- ______! Pośpiesz się, bo się spóźnimy! - usłyszałaś głos swojej przyjaciółki.
- Nie chcę tam iść... - jęknęłaś tylko, gapiąc się w telewizor i podjadając czipsy.
Dziś był fansign jej ukochanego zespołu Super Junior, na którym musiała koniecznie być. I niestety ty również - oczywiście wbrew swojej woli. Nie, żebyś ich nie lubiła. Po prostu nie byłaś ich fanką. Lubisz posłuchać czasem ich piosenek, ale nic poza tym.
- Dziś są moje urodziny - usłyszałaś. - Obiecałaś! - klnąc pod nosem za swoje głupie obiecanki, mozolnie zeszłaś z kanapy i poszłaś się przygotować.
Stałaś w tłumie rozkrzyczanych fanek, który liczył przeważnie nastolatki i kobiety w młodym wieku. Głowa bolała cię już niesamowicie, choć nie minęło jeszcze nawet 5 minut.
- Coś długo ich nie ma - zauważyłaś, próbując przekrzyczeć pozostałe wrzaski.
- Zaraz będą! - przyjaciółka nie kryła ekscytacji.
- Może zapomnieli? - zapytałaś z nadzieją.
Dziewczyna posłała ci głupie spojrzenie, więc nic więcej już nie powiedziałaś.
Spoglądałaś na długi stół, który stał pusty. Teraz nie szło tutaj wytrzymać, a co będzie, gdy...
- EUNHYUK-OPPA!
- OMG, OMG!
- ONI SĄ TACY PRZYSTOJNI!
Zespół pojawił się na "scenie", a wtedy krzyki stały się jeszcze głośniejsze. Rozejrzałaś się dookoła. Chyba jako jedyna stałaś z założonymi rękoma, nie okazując jakiejkolwiek oznaki szczęścia. Fakt, to było ciekawe doświadczenie widząc prawdziwy zespół na własne oczy, ale w porównaniu do pozostałych okazywałaś spokój, co z drugiej strony było dla innych nie do przyjęcia. No bo przecież to Super Junior! Jak ich można nie kochać?