowiedzUsuńKochamkocham ♥. Nie wiem czemu ale wczoraj mój komentarz się nie dodał o.o
OdpowiedzUsuńNo nic w takim razie jeszcze raz xd: dkdbdjsjndjsjsjs *-* jaki cudny scenariusz ♡. Polubiłam dzięki niemu bardziej XiuMina :D
Czekam ba więcej ^^
Hwaiting~!
Bardzo podobają mi się wszystkie twoje scenariusze, a ten już w szczególności <3 Jest smutny oraz słodki zarazem i bardzo przyjemnie się go czyta. Poza tym Xiumin jest taki uroczy <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny scenariusz ;)
OMG *_* Wciągnęłam się na maxa @_@ Mimo iż Xiumin nie jest moim biasem ten scenariusz zyskał dość wysokie miejsce w moim rankingu ulubionych scenariuszy. Już się nie mogę doczekać kolejnego *_*
OdpowiedzUsuńAch. Przesłodkie! I tyle kochanego Xiumina! Cieszę się, że w końcu do nas wróciłaś. Stęskniłam się już za Tobą i Twoimi scenariuszami!
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszym pisaniu!
No i znowu nominuję cię do The Versatile Blogger ;*
OdpowiedzUsuńhttp://shining-lovee.blogspot.com/2013/05/the-versatile-blogger-2.html
Zostałaś nominowana : http://our-korean-dreams.blogspot.com/2013/05/alfabet-tag.html
OdpowiedzUsuńCóż za uroczość!~ Takie to piękne i słodkie!~ <3
OdpowiedzUsuńAz teraz żałuję, że nie jestem młodsza no! Wtedy bardziej bym się wczuła w scenariusz ;c ;p
Czemu tylko takie sytuacje nie zdarzają się w prawdziwym życiu? ;c
Nie mogę się już doczekać kolejnego ff~ I tym bardziej otwarcia listy z zapisami!
Życzę weny!
Hwaiting~
Jakie słodkie ... Tak mnie serducho bolało jak nie uwierzył i jak odrzucił wyznanie.. Potem szok bo ja wczoraj też miałam tyle gorączki i rozczarowanie bo do mnie nie przyszedł ani Xiumin ani mój ulubieniec. A na koniec wielka radość i śmiech xDD
OdpowiedzUsuńWeny życzę, czekam na kolejny scenariusz i pozdrawiam ^^
Omomo *_____* Jakie słodkie <3333
OdpowiedzUsuńPo prostu cuuuudooo ♥
Kocham *____*
Hwaiting! Weny i pozdrawiam cieplutko :*
Uroczy scenariusz. *-* Xiumin jest wyjątkowo słodki, chociaż na początku byłam na niego zła, że odrzucił wyznanie i nie uwierzył.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko dobrze się skończyło.
Kolejne Twoje dzieło wskakuje na półkę moich ulubionych. c:
Nominuję Cię do Versatile Award (po szczegóły zapraszam na: http://zero-strachu.blogspot.com/2013/05/zostaam-nominowana-przez-ize-zelus.html)
OdpowiedzUsuńNominuję cię do Liebster Award ;*
OdpowiedzUsuńhttp://shining-lovee.blogspot.com/2013/05/liebster-award.html
Nominuję Cię do Liebster Award, więcej szczegółów: http://zero-strachu.blogspot.com/2013/05/liebster-award_25.html xD
OdpowiedzUsuńCzytając ten scenariusz tak się rozpłynęłam, że po raz pierwszy odkąd czytam Twojego bloga postanowiłam się wypowiedzieć.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że krzyczałam na Xiumina, że jest niemądry, bo przecież się tylko główna bohaterka o niego troszczy.
Moją wadą jest to, że nie potrafię wyobrazić sobie siebie w tej głównej roli, pod tym względem nawalam czytając. Zawsze wstawiam jakieś inne imię. No ale nie o mnie.
Bardzo podoba mi się Twój styl pisania i czekam na nowe scenariusze
Pozdrawiam serdecznie !
Cudowne, totalnie odplynelam czytając ten scenariusz.! Uwielbiam tego bloga... Zawsze mogę sobie skrycie pomarzyć i oderwać się od szarej codzienności <3 dzięki za tak wspaniale scenariusze. Wszystkie są nieziemskie ;* Pozdrawiam cieplutko ^.^
OdpowiedzUsuń