.

.
Pierwszy polski blog z k-popowymi scenariuszami.
Wszystkie scenariusze są mojego autorstwa! Kopiowanie i rozpowszechnianie - zabronione!

10 lutego 2013

BEAST - Gdy zostanie tatą (Yoseob) część 2


          Od pamiętnego wyznania Yoseoba minął już miesiąc. Obserwowałaś go uważnie przez ten cały czas i musiałaś przyznać, że nieco się zmienił... Oczywiście w pozytywnym, a nie negatywnym znaczeniu. Wydoroślał.
          Dbał o ciebie o każdej porze dnia i nocy. Wypytywał i spełniał każdą twoją zachciankę. Wydawałoby się to być całkiem miłe, ale po jakimś czasie zaczęło cię to irytować. Czułaś się, jakby był twoją matką, a nie chłopakiem i ojcem waszego przyszłego dziecka.
- Yoseob!
Usłyszałaś szybkie kroki i po chwili już był przy tobie.
-  Co się stało, Kazumi? Potrzebujesz czegoś? - zapytał przejęty.
Uśmiechnęłaś się lekko, kręcąc głową. Chwyciłaś go za dłoń i pociągnęłaś w dół, by usiadł na kanapie obok ciebie. Spojrzał na ciebie zdezorientowany.
- Wszystko w porządku?
- Tak. Chcę tylko, żebyś posiedział razem ze mną - powiedziałaś szczerze. - Nie przemęczaj się Yoseob.
Zaśmiał się cicho, czule głaskając cię po dłoni.
- To nic - zapewnił. - Robię to dla ciebie. Dla Was - posłał ci jeden ze swoich słodkich uśmiechów.
- Wiem - odwzajemniłaś jego uśmiech, jednak szybko spoważniałaś. Nie chciałaś psuć tej pięknej chwili, ale musiałaś mu coś powiedzieć. Spojrzałaś na niego. - Nie musisz tego udowadniać 24 godziny na dobę. Widzę jak się starasz, ale...
 - Obiecałem i dotrzymam słowa - powiedział całkiem poważnie.
- Wiem, ale...
- Jesteś moją dziewczyną...
- Tak, ale...
Zamknął ci usta czułym pocałunkiem. Uznałaś, że rozmowa może zaczekać. Przymknęłaś oczy i poddałaś się tej chwili. Odwzajemniłaś pocałunek, czując jak chwyta twoją twarz w swoje dłonie. Wiedziałaś, że się uśmiecha, więc gdy tylko oderwał się od ciebie, zachichotałaś cicho. Ten tylko położył ci palec na ustach.

- Posłuchasz mnie teraz? - zapytał rozbawiony.
Pokiwałaś głową radośnie. Zrobiłaś dłonią ruch, jakby zamykając swoją buzię na niewidzialną kłódkę.
- Pewnie myślisz, że mam wyrzuty sumienia, po tym wszystkim, co zrobiłem - zaczął, a ty zauważyłaś smutek na jego twarzy. Chciałaś mu przerwać, ale Yoseob posłał ci wzrok, przypominający coś jak: "Obiecałaś milczeć", więc odpuściłaś. - Przyznaję, że mam, ale nie obiecałem ci, że więcej cię nie skrzywdzę, tylko dlatego, by dla świętego spokoju zaopiekować się dzieckiem. Obiecałem ci to, bo zależy mi na tobie i nie chcę cię stracić, rozumiesz?
Czułaś, że jeszcze chwila, a oczy zajdą ci łzami. Wiedziałaś o tym dobrze, ale słysząc to z jego ust, wzruszyło cię to.
 - Yoseob...
Skutecznie uciszył cię kolejnym pocałunkiem. Zaczynało ci się to podobać. Przytuliłaś się do niego, czując delikatny zapach jego perfum.
- Wiesz...wiesz, że to nie będzie dla nas łatwe, prawda? - zapytałaś go, myśląc jak to wszytko będzie wyglądać za kilka miesięcy. Czy nadal będzie tak jak teraz?
- Wiem - pocieszył cię, wtulając swoją twarz w twoje miękkie włosy. - Ale poradzimy sobie. Nie jesteśmy sami - uśmiechnął się lekko.
          Wiedzieliście, że możecie liczyć na pomoc innych. Wasi rodzice już o wszystkim wiedzieli, reszta zespołu i menadżer też. Wytwórnia tak samo. Po długich rozmowach uznaliście, że powinniście być szczerzy w tej sprawie, by uniknąć kłótni i niepotrzebnych sporów. Nie chciałaś, by Yoseob miał problemy w pracy. Musieliście jednak spełnić jeden warunek - musieliście ukryć wszystko przed fanami i dziennikarzami. Inaczej Yoseob miałby wielki problem. Chcąc nie chcąc, musieliście się zgodzić. W duszy wiedziałaś, że to najlepsze wyjście z tej sytuacji. Nie mogłaś dopuścić, by Yoseob miał złą opinię wśród fanek lub co gorsza, wyrzucono go z zespołu. Nie mogłaś mu tego zrobić.
          Kilka tygodni później zadzwonił do ciebie. Akurat weszłaś do mieszkania, ściągając buty. Uśmiechnęłaś się szeroko widząc na wyświetlaczu telefonu wesoło podskakującą twarz swojego chłopaka. Szybko odebrałaś połączenie.
- Yoboseyo?
- Jak ma się moja kochana, słodka dziewczyna? - zanucił ślicznie. 
Parsknęłaś śmiechem. Tak bardzo chciałaś go w tej chwili zobaczyć... 
- Oppa - zaczęłaś przymilnie. - Nie zgadniesz, skąd wracam... 
Usłyszałaś dziwną ciszę, a potem jego wdech, jakby nagle się zakrztusił. A potem...
- Byłaś już u lekarza?! Naprawdę? I co, i co?! To chłopiec czy dziewczynka?!
- Oppa! - próbowałaś go przekrzyczeć.
- To na pewno dziewczynka! Tak jak ci mówiłem! Na 100%! - mówił przejęty. Naprawdę chciałabyś zobaczyć jego minę...
- Yah! Yang Yoseob! 
- Kazumi?   
- Uspokój się! - zaśmiałaś się. - Powiem ci, gdy się spotkamy...
- Aniyo! - oburzył się. - Teraz! Powiedz mi teraz! Nie mogę żyć w niepewności!
Westchnęłaś rozbawiona jego zachowaniem. Cały Yoseob! Odchrząknęłaś nieco, wciąż podekscytowana, że to on będzie pierwszą osobą, która pozna płeć dziecka.
- To dziewczynka.
Usłyszałaś wielki ryk radości po drugiej stronie. Aż nie mogłaś uwierzyć, że to był krzyk Yoseoba, ale najwyraźniej szczęście spowodowało, że jego struny głosowe zareagowały inaczej niż zwykle.
- Chłopaki, będę mieć córkę! Córeczkę! - darł się ciągle, a ty myślałaś, że popłaczesz się ze śmiechu. - Hyung, to dziewczynka! Wiedziałem, po prostu wiedziałem!
- Gdzie ty jesteś? - zapytałaś wciąż ucieszona jego reakcją.
- W wytwórni. Na treningu. Ćwiczymy. Choreografię - wyrzucał z siebie pojedyncze słowa, zmęczony, ale usatysfakcjonowany twoją odpowiedzią. 
- Nie myślałam, że chciałeś mieć córkę...wydawało mi się, że wolisz synka...
- Żartujesz? - zawołał. - Nawet nie wiesz, jak się cieszę! Kocham cię, kocham Lauren...
- Lauren? - przerwałaś mu nagle.
- Eeee...No, ten tego... Podoba mi się te imię, więc myślę, że...no może...
- Podoba mi się - odparłaś bez namysłu. - Śliczne imię - wyobraziłaś sobie, jak wołasz ją po imieniu, a Yoseob trzyma małą Lauren w ramionach...
Po drugiej stronie usłyszałaś huk. Rozległy się śmiechy.
- Co się stało? - zapytałaś przestraszona.
- Yoseob chyba dostał zawału...
- CO?!
- Bez paniki Kazumi! - uspokoił cię któryś z członków zespołu. - Dostał chyba jakiegoś...eeee...szoku poporodowego...nie! To znaczy szoku... Och, po prostu padł na materac i leży jak długi, uśmiechając się jak idiota.
Zachowanie twojego chłopaka przekonywało cię coraz bardziej, że będziecie szczęśliwi.
          Mijały kolejne miesiące. Czy tylko ty miałaś dziwne wrażenie, że działo się coś niedobrego? Widywałaś się z Yoseobem coraz mniej, unikał twoich telefonów i spotkań. Nie miał dla ciebie czasu. Dobijało cię to. Jednak niedługo wszystko miało się wyjaśnić.
          Obudził cię znajomy zapach kawy. Uchyliłaś lekko powieki, ale obok ciebie nikogo nie było. Zauważyłaś tylko, że ktoś okrył cię czerwonym, puchatym kocem. Zerknęłaś na zegarek. Chyba pobiłaś swój życiowy rekord - wybiło południe. Wstałaś z łóżka i wciąż nim owinięta, ruszyłaś do kuchni. Nie zastałaś w niej nikogo, ale za to była w niej świeżo zaparzona kawa, która stała na kuchennym blacie. Niewiele myśląc usiadłaś na blacie, chwytając gorący kubek w dłonie. Podmuchałaś ją raz czy dwa, gdy usłyszałaś cichy odgłos stóp. Podniosłaś głowę. Serce zabiło ci mocniej.
- Jesteś - powiedziałaś obojętnie.
 Yoseob podszedł bliżej ciebie, przygryzając wargę. Na sobie miał szary sweter, spod którego wystawał kołnierzyk białej koszuli. Najśmieszniejsze było to, że miał na sobie również spodnie od piżamy. Zmarszczyłaś brwi.
- Jak tu wszedłeś?
- Dałaś mi kod, zapomniałaś? - uśmiechnął nieśmiało.
- Zapomniałam... - westchnęłaś, jeszcze nie całkiem rozbudzona. Odłożyłaś kawę na bok, by przetrzeć zaspane oczy.
- Mianhe, jeśli czułaś się zaniedbana przeze mnie - zaczął. - Ale robiłem to, bo potrzebowałem na coś czasu i nie chciałem, byś się o tym dowiedziała - odparł tajemniczo. Zaintrygowało cię to. Zmrużyłaś oczy.
- Co ty kombinujesz?
Zaśmiał cię. Zainteresowało cię to jeszcze bardziej.
- Pokażę ci - wyszczerzył zęby. - Ale może najpierw dasz mi  buzi na dzień dobry? - zaproponował. 
Zanim się zorientowałaś, znalazł się pomiędzy twoimi nogami, obejmując cię. Niewiele myśląc, zachichotałaś i nałożyłaś na was oboje czerwony koc. Pocałowałaś go przelotnie w usta, ale dla niego to było wciąż za mało. Delikatnie podwinął twoją koszulkę, składając na niewielkim wybrzuszeniu motyli pocałunek. 
 Nie wytrzymaliście jednak pod kocem zbyt długo.
- Dobra Kazumi - zażartował, po czym pocałował cię w policzek. - A teraz chodź! - chwycił cię za rękę.
- A kawa?
- Nie ucieknie!
          Nigdy nie spodziewałaś się, że Yang Yoseob kupi motocykl! Myślałaś, że padniesz na chodnik, gdy pokazał ci, co zajmowało mu tyle czasu. Naprawdę? Nie to, żeby to było złe. Zawsze chciałaś się takim przejechać. Yoseob jakby czytał ci w myślach...
Po chwili oboje pędziliście ulicami Seulu niczym kometa. Chłopak był wyraźnie uradowany tym, że byłaś z niego dumna i zadowolona. Musiałaś przyznać, że jeździł naprawdę dobrze! Widać dużo się uczył, żeby teraz ci to pokazać. Spędziliście w trasie kilka godzin. Tak, twój Yoseob był dobry w te klocki...
          Zaczynało się ściemniać, a ty nagle pomyślałaś, że życie jest naprawdę piękne. Tysiące świateł dookoła, ryk silnika, chłodny wiatr we włosach - to wszystko powodowało, że czułaś się niesamowicie. Do tego tym cackiem jechałaś z najlepszą i najukochańszą osobą pod słońcem. Czego można chcieć więcej?
- Yoseob, zwolnij! - zapiszczałaś, obejmując go mocno.
Szczerze? To wątpiłaś, że cię usłyszy przez ten cały kask. Miałaś wrażenie, że przyśpieszył. Jechaliście teraz tak szybko jak te wszystkie samochody rajdowe w telewizji! Poczułaś ten znany zastrzyk adrenaliny, ale i obawę.
- Yah, Yoseob! Zwolnij! - próbowałaś przekrzyczeć samą siebie.
Usłyszałaś jego przytłumiony śmiech.
- Pabo - uśmiechnęłaś się pod nosem.
Było już całkiem ciemno, gdy dojechaliście do domu. Zsiadłaś z motocyklu sama, bez jego pomocy. Udałaś obrażoną.
- Oj, Kazumi nie denerwuj się! Chciałem tylko wypróbować - tłumaczył się.
- Jechaliśmy chyba ze 140 kilometrów na godzinę!
- Ale fajnie było, co? - puścił ci oko, a ty się poddałaś. Parsknęłaś śmiechem. - Pomyślałem o tobie i o Lauren, więc...
Nim skończył, rzuciłaś mu się w ramiona. Był taki kochany. Ciągle myślał o tobie i waszym dziecku. Chyba nie każda dziewczyna ma takie szczęście jak ty...
 Dotknęłaś jego dłoni, ściskając ją mocno. Odwzajemnił ten gest. Jedna z ulicznych lamp nagle zgasła, zostawiając was w chłodnym mroku. Po omacku odnalazłaś jego usta. Pocałowałaś go z uczuciem, zaciskając dłonie na jego skórzanej kurtce.
- Zostań dziś ze mną - szepnęłaś mu cicho do ucha.
W odpowiedzi przyciągnął cię do siebie gwałtownie i namiętnie pocałował.
          Kilka dni przed wyznaczonym terminem, nie czułaś się najlepiej. Yoseob był strasznie zajęty, ale wtedy zawsze znalazłaś oparcie w rodzinie. I tak dużo razy odciągałaś go od pracy, z powodu "fałszywych" alarmów, w których to wydawało ci się, że rodzisz, bo bóle były tak silne. Niestety, zanim dojechaliście do szpitala, wszystko było porządku. Dziś wiedziałaś, że tak nie będzie. Czułaś to. 10 stycznie będzie tym dniem.
          Właśnie przeglądałaś się w lustrze, gładząc swój spory brzuch, w którym była wasza Lauren. Kochałaś ją. Chociaż nie widziałaś jej jeszcze na oczy, to wiedziałaś, że będzie dla ciebie kolejną ważną osóbką w twoim życiu. Codziennie mówiłaś do niej, opowiadałaś jej o sobie i o Yoseobie. Zresztą on sam śpiewał jej piosenki, dzięki którym nie raz sama zasypiałaś. Przez ani jedną chwilę nie myślałaś o porodzie. Fakt, to słowo cię przerażało, ale strach zasłaniany był przez podekscytowanie i oczekiwanie na Lauren. Teraz jednak myśląc o tym, co cię czeka, spowodowało ból. Zgięłaś się w pół, zaciskając zęby.
- Tylko spokojnie, tylko spokojnie - starałaś się nie wpaść w panikę. - Omg, ja rodzę! - ostatnie słowa, wręcz wykrzyczałaś. Całe szczęście, że nie byłaś w domu sama.
Twoja komórka jak na złość się rozładowała. Zdenerwowałaś się. Oddychałaś szybko, czując, jakbyś za moment miała eksplodować. Jeszcze nigdy nie czułaś takiego bólu. Wiedziałaś jednak, że musisz być silna, zanim dotrzesz do szpitala.
- Zadzwońcie do Yoseoba, proszę - wydyszałaś, patrząc na rodziców.
Zrobili, jak kazałaś. Starałaś się oddychać w miarę spokojnie, gładząc uspokajająco swój brzuch. Lauren bardzo śpieszy się do wyjścia na świat... W innej sytuacji zaśmiałabyś się z własnego żartu, ale w tej chwili mogłaś tylko krzyczeć, żeby taksówkarz się pośpieszył, bo inaczej urodzisz w samochodzie. Podziałało, bo kilka minut później już byłaś na miejscu, siadając na wózek, zabrana przez pielęgniarkę. Żałowałaś tylko, że Yoseoba nie było przy tobie...
- Kazumi!
Obejrzałaś się z trudem do tyłu. Twój chłopak biegł przez korytarz, ślizgając się po wypolerowanej podłodze. Zasmiałaś się cicho na ten widok, czym przypłaciłaś kolejną falą bólu i skurczy.
- Jesteś - uśmiechnęłaś się słabo.
Jego uśmiech był jak znieczulenie. Chwycił twoją dłoń, gładząc ją czule.
- Wszystko będzie dobrze, jestem tutaj - zapewnił.
Był przejęty nie bardziej niż ty. Widziałaś to. No cóż... W końcu pierwszy raz jest w takiej sytuacji. Pierwszy raz oczekuje narodzin swojego pierwszego dziecka. To dla niego jak i dla ciebie zupełnie coś nowego.
- Denerwuję się... - przyznał, zagryzając wargę.
- A co ja mam powiedzieć?! - warknęłaś, zaciskając zęby.
Ten odskoczył nieco w bok zdziwiony twoją reakcją. Zerknął na pielęgniarkę, która pokazywała mu głową, że to normalne i żeby lepiej się nie odzywać.
Bałaś się tego całego porodu. Gdy tylko dotarłaś na oddział, panika chwyciła cię za gardło. Do tego ból uniemożliwiał ci jakiekolwiek myślenie. Myślałaś tylko o tym, żeby wszystko było dobrze, i żeby Lauren urodziła się cała i zdrowa.
          Zszokowana spojrzałaś na Yoseoba, który jakimś dziwnym cudem znalazł się na sali porodowej. Miałaś ochotę syknąć coś w stylu "Idź stąd!", ale gdy ponownie chwycił cię za rękę i dodawał otuchy, poczułaś się od razu lepiej. Nie sądziłaś, że będzie chciał uczestniczyć w porodzie... Myślałaś, że zaczeka na korytarzu. Ale myliłaś się.
          To był chyba najgorszy dzień w całym twoim życiu. To było straszne. Nie sądziłaś, że kobieta może znieść tyle bólu... Minuty i godziny mijały niemiłosiernie. Gardło miałaś okropnie wysuszone, wszystko cię bolało, a pot spływał po twojej twarzy z wysiłku. Ściskałaś dłoń Yoseoba, jakby od tego zależało całe twoje życie. Gdy jednak usłyszałaś płacz dziecka, uczucie ulgi opanowało twoje serce. Uśmiechnęłaś się przez łzy, widząc jak pielęgniarka owija Lauren różowym kocykiem. Czując, że zaraz opadniesz z sił, spojrzałaś w bok. Yoseob był blady jak ściana, ale w jego oczach zobaczyłaś łzy szczęścia. Zasnęłaś.
          Obudziłaś się następnego ranka obolała, ale i dziwnie lżejsza. Otworzyłaś oczy, mrugając dwukrotnie i przyzwyczajając swój wzrok do białego pomieszczenia. Szarpnęłaś się lekko, bo leżało ci się dziwnie niewygodnie. Spojrzałaś w drzwi, słysząc za nimi głosy. Te otworzyły się nagle. Rozszerzyłaś oczy na ten widok.
- Kazumi...chcę ci kogoś przedstawić - uśmiechnął się słodko, podchodząc do twojego łóżka wraz z zawiniątkiem na jego rękach.
Nie mogłaś napatrzeć się na ten obrazek - Yoseob wyglądał tak męsko, mając niemowlę w swoich ramionach. Widziałaś zachwyt w jego oczach.
Gwałtownie podniosłaś się, na co zareagowałaś głośnym jękiem. Odruchowo wyciągnęłaś ku niemu ręce. Musiałaś jej dotknąć.
- Witaj Lauren - uśmiechnęłaś się delikatnie, gdy twój chłopak ostrożnie umieścił ją w twoich ramionach. Była taka ciepła, taka malutka, tak krucha. Nie mogłaś się ruszyć , bo bałaś się, że zrobisz jej krzywdę. Oczka miała zamknięte. Spała. Nieśmiało dotknęłaś jej policzka, który był niesamowicie mięciutki. Na ten dotyk, dziewczynka otworzyła oczy. Myślałaś, że umrzesz ze szczęścia. Yoseob przyglądał się tej scenie podekscytowany.
- Jest słodka, prawda? - usiadł obok ciebie, spoglądając na wasze maleństwo.
- Ma twoje oczy - szepnęłaś.
- Chincha? - zachichotał. - Ale nosek ma twój!
Zaśmialiście się, spoglądając na siebie. Yoseob pocałował cię w policzek. Zarumieniłaś się nieco.
- Byłaś dzielna - powiedział. - Lauren jest zdrów jak rybka. Urodziła się dokładnie o 1:12!
- Komawo - zerknęłaś na niego z czułością. - Bez ciebie nie dałabym rady... Kocham cię. I Lauren też - uśmiechnęłaś się.
- Ja ciebie bardziej - wyszczerzył zęby, po czym pocałował cię w skroń. Spojrzał na Lauren. - Ale ciebie tatuś też kocha! - zaszczebiotał, przez co zdusiłaś w sobie śmiech.
Wszystko dobrze się skończyło. Byłaś chyba najszczęśliwszą dziewczyną na całej planecie. I miałaś nadzieję, że tak pozostanie. 


 Kazumi - oto kontynuacja scenariusza :) 
Dodałam elementy, o które mnie prosiłaś. Mam nadzieję, że dalsza część spodoba ci się tak bardzo jak poprzednia :)


Przypominam, że aktualnie prośby o "konkretne" scenariusze są zamknięte, mianhe!
 

24 komentarze:

  1. Ryczę...normalnie ryczę T T
    Tak pięknie to zakończyłaś !!! T T ♥ ♥

    WYGRASZ WYBORY NA PREZYDENTA ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. /Yang Kazumi .

      Usuń
    2. Nie płacz ;* Cieszę się, że ci się podobało :)
      Ale na prezydenta i tak się nie nadaję :D

      Usuń
    3. Nadajesz się skarbie. < 3
      Wciąż nie mogę przestać czytać ten scenariusz choć minęły dwa lata. ♥
      / Yang Kazumi .

      Usuń
    4. Haha <3
      Dwa lata? o.o Jejku, faktycznie! Jak ten czas leci :)

      Usuń
  2. O matko *w* Bardzo chciałam kontynuację tego fica i Ty mi ją dałaś ! <3 Uwielbiam Ciebie, twoje scenariusze i to jak piszesz <3 Pisz więcej, czekam na więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooo jak słodko. Trochę mnie zatkało i nie wiem co napisać xD Podobało mi się, nawet bardzo <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, świetne! To wszystko było słodkie i takie gkpmtadimajhdphajdngtajgmpdmgtjwgpagm *____*
    Tylko jest 1 błąd merytoryczny: kobieta po porodzie nie może zasnąć w ciągu 2 kolejnych godzin, bo może zapaść w śpiączke, więc lekarz nie pozwala jej spać. Ale mniejsza z tym, bo i tak mi się podoba! Yoseob jest taki kawaii <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie to słodkie *--*
    Piękny happy end !
    Naprawdę podobają mi się twoje scenariusze.
    Hwaiting ~ !

    OdpowiedzUsuń
  6. Omomo... Jakie to słodkie ^^
    Czytam to i uśmiecham się sama do siebie :D
    Takie to piękne ^^
    Uwielbiam Twoje scenariusze *.*
    Życzę Ci, abyś dalej miała tak
    wspaniałe pomysły i bardzo dużo weny :)
    Z niecierpliwością czekam na dalsze scenariusze ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no, to przebija WSZYSTKO! Takie piękne TT-TT masz naprawdę wspaniałe pomysły i oby tak dalej :)
    Życzę dużo weny. Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne ♥.♥ Masz wielki potencjał i życzę Ci dalszych sukcesów *_*

    P.S.-Pamiętasz jak Cię prosiłam o scenariusz z Hongki'm?? Mam jeszcze taką małą prośbę... Mogłabyś wstawić tam element zdrady, ale ze szczęśliwym zakończeniem? *.* Proooszę <33333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, nie ma problemu :)
      Zapiszę sobie, żeby nie zapomnieć :*

      Usuń
  9. Śliczne :3 Szczerze to poczułam się jakbym to ja była w ciąży XD Czekam na więcej ;)

    P.S. Patrząc na komentarz wyżej chciała bym zapytać.... gdyż ja poprosiłam o 2 scenariusze (jestem w kolejce nawet *U*) Jeden z tych scenariuszy ma być z Xiuminem więc, czy mogła byś.... nie wiem jak to ująć.... on ma 21 lat a ja 16 (choć wiem że nie podajesz wieku w swoich scen.) i czy mogła byś to uwzględnić ?? Żeby tak nasza różnica wieku była głównym motywem ?? Dziekuję i przepraszam....ale jeśli nie możesz to nic nie szkodzi i tak kocham twoje scenariusze :3
    Hwaiting ~ !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę, mogę :)

      P.S. Spoko, po napisaniu tego scenariusza, śniło mi się, że jestem w ciąży o.O Masakra jakaś :D

      Usuń
  10. Zostałaś nominowana ^^
    http://miyo-world.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html

    Zapraszam =D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominowałam cię :)

    http://hunhan-love-is-a-lie.blogspot.co.uk/2013/02/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć <3 Ja też cię nominowałam ^^

    http://taemisiowa.blogspot.com/2013/02/versatile-blogger-award.html

    I od razu dziękuję, że napiszesz dla mnie scenariusz *.* Jestem naprawdę wdzięczna <3 (prośba była z mojego prywatnego konta xD)

    OdpowiedzUsuń
  13. Okey widzę, ze już zostałaś nominowana przez 3 osoby. o.o Dziewczyno ty to jesteś sławna ;d Nie bedzie niczym nowym, że przez mój blog również zostałaś nominowana ;D
    http://our-korean-dreams.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku, dziękuję :D
      Coś dużo się tego zbiera xD

      Usuń
  14. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Szczegóły na http://kpop-fanficki-pl.blogspot.com/ :3

    OdpowiedzUsuń