Ty i Hongki byliście
razem od kilku tygodni. On był gwiazda, a ty zwykłą dziewczyną. Dziwne, prawda?
Ale mimo tego, tworzyliście wspaniałą parę. Może i nie mogliście się widywać
codziennie, ale spotykaliście się na tyle, by znów szybko za sobą zatęsknić.
Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie drobny szczegół...
Jadłaś właśnie kolację,
chcąc zadzwonić do swojego chłopaka, gdy usłyszałaś dzwonek do drzwi.
Zastanawiając się, kto to może być, pobiegłaś otworzyć.
- Oppa? - zapytałaś zaskoczona, widząc go w
progu.
Hongki wyszczerzył się.
- Wpadłem tylko na chwilkę - zdjął szybko buty,
po czym wszedł do środka.
Zamknęłaś za nim drzwi, zerkając na niego. Wyglądał
na podekscytowanego. Zaciekawiło cię to.
- Coś się stało?
- Ani! - zaśmiał się. - Mam coś
dla ciebie - zdjął torbę z ramienia, grzebiąc w niej niecierpliwie.
Stanęłaś obok niego zaintrygowana, zaglądając mu przez
ramię. Po chwili wyciągnął małe pudełeczko.
- Co to?
- Otwórz i zobacz - wcisnął ci do ręki
tajemnicze pudełko.
Przez moment obracałaś pakunek w dłoniach, zastanawiając
się, co może być w środku. Pociągnęłaś nieśmiało za różową wstążeczkę.
Słyszałaś, jak Hongki kręci się w miejscu niecierpliwie.
- No otwórz, otwórz! - ponaglał cię.
Uśmiechnęłaś się lekko, otwierając je. W środku był mały,
srebrny pierścionek. Otworzyłaś usta, zdziwiona.
- Pamiętałem, że wspominałaś o pierścionkach dla par, więc pomyślałem...
- Pamiętałem, że wspominałaś o pierścionkach dla par, więc pomyślałem...
- Tylko jeden? - podniosłaś głowę, przerywając mu.
Chłopak spojrzał na ciebie z niemym oburzeniem, wypisanym na
twarzy. Wyciągnął prawą dłoń, pokazując świecidełko, które już było na jego
palcu. Znów się wyszczerzył. Zrobiło ci się ciepło na sercu.
- Oppa, ale to było miesiąc temu... -
powiedziałaś. - Pamiętasz takie rzeczy?
Byłaś naprawdę pod wielkim wrażeniem. Rzeczywiście,
wspominałaś mu co nieco na ten temat, ale to były tylko drobne aluzje. Jak
żyjąc w ciągłym biegu i przy nieustannych zajęciach, pamiętał o czymś takim?
Byłaś naprawdę wzruszona.
Szatyn wzruszył ramionami, posyłając ci zakłopotany uśmiech.
- Tak naprawdę, to o tym zapomniałem - wyznał
szczerze, a ty parsknęłaś śmiechem. - Ale... - podszedł do
ciebie, zakładając pierścionek na twój palec i przyglądając się, jak wasze
dłonie błyszczą się w świetle lampy - Pomyślałem, że skoro mam tak
fajną dziewczynę, to powinienem tak zrobić.
- Aigoo! - poczułaś, że się rumienisz. - Komawo,
oppa!
Hongki splótł wasze dłonie razem. Niewiele myśląc, stanęłaś
odrobinę na palcach, by pocałować go w policzek, ale ten obrócił głową tak, że
wasze usta się spotkały. Zaśmiałaś się krótko, by po chwili złożyć czuły
pocałunek na jego ustach.
- Może zostaniesz na kolacji? - zapytałaś rozpromieniona.
- Nie mogę.
- Wae? - zapytałaś rozczarowana. - Mam dziś
twoją ulubioną zupę ginseng z kurczakiem gotowanym na
parze! - próbowałaś go przekonać.
Jego oczy rozszerzyły się na te słowa. Wiedziałaś, że to
jego ulubiona potrawa i nie potrafi jej sobie odmówić.
- Nie mogę - pokręcił głową, przygryzając wargę.
Zauważyłaś, że nagle stał się jakiś nerwowy. - Idę do Chocoball,
pa! - pomachał ci i ruszył w stronę drzwi, jakby nagle grunt palił mu
się pod nogami.
- Yah! Oppa! - zawołałaś. Dogoniłaś go i
chwyciłaś za dłoń, zanim zdążył ubrać choćby jednego buta. - Mogę pójść z Tobą?
- zapytałaś słodko, podstępnie wykorzystując na nim swoje aegyo. To
była twoja ostatnia deska ratunku.
Chłopak spojrzał na ciebie, nie wiedząc, co powiedzieć.
Zamrugałaś oczami, uśmiechając się przymilnie. Musi
zadziałać, musi zadziałać...
- Aniyo! - jęknął rozdrażniony. -
Mówiłem ci już, że nie możesz! - pokręcił głową.
- Ale czemu? Inni jakoś mogą...
- Nie o to chodzi...
- Moja grupa krwi to AB...
- _____, przestań. Wychodzę - odparł.
- Ale Oppa, proooszę! - błagałaś. Przytuliłaś
się do jego pleców, nie chcąc go puścić. Hongki westchnął. - Chociaż powiedz mi
czemu... - wymamrotałaś w jego kurtkę.
Ten cały klub od początku działał ci na nerwy. To nie było
tak, że chodził tam częściej niż widywał się z tobą, ale sama świadomość, że
coś takiego istnieje i twój chłopak tam chadza, był irytujący. A
dlaczego? Może dlatego, że jeszcze ani razu tam nie byłaś? Ciągle słyszałaś coś
na ten temat, ale nigdy nie miałaś okazji, by tam pójść. A on nawet nie chciał
cię tam zabrać. Dlaczego? A może...
- _____, puść mnie, bo się spóźnię - poprosił.
- Są tam jakieś dziewczyny? - wypaliłaś.
- Nie bądź zazdrosna o kogoś, kto nie istnieje -
odwrócił się w twoją stronę.
- Więc czemu? - tupnęłaś nogą, niczym mała dziewczynka.
Szatyn podrapał się po głowie. Widziałaś, że się waha.
- Nie chcę cię tam zabierać, bo...bo...
- Bo?!
- Bo b-boję się, że cię stracę - mruknął.
Wyglądał na zmartwionego, a ty zamiast zachować
powagę, parsknęłaś śmiechem. Ten spojrzał na ciebie krzywo.
- Niby dlaczego? - zapytałaś z uśmiechem. - Jestem z tobą i
nie chcę nikogo innego - zapewniłaś, znów się w niego wtulając. - Myślisz, że
rzucę cię dla pierwszego lepszego faceta?
- Oczywiście, że nie! - zaprzeczył szybko. -
Ale Heechul-hyung...
- Tak?
- Heechul-hyung jest Tobą zainteresowany -
wydukał w końcu.
- Oh - mruknęłaś tylko.
Przez chwilkę staliście w ciszy, zerkając na siebie
wzajemnie.
- Przecież on mnie nawet nie zna... - zauważyłaś.
Szatyn posłał ci spojrzenie mówiące: "No i co z
tego?"
- Ale wiesz jaki jest... - bronił się.
Zamrugałaś dwukrotnie, troszkę zaskoczona jego słowami.
Przyjaźnili się przecież, prawda? W czym był problem?
- Nie ufasz mu? - zapytałaś ostrożnie, unosząc brew. - To
twój przyjaciel...
- No
ufam...
- Yah!
Lee Hongki!
- Okej, nie ufam mu. Zadowolona? - zawołał, po
czym chwycił za klamkę. - Zapomnij o tym, arasso? -
uśmiechnął się leciutko.
- DOBRA! - burknęłaś, przez zaciśnięte zęby.
Gdy tylko drzwi się zamknęły, wiedziałaś już, że nie
zapomnisz. Nie teraz.
Nazajutrz
"przespałaś" się z tym problemem, stwierdzając, że nie masz się czym
martwić. Niestety, gdy włączyłaś telewizor, wszystko się zmieniło.
Trafiłaś na swój
ulubiony program "Oh! My School", w którym gościły gwiazdy, w
tym i Hongki. Odcinek był świetny. Miło i zabawnie. Do czasu, gdy rozpoczęła
się gra pod tytułem "Poprawię się"...
- Podobno spotykasz się z dziewczyną z branży -
wypalił członek Super Junior.
Jak miałaś rozumieć to, że TWÓJ chłopak spotyka się z
dziewczyną z branży?!
Zakrztusiłaś się herbatą, wlepiając oczy w ekran. Jego
przyjaciel Heechul powiedział to na głos, podczas, gdy Hongki nawet się nie
bronił, że to nie prawda...
Łzy napłynęły ci do oczu. Zacisnęłaś oczy, starając się
zatrzymać łzy. Nie chciałaś oglądać dalej. Chwyciłaś za pilot, chcąc wyłączyć
te głupie urządzenie, ale powstrzymałaś się, bo ten zaczął się tłumaczyć:
- To już przeszłość - odparł pewnie.
- Przeszłość czy teraźniejszość?
Hongki zbulwersował się. Czyli to prawda... I wychodziło na
to, że jego przyjaciel doskonale ją znał, bo chciał do niej
nawet zadzwonić, ale twój chłopak mu nie pozwolił. Nie mógł dłużej grać,
więc przegrał. Na koniec dodał:
- To przeszłość.
Siedziałaś całkowicie rozbita przed telewizorem. Dalsza
część programu już cię nie obchodziła. Zrozumiałaś jedno. Nie mogłaś mu
już ufać.
Nie odbierałaś jego
telefonów i wiadomości. Nie chciałaś go widzieć. Hongki nie rozumiał dlaczego.
Tęsknił za Tobą, a ty zwyczajnie go unikałaś. Bałaś się, że gdy go spotkasz,
nie będziesz w stanie nad sobą panować. I nie pomyliłaś się.
Hongki nie odpuszczał. Gdy wracałaś późnym wieczorem z
zajęć, czarny samochód zatrzymał się obok ciebie. Zerknęłaś w tamtą stronę, ale
gdy zobaczyłaś, kto z niego wychodzi, przyśpieszyłaś kroku.
- _____, zaczekaj! - zawołał.
Nic sobie nie robiąc z jego próśb, szłaś dalej, uparcie
patrząc w chodnik. Słyszałaś za sobą szybkie kroki, gdy nagle poczułaś,
jak chwyta cię za ramię. Odwróciłaś się wściekła.
- Czego chcesz?!
Chłopak miał zdziwienie wymalowane na twarzy.
- Co się dzieje? - zapytał przejęty. -
Nie odbierasz moich telefonów, twoja mama mówi, że nie chcesz mnie
widzieć...
Westchnęłaś ciężko, strzepując jego rękę.
- Byłeś u mnie w domu? - jęknęłaś. Ten zignorował twoje
pytanie.
- Czemu się tak zachowujesz? Martwię się o ciebie!
Parsknęłaś cichym śmiechem.
- Nie wierzę w ani jedno twoje słowo - powiedziałaś ostro.
Szatyn spojrzał na ciebie z mieszaniną smutku i rozpaczy.
- Wae? Zrobiłem coś nie tak? Co się z Tobą
dzieje? - zasypał cię pytaniami.
Zmierzyłaś go wzrokiem. Dopiero teraz zauważyłaś, że ma na
sobie strój sceniczny. Przełknęłaś ślinę, po czym wypaliłaś:
- Może powinieneś zapytać o to swoją dziewczynę?
Hongki otworzył usta. Przez chwilkę poruszał nimi,
jakby chciał coś powiedzieć, ale w końcu je zamknął, najwyraźniej nie wiedząc,
co powiedzieć.
- Jaką dziewczynę? - zapytał, kompletnie nie
rozumiejąc. - Przecież ty nią jesteś!
- Nie kłam - pokręciłaś głową. - Oglądałam program i
słyszałam WSZYSTKO!
- Jaki program? Ahaa... - urwał, nagle oświecony.
Myślał przez chwilkę nad czymś intensywnie, po czym zerknął na ciebie z dziwnym
błyskiem w oczach: - To nie tak _____, naprawdę...
Ty jednak wiedziałaś swoje. Posyłając mu wrogie spojrzenie,
ruszyłaś przed siebie. Znów usłyszałaś jego wołanie. I ponownie cię zatrzymał.
- _____, to naprawdę nie tak. Daj mi wytłumaczyć...
- A jak? - warknęłaś zła. - Chcesz mi powiedzieć, że
wymyśliliście to sobie od tak, żeby wzrosła oglądalność czy jak?!
- To był odcinek świąteczny - wyjaśnił. -
Nie znałem cię wtedy _____.
- Akurat!
Serce tak strasznie cię bolało... Nie chciałaś go odrzucać,
chciałaś być z nim... Ale jak to wszystko wytłumaczyć? Mówił prawdę? Może
faktycznie to wszystko działo się, zanim się poznaliście? Wtedy mógł być i
chodzić z kim chciał. Nie mogłaś mu tego zabronić...
Szatyn podszedł do ciebie, chwytając się za rękę. Nic nie
mówiąc, pociągnął cię w drugą stronę. Przez chwilę szliście w ciszy. W końcu
skręciliście za jakiś budynek, gdzie było ciemno, ale na tyle jasno, dzięki
ulicznej lampie, że mogliście widzieć się wzajemnie.
- Jesteś tylko ty _____. Mówię prawdę, uwierz mi! -
szeptał gorączkowo, przyciskając cię do ściany.
Nie wiedziałaś, co robić. Wciąż jednak czułaś coś do niego i
po prostu nie chciałaś się z nim rozstawać. Ale to takie trudne...
- Oppa, j-ja nie wiem...
Hongki uciszył cię namiętnym pocałunkiem. Przez sekundę czy
dwie się opierałaś, ale w końcu poddałaś się, odwzajemniając pocałunek i
ciągnąc go za kołnierz kurtki. Gdyby was teraz zobaczyli paparazzi...
Wszystko wydawało się
być w porządku. Miałaś wrażenie, że twój związek z Hongki'm przeszedł tak zwaną
"próbę", ale gdzieś tam głęboko w sercu, czułaś, że to nie to. Ciągle
miałaś to dziwne uczucie. Myśli, które nieustannie męczyły cię każdego dnia,
niepewność... Któregoś dnia, postanowiłaś to sprawdzić. Musiałaś być pewna.
- Odwiozę cię do domu - zaproponował.
- Nie musisz - uśmiechnęłaś się. - Pojadę
autobusem.
- Aniyo - pokręcił głową. -
Nie będziesz stać na przystanku w taką pogodę, jest zimno!
Rzeczywiście pogoda nie dopisywała. Lało jak z cebra, ale na
szczęście miałaś parasol.
- Oppa, nie przejmuj się. - musnęłaś przelotnie
jego dłoń swoją. - I tak czekam na koleżankę. Zaraz kończy zajęcia. Jedź już -
dodałaś. - Menadżer czeka na ciebie.
- Arasso - musiał się zgodzić. -
Do zobaczenia - wyszczerzył się, po czym wsiadł do samochodu, który po
chwili odjechał.
Kilka sekund później, przy ulicy zaparkował inny pojazd. To
był twój plan. Nie mogłaś go zniszczyć.
Dzięki przyjaciółce,
mogłaś zobaczyć, dokąd jedzie. Chociaż...i tak nie musiałaś tego sprawdzać, bo
dobrze wiedziałaś, gdzie jedzie. Przeklęty Chocoball!
Zaparkowałyście przed jakąś knajpką,
gdzie prawdopodobnie odbywało się spotkanie. Długo nie wychodziłaś na
zewnątrz, tylko czekałaś w samochodzie, zestresowana.
Czy dobrze robiłaś? Nie powinnaś go śledzić, tym bardziej
kontrolować, co robi. Z drugiej strony...ciekawiło cię to. To było silniejsze
od ciebie, musiałaś. Wiedziałaś, że to głupie, ale cóż...
Minęła godzina, a ty
wciąż nie wychodziłaś. W końcu za namową przyjaciółki, opuściłaś swój
"bezpieczny teren" i skierowałaś się stronę budynku.
Niestety, nie wpuszczono cię. A wydawało się, że to będzie takie łatwe...
Kolejna godzina minęła
ci na obmyślaniu planu, jak dostać się do środka. To było dziwne, bo jakoś
zupełnie "normalne" osoby, niekoniecznie celebryci mogli tam wejść, a
ty nie... Irytowało cię to. To dyskryminacja!
W końcu po kolejnej
próbie, pozwolono ci wejść. Uradowana, wbiegłaś do środka. Ostrożnie szłaś
przed siebie, uważając, by przypadkiem nie natknąć się na swojego chłopaka.
Nie byłoby to za wesołe spotkanie...
Knajpa nie była duża. Nie było w niej też za wiele ludzi,
ale zdawało się, że każdy robił sobie w niej, co chciał. Czyż to
nie wspaniałe miejsce?
Szybko zlokalizowałaś
swój cel. Wszystko wyglądało dokładnie tak, jak opisywano w programie: Sangchu
robił coś tam w kącie, tańcząc sobie niegrzeczne tańce. Jonghyun mieszał
alkohol i popijał w samotności. Simon D. nadawał niczym katarynka,
zagadując i zaczepiając nawet obcych ludzi, opowiadając o swoich niesamowitych
występach. Hongki i Heechul śpiewali razem piosenki Jo Songmo, który sam
siedział nieopodal nich, rozgrzewając się i śpiewając
ostatnią linijkę tekstu, co razem z ich śpiewem tworzyło
komiczny efekt. Mimo hałasu jaki tu panował, nikt nie zwracał na nich
szczególnej uwagi, za wyjątkiem kilku gapiów, którzy obserwowali ich
rozbawieni. Zastanawiałaś się czy na serio się tak zachowywali, czy może wypili
za dużo procentów...?
Teraz też, rozumiałaś,
dlaczego niektórzy nazywali ich "psycho"... Hongki może i
był zakręcony, czasem nawet stuknięty, ale właśnie tym cię ujął. Był też
kochany i troskliwy. Kochałaś go, mimo wszystko...
W jednej chwili sceny
zaczęły ci migać przed oczami jak zwariowane. Nawet nie wiesz, jak to
się stało, że nagle obok twojego chłopaka znalazła się obca, choć nieco znana
ci z twarzy dziewczyna. Chyba była sławna... Starałaś nie mrugać, bo nie
chciałaś przegapić żadnego szczegółu, ale nie udało ci się. Mrugnęłaś raz -
wszystko było w porządku. Mrugnęłaś po raz kolejny - i już Hongki cię zdradził.
Miałaś wrażenie, że świat wokół ciebie zaczął zwalniać
tempo, głosy wokół ciebie głuchły. A twoje serce? Zwyczajnie pękło na tysiące
kawałków. Ale nie to było najgorsze. Najgorsze było to, że Hongki nie wyglądał
na niezadowolonego, wręcz przeciwnie! Podobało mu się to...
Niewiele myśląc, przecisnęłaś się do przodu, stając obok
niego. Niemal od razu cię zauważył. Wyglądał jakby zobaczył ducha. W jego
oczach widziałaś strach.
- _____! T-to nie tak jak m-myślisz!
PLASK!
Uderzyłaś go w policzek najmocniej, jak potrafiłaś. Nie
mogłaś już pohamować łez, które spływały ci po twarzy. W knajpce zrobiło się
cicho. Szatyn zachwiał się, ale utrzymał równowagę. Chwycił się
za czerwony teraz policzek, spoglądając na ciebie z rozpaczą, spod
przydługiej grzywki.
- Jak mogłeś?! - krzyknęłaś. - Ufałam ci, a ty mnie tak po
prostu zdradziłeś!
Oddychałaś szybko, wściekła do granic możliwości. Ten nawet
nie próbował się tłumaczyć. Wyglądał, jakby zaraz miał się rozpłakać. Niestety,
wcale nie było ci przykro z tego powodu.
- M-Mianhe _____ - wydukał zażenowany.
- Oszukiwałeś mnie przez cały czas! - zapłakałaś gorzko. -
Nienawidzę cię! Słyszysz?! - zaczęłaś obkładać go pięściami, po czym wybiegłaś
z pomieszczenia.
To był koniec.
Przynajmniej tak ci się wydawało. Jeszcze tego samego wieczoru, Hongki
wydzwaniał do ciebie niemal non-stop, prosząc o rozmowę. Gdy nie odbierałaś,
nagrywał się na sekretarkę, ale miałaś to gdzieś. Wyłączyłaś telefon, rzucając
go w kąt. Nie chciałaś go widzieć. Zranił cię. To tak bardzo bolało. Myślałaś,
że znaczysz dla niego nieco więcej...
W nocy, obudziło cię stukanie do drzwi. Wstałaś z łóżka
zmęczona, nie potrafiąc zasnąć po tym wszystkim. Niechętnie
otworzyłaś drzwi z oczami wciąż zapuchniętymi od płaczu. Zamurowało cię.
- _____! - jęknął Hongki.
Przestraszyłaś się, widząc go w takim stanie. Włosy miał
rozczochrane, oczy czerwone - wciągnęłaś powietrze do płuc, czując jak śmierdzi
od niego alkoholem. Wyglądał po prostu beznadziejnie. Czy ten idiota nie myśli,
co by było, gdyby paparazzi pstryknęliby mu teraz zdjęcie?!
- Porozmawiaj ze mną, nie zostawiaj mnie _____! -
wybełkotał, chwiejąc się na boki. Wyciągnął zza pleców bukiet
kwiatów. - Saranghae.
- Myślisz, że kwiatki załatwią sprawę? - fuknęłaś, czując
przypływ złości. Wzięłaś bukiet do rąk tylko po to, by nim go uderzyć.
Chłopak spojrzał ze smutkiem na kwiaty leżące na podłodze.
- Zniszczyłaś je...Tak nie można...
- Nie waż się mi mówić, co można, a czego nie! - popchnęłaś
go delikatnie, chcąc zamknąć drzwi, ale ten ci na to nie pozwolił, blokując je
własną nogą.
- Wysłuchaj mnie, prooooszę! - ku twojemu
zdziwieniu, z jego oczu zaczęły płynąć łzy. - Nie chciałem, żeby tak
wyszło, p-przysięgam! - padł na kolana, tuląc się do twoich nóg. -
Nie możesz mnie zostawić _____! Nie przeżyję dnia bez ciebie!
- O-oppa - wyjąkałaś cichym głosem. - Puść.
Idź sobie - próbowałaś się osunąć, ale nie chciał puścić.
Zaledwie to powiedziałaś, szatyn rozbeczał się jak dziecko.
W życiu nie widziałaś go w takim stanie, więc byłaś w ogromnym szoku. Zrobiło
ci się go żal... Zdradził cię. Albo robił to wielokrotnie!
Ale wciąż go kochałaś...
- Wstawaj - szturchnęłaś go lekko, z całych swoich
sił, podciągając w górę. Był ciężki, więc przyszło ci to trudem, bo
stawiał opór. - Bo cię zostawię - dodałaś łagodniej.
Wtem podniósł się błyskawicznie, przestając szlochać.
Wzdychając ciężko nad swoją głupotą, wprowadziłaś go do mieszkania, sadzając na
kanapie w salonie. Momentalnie się na niej rozłożył.
- Dlaczego świat się kręci? - jęknął. -
Czemu masz dwie głowy?
Pokręciłaś głową, słysząc jego
biadolenie. Wyszłaś z pokoju, by po chwili wrócić z kocem. Przykryłaś
go nim. Już miałaś wrócić do sypialni, gdy chwycił cię za nadgarstek.
- Naprawdę żałuję _____ - wyszeptał ze łzami w
oczach. - A-ale nie cofnę czasu...
Przewróciłaś oczami, zastanawiając się, czy
wytrzeźwieje do rana. Wyszarpnęłaś rękę z jego uścisku, na co ten spojrzał na
ciebie ze smutną miną.
- Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej - rzuciłaś ostro,
zostawiając go samego.
Od tego incydentu minął
już tydzień. Nie miałaś kontaktu ze swoim byłym chłopakiem. Byłym...Jak to
okrutnie brzmi. Zwłaszcza, gdy tym chłopakiem był Hongki.
Tęskniłaś za nim. On za tobą również. Nie mogłaś znieść
myśli, że nie jest już przy tobie. Tak bardzo chciałaś go zobaczyć...Tylko, czy
będziesz w stanie mu wybaczyć?
Drżącymi palcami napisałaś do niego:
"Spotkajmy się".
Czekałaś kilka godzin, ale Hongki nie
odpisał. Wysłałaś kolejną wiadomość:
"Chcę porozmawiać".
Zero odpowiedzi. Czyżby naprawdę nie chciał mieć z tobą nic
wspólnego? Ta nocna szopka była kolejnym kłamstwem?
"Przyjdź do parku o 20"
To była ostatnia wiadomość, którą mu wysłałaś. Nie łudziłaś
się, że przyjdzie na spotkanie. Dziwne. To ty powinnaś unikać go jak
ognia, a czułaś, że jest zupełnie odwrotnie...
O umówionej godzinie
czekałaś na niego. Nogi miałaś jak z waty, a ręce okropnie ci się trzęsły.
Rozczarowana spojrzałaś na zegarek, gdy minęło pięć minut. Nie przyszedł.
Zrezygnowana, podniosłaś się z ławki, gdy nagle ktoś stanął ci na drodze.
Podniosłaś głowę.
- Jesteś - mruknęłaś tylko.
Usiadłaś z powrotem na miejsce. Hongki zrobił to samo.
Zerknęłaś na niego kątem oka. Wyglądał na zmęczonego i przygnębionego. Przez
chwilę panowała między wami niezręczna cisza, ale szybko została przerwana.
- Mianhe.
Nie odpowiedziałaś. Byłaś ciekawa, co ma ci do powiedzenia.
Widziałaś dwa zakończenia tego spotkania. Albo wszystko sobie wyjaśnicie i
jakoś to będzie, albo po prostu...to będzie koniec.
- Tak bardzo cię przepraszam _____ - powiedział
cicho, spoglądając na ciebie. - Zrobiłbym wszystko, żeby móc to cofnąć -
wlepił wzrok w swoje kolana.
- Wszystko?
Chłopak zerknął na ciebie niepewnie. Pokiwał
głową.
- Żądam tylko jednego - wymamrotałaś.
- Wiem, że moje przeprosiny...
- Chcę prawdy Hongki-ah - poprosiłaś. - Tylko prawdy,
dlaczego to zrobiłeś.
Wciągnął powietrze zdenerwowany, jakby obwiał się, że o to
zapytasz.
- To trochę potrwa _____.
- Mam czas - odparłaś krótko.
Nie miał wyboru. Musiał wyznać ci wszystko. Należały ci się
jakieś wyjaśnienia i on dobrze o tym wiedział.
- Widywałem się z nią, zanim poznałem ciebie -
wygięłaś usta, nie bardzo w to wierząc, więc dodał: - Mówię ci prawdę,
przestań!
- Arasso...
- Chodziliśmy ze sobą, dopóki nie poznałem ciebie -
wyjaśnił. - Próbowałem z nią zerwać, ale...
- Ale?
- B-bałem się - przyznał ciężko. - Bałem
się, a jednocześnie nie chciałem. Później zacząłem spotykać się z tobą... -
ukrył twarz w dłoniach.
- I co dalej? - nie patrzyłaś na niego.
- Nie chciałem się przyznać, że naprawdę z kimś chodzę,
dlatego cię okłamałem - głos mu się łamał. - Bałem się, że gdy
zabiorę cię do Chocoball, spotkacie się i wszystko wyjdzie na jaw.
- Aish...Ty naprawdę jesteś idiotą! - nie
wytrzymałaś. - Myślałeś, że nikt nigdy się nie dowie?
- Nie wiem - pokręcił głową. - Sam już
nie wiem, co myślałem.
- Nie rozumiem...
- Kochałem was obie jednocześnie...
Zamrugałaś, zaskoczona jego słowami.
- Że co proszę?! - gwałtownie wstałaś z ławki. - Co ty sobie
wyobrażasz? - zaczęłaś na niego krzyczeć. - Myślisz, że jesteś gwiazdą, to
możesz wykorzystywać niewinne dziewczyny?!
Byłaś na niego jeszcze bardziej wściekła niż przedtem.
- _____! Nie krzycz! - poprosił. -
Wysłuchaj mnie!
Miałaś już mętlik w głowie. Chcąc nie chcąc, zgodziłaś się.
Wróciłaś na swoje miejsce, spoglądając na niego, mrużąc oczy.
- Masz minutę - ostrzegłaś. - I ani sekundy więcej.
- Wiem, że wszystko zepsułem - powiedział. -
Ale szybko zrozumiałem swój błąd. Byłem nią tylko zauroczony...A ona...Ona mnie
wykorzystała.
Zerknęłaś na niego zaciekawiona.
- Chciała być ze mną tylko dla rozgłosu. Chciała
pokazywać się publicznie i specjalnie dawać się złapać fotoreporterom. Nie
chciałem tego - westchnął. - Chciałem...Chcę mieć normalne
życie. Takie jak ty - dodał.
Spojrzał na ciebie skruszony.
- Na początku jakoś to znosiłem, ale coraz bardziej mnie
osaczała. Wtedy zrozumiałem, że po prostu nic do niej nie czułem...
- Więc miałeś mnie jako asa w rękawie, by w razie zerwania
mieć kogoś na zapas? - zapytałaś oschle.
Nie chciałaś mu przerywać. Widziałaś, że żałuje, ale nie
mogłaś zaakceptować tego faktu, że zostałaś zdradzona. Nigdy się tego po nim
nie spodziewałaś. Chociaż... Czasem, gdzieś tam w duszy miałaś pewne obawy. Nie
sądziłaś jednak, że mogłoby się to stać naprawdę.
- Ani - szepnął. - Wiedziałem, że
ty jesteś ta jedyną, która mnie w tym wszystkim wspiera i rozumie -
podniósł wzrok, a ty dojrzałaś w jego oczach łzy. - Nigdy nie
narzekałaś, że nie mam dla ciebie czasu, choć widziałem twoją minę, gdy
urywałem się wcześniej ze spotkań. Nigdy nie dawałaś mi powodów do
zazdrości, choć ja sam nieraz sprawiałem, że czułaś się źle. Nigdy nie
obrażałaś się na mnie, gdy powiedziałem ci coś, czego nie chciałem, zmęczony
całym dniem obowiązków, choć powinnaś... - mówił coraz ciszej. -
To ciebie kocham. Nawet nie wiesz jak bardzo...
Hongki zamilkł, a ty analizowałaś jego słowa, patrząc w
chodnik. Cierpiał. Ty również. Co powinniście zrobić? Zostać przyjaciółmi? Nie,
to nie miało sensu...
- Więc zrozumiem, jeśli nie chcesz mieć ze mną żadnego
kontaktu...
- Oppa, przestań! -
zapłakałaś nagle. Wybuchłaś, dając ujście
tym wszystkim nagromadzonym emocjom. - Też cię kocham, rozumiesz?
Szatyn wytrzeszczył oczy, widząc twoją reakcję. Nie
spodziewał się takiej odpowiedzi.
- A-ale... - wyjąkał zbity z tropu. -
Przecież j-ja...to co z-zrobiłem...
- To nieważne - ucięłaś, przysuwając się bliżej. Wtuliłaś
się w jego ramię. - Zdradziłeś mnie i to bardzo mocno - przyznałaś. - Ale nie
mogę bez ciebie żyć. Chce być z tobą Hongki-ah...
Chłopak nie wiedział, co ma zrobić.
Był zdezorientowany tą całą sytuacją.
- To znaczy, że...
- Że daję ci drugą szansę, pabo! - wychlipałaś.
- Chincha?! - wreszcie na jego smutnej
twarzy, pojawił się cień uśmiechu. - Mówisz poważnie?
Odsunęłaś się nieco, by spojrzeć na niego. Pokiwałaś głową.
- Tylko spróbuj mnie zranić jeszcze raz, a osobiście powiem
mediom, jakim to jesteś dupkiem! - syknęłaś, pociągając nosem.
- Yah! Nie obrażaj mnie _____.... -
wymamrotał, po czym dodał: - No ale zasłużyłem...
Przyjrzał ci się, czując wyrzuty sumienia, które ciągle
dawały o sobie znać. Delikatnie otarł twoje łzy, szepcząc ciche słowa:
- Uljima. Nie lubię, gdy płaczesz. To przeze
mnie...Minahe.
Przez chwilkę siedzieliście w ciszy. W pewnej chwili poczułaś, że cię obejmuje. To było dziwne uczucie. Cieszyłaś się z jego bliskości, ale jednocześnie coś kuło cię w sercu... Miałaś jednak nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży. Mimo tego, co się stało, nie mogłaś go zostawić. Za bardzo go kochałaś. A czas goi rany. Oby tylko nastąpiło to szybko.
Przez chwilkę siedzieliście w ciszy. W pewnej chwili poczułaś, że cię obejmuje. To było dziwne uczucie. Cieszyłaś się z jego bliskości, ale jednocześnie coś kuło cię w sercu... Miałaś jednak nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży. Mimo tego, co się stało, nie mogłaś go zostawić. Za bardzo go kochałaś. A czas goi rany. Oby tylko nastąpiło to szybko.
Anonimowa ;) -Nie wiem jak masz na imię, buuu :( Ale scenariusz jest dla ciebie, dokładnie taki, o jaki prosiłaś :)
Przypominam, że aktualnie prośby o "konkretne" scenariusze są zamknięte, mianhe!
Genialne *-* <3
OdpowiedzUsuńOmo *_*
OdpowiedzUsuńTen scenariusz jest genialny <3
Nie napiszę nic innego, bo nawet nie wiem co...
Odebrało mi mowę :0
Ale waśnie tak Twoje scenariusze działają ♥
Piszesz tak świetnie. Pff... świetnie to mało powiedziane <3
G E N I A L N I E ♥
Hwaiting! Weny ;*
Piękne *.*
OdpowiedzUsuńNie umiem więcej powiedzieć :)
Uwielbiam HongKi^^ Szkoda, że tu został zrobiony na takiego dupka ;P
OdpowiedzUsuńAle scenariusz jest super! Masz talent - niezaprzeczalny fakt~ ^^
Ciekawa jestem tylko kiedy bd znów otwarta lista próśb na nowe scenariusze ;)
Życzę weny!
Hwaiting~
Ten temat scenariusza był na życzenie :P
UsuńJeszcze troszkę, a lista zostania otwarta ;]
Co tu dużo mówić, piękny TT_TT Po takiej zdradzie nie miałabym siły normalnie funkcjonować :c Ja się pytam: Skąd ty bierzesz takie pomysły?! Bo są genialne : D Już nie mogę się doczekać scenariusza z TaeMinem ^_^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Nie wiem. Po prostu je mam :)
UsuńSpokojnie, doczekasz się :* Rozumiem, że nie chcesz jakiegoś specjalnie określonego tematu czy elementów, które mają być w scenariuszu?
Nie, zdaję się wyłącznie na twoje pomysły ;)
UsuńOkej ;)
UsuńŚwietne *_*
OdpowiedzUsuńHej..:) Już dość długo tutaj wchodzę i chciałam napisać, że twoje (wasze) scenariusze są BOSKIE..Nie wiem co mogę więcej napisać...Ale naprawdę same +++++++++++ ode mnie^^
OdpowiedzUsuńA chciałam się zapytać:
Jak będzie lista otwarta, to gdzie mogłabym złożyć zamówienie?:)
Dziękuję :*
UsuńWystarczy napisać pod najnowszym postem w komentarzu, to wszystko :)
ja wiem. ja naprawdę wiem, że to jest czepianie się, ale... pisze się AEGYO, a nie AYEGO :D przynajmniej nigdy, nigdynigdy się z taką formą nie spotkałam, ale nawet google podpowiada, że aegyo to poprawna forma :D ~midori
OdpowiedzUsuńUps xD Mała literówka xD Dzięki :)
Usuń*O*
OdpowiedzUsuńBoże, jak ja dawno nie czytałam nic z Hongki.
Cudo *O*
Yeeeey! Cudowne *_* Kocham Cię za ten scenariusz <333333333333 Bardzo się wczułam gdy czytałam i razem z HongKi'm wtedy płakałam Q.Q
OdpowiedzUsuńP.S. - To ja jestem ta anonimowa XD
Ciesze się :D
UsuńNaprawdę? Fajnie to wiedzieć :D
Kocham twoje scenariusze. Uwielbiam je czytać, tylko szkoda, że wstawiasz je tak rzadko :c
OdpowiedzUsuńStaram się dodawać je częściej, ale zawsze wyskoczy mi coś, co powoduje opóźnienia, przepraszam >.<
UsuńZawsze gdy czytam twoje scenariusze uśmiech sam pojawia sie na mojej twarzy, a łzy mimowolnie napływają mi do oczu *-*
OdpowiedzUsuń